Nigdy nie miałem potrzeby posiadania zbyt wielu znajomych. Zawsze byłem typem, który wolał zostać lekko z tyłu i obserwować. Byłem w tym naprawdę dobry, dostrzegałem dużo szczegółów i potrafiłem całkiem dobrze oceniać sytuacje i ludzi. Nie zrozumcie mnie źle nie stroniłem od ludzi. A przynajmniej nie zawsze. Ludzie potrafili być okrutni więc czasem łatwiej było się wycofać i coraz chętniej korzystałem z tej opcji. Aparat z czasem stał się naturalnym przedłużeniem mnie, a obiektyw rodzajem tarczy. Z moich obserwacji można było wyciągnąć wniosek, że są tylko dwa typy ludzi – ci którzy od zdjęć uciekają i ci którzy pakują się w obiektyw jakby byli cudem świata, który koniecznie trzeba sfotografować z możliwie jak najbliższej perspektywy. Zdecydowanie wolałem tych pierwszych bo dzięki nim miałem więcej przestrzeni i mogłem skupić się na ujęciach, które naprawdę mnie kręciły. A kręciła mnie fotografia sportowa i ujęcia nocne. No dobra fotografia sportowa i trzymanie się na dystans od ludzi nie szły może w parze na pierwszy rzut oka ale kiedy między mną i sportowcami nie było nikogo czułem się jakby obiektyw przenosił mnie w ciało fotografowanej osoby. Mogłem strzelać widowiskowe gole, zdobywać asy serwisowe, zadawać widowiskowe ciosy czy wynurzać się z błękitnej toni żeby nabrać cudowny haust świeżego powietrza. Kochałem te momenty mocniej niż cokolwiek w swoim życiu. Kochałem je bo pozwalały mi poczuć się na nowo dawnym sobą. Tym, który zdobywał medale zamiast chować je na dno szafy. Z kolei noc była ucieczką, buforem bezpieczeństwa między zbyt dużą intensywnością świata, a mną. Ciemność robiła ze światłem coś magicznego czego nie umiałem ująć w słowa. Aparat potrafił wypowiedzieć wszystkie moje uczucia za mnie dodając jeszcze kilka zdań od siebie. Zwłaszcza kiedy zbliżały się święta magia świateł działała ze zdwojoną siła. Czasem wystarczyło tylko wyjść zza rogu ulicy żeby poczuć się jak przeniesiony magicznym portalem bohater, który ląduje w krainie czarów. Jeśli było coś przyjemniejszego w życiu to jeszcze tego nie doświadczyłem.
Odchyliłem głowę żeby spojrzeć w rozgwieżdżone niebo. Żałowałem, że nie mam jeszcze odpowiedniego obiektywu żeby uchwycić je z bliska i z lekkim ruchem tych nielicznych spadających cudeniek. Przejrzałem ostatnich kilka ujęć. Byłem zadowolony z efektu i już wyobrażałem sobie jak będą wyglądały po lekkiej obróbce. Trochę więcej kontrastu, może lekkie podbicie świateł tam gdzie widać było korony drzew. O a to ujęcie z nietoperzem trzeba będzie szczególnie dobrze potraktować takie zdjęcia zdarzają się rzadko zwłaszcza tak blisko miasta. Po drugiej stronie polanki wciąż widać było błyski ognia, a w nieruchomym, gorącym powietrzu niosły się radosne piski i śmiech. Znajomi mojego starszego brata urządzili sobie ognisko na pożegnanie lata. Co prawda został im jeszcze miesiąc wolnego. Westchnąłem i zsunąłem się lekko z blatu drewnianej, poznaczonej setkami miłosnych wyznań i podpisów ławy. Zrobiłem kilka mniej pewnych kroków bo od twardego podłoża bolał mnie kręgosłup i ruszyłem w ich stronę. Ci fartowni debile mieli jeszcze miesiąc wolnego, który i tak spędzą na imprezach, upijaniu się do nieprzytomności i zaliczaniu kolejnych osób. Już z tej odległości widziałem jak jakaś blondyna lepi się do mojego brata. W zeszłym tygodniu wróciłem do domu trochę za wcześniej i nakryłem go z jakąś brunetką, której nigdy nie widziałem na oczy. Jeszcze na początku wakacji spotykał się z Iloną. Rodzice ją lubili, byli razem ponad rok ale zdaje się, że to już skończone. Właściwie sądząc po tym jak blondyna próbuje go pożreć udając pocałunek to z pewnością skończone.
- Ooo khto to wrósił nasz mały kolega!
Jakaś dziewczyna siedząca okrakiem na Oskarze wyciągnęła do mnie dłoń żebym pomógł jej wstać. Zignorowałem ją i ruszyłem w stronę auta.
- Chyba się mnie przee... estraszył!
Im częściej łapała ją czkawka tym głośniej się śmiała. Zatoczyła się na ławkę i ciężko oparła o śpiącego tam chłopaka. Oskar wstał otrzepał spodnie i ruszył w moim kierunku. Sięgnął po wodę z bagażnika i zrezygnowany pokręcił głową. Był w wieku mojego brata i studiowali razem ale jeśli można było znaleźć dwie skrajnie różne osoby znajdujące się w stosunkowo podobnej sytuacji życiowej to byli to właśnie oni.
CZYTASZ
Perspektywa
General FictionKsawery ma pasję, która pozwala mu oderwać się od codziennego świata, zapomnieć o problemach, bólu i stracie. Czy po drugiej stronie obiektywu znajdzie coś co pozwoli mu zobaczyć piękno i znów poczuć radość również bez aparatu?