28 listopada 2021. Czwartek.
Siedziałam do rana obolała i niewyspana, już więcej nie zasnęłam. Tej nocy ledwo zmrużyłam oczy, spałam jakieś dwie godziny, a do tego część pozostałego czasu przepłakałam. Byłam padnięta i wyczerpana, ale zaczynam szukać nowej motywacji.
Słońce wschodziło, gdy mróz się zaczynał. Był już prawie początek grudnia. Od rozpoczęcia tego wszystkiego minął już prawie miesiąc. Jasne promienie wdzierały się do pokoju, lekko mnie oślepiając. Dzisiaj byłam wyjątkowo blada, a pod moimi oczami nakreślały się doły z niewyspania, stresu, zmęczenia i płaczu. Siedziałam na łóżku, przykryta kocem. Patrzyłam za okno, na ogród sąsiada który zalewało przyjemne światło. Szukałam w sobie nowej nadziei. Wczorajszy dzień był bardzo zły, i dodał mi kolejne pytania bez odpowiedzi. Jakby tego było mało, nikt nie odpowiedział na moje wezwanie gdy potrzebowałam pomocy i konsultacji, a byłam zbyt wycięczona by znów iść do Pustki. O Greyhollow zachaczyłam tylko na chwilkę, co i tak nie zakończyło się dobrze. Serce zabiło mi szybciej. Greyhollow. Znowu przed oczami błysnęła mi scena ze zwłokami po środku ciemnego, ciasnego zaułka w bibliotece, pomiędzy regałami. Nawet nie chciałam sobie tego przypominać. Odeszłam myślami do czegoś innego.Zamyślona, trzymałam w rękach pergamin z biblioteki. Teraz dopiero zauważyłam, że z jego tyłu widnieje drugi napis.
"Muzeum Greyhollow, Apiryn"
Olśniło mnie. To właśnie tam wybieramy się z Evelyn.
Co to może oznaczać? Apiryn zaznaczył kartką tą księge, że chce zabrać ją do swego muzeum czy raczej...
To morderstwo było ogólnie powiązane z nim i jego muzeum. A jeżeli to Apiryn był zabójcą?
Widziałam kilka opcji, co spowodowało pierwszą motywacje, by wstać z trudem.
Podniosłam się z łóżka obolała. Wyczerapana, udałam sie do łazienki by się przebrać w zwykłe, czarne ubrania. Czarny, stalowy sztylet uwiązałam u pasa. Miałam w planach kolejną wyprawę do Greyhollow. Nie mogę już dłużej tego przekładać. Evelyn z Nerenei na mnie czekają od wczoraj, zapewne nawet nie wiedzą co się ze mną dzieje.
W ciągu tych dwóch dni pewnie już zdążyły przygotować się do wyprawy.
Nie przedłużając, przeniosłam się do Pustki, a z niej udałam się do portalu prowadzącego do szarego miasta.Sprawnie dostałam się do posiadłości Nerenei. Po cichu weszłam. Powitał mnie zapach ziół mieszający się z intensywną wonią mikstur. Czujnem okiem rozejrzałam się dookoła, ale nikogo nie zobaczyłam. Podejrzewam, iż obie są na górze.
Ostrożnie weszłam po ciemnych schodach, bu ujrzeć moje kompanki.
-Przepraszam... przepraszam, wczoraj-
Nie dałam rady dokończyć.
-Nathara!-Nerenei pozostawiła flaszkę na stole alchemicznym, by szybko do mnie podejść.
-Gdzieś ty była?
-Wybacz mi.-rzekłam ochrypłym głosem, patrząc ostrym, zmęczonym wzrokiem na demonicę.
-Co to ma znaczyć? Co masz na myśli?-zmarszczyła brwi, gdy zapytała.
-...wczoraj nie miałam siły. Źle się czułam.-stwierdziłam cicho.
-Podobno plątałaś się po bibliotece.-Evelyn odwróciła się od stołu i stanęła obok Nerenei.
-Ja... owszem, to kolejny powód mojego stanu.
Nerenei zobaczyła, jak w ciągu tych dwóch dni pobladłam, a moje oczy straciły barwę.
-Co się tam stało?-syknęła chłodno, a na jej twarzy złość mieszała się ze zmartwieniem. Położyła dłoń na moim ramieniu, przez co aż się wzdrygnęłam.
-...Apiryn chyba zabił...-wyksztusiłam z siebie. Wzrok Nerenei złagodniał, szybko poszła po jakąś flaszkę z płynem.
Wyglądała, jakby zobaczyła ducha.
-Trzymaj. Pij to. Doda ci siły, rozjaśni umysł.-wyszeptała, podając mi flakon. Niepewna zawartości, szybko wypiłam płyn, a Nerenei przez ten cały czas uważnie mnie obserwowała.
Minęło jakieś 10 minut, bym zaczynała powoli wracać do normalnego stanu.
-Na koronę Achoulusa... w takim stanie cię jeszcze nie widziałam. Zbladłaś jak trup.-gdy wspomniała o owym trupie, w moim umyśle powrócił wątek.
-Trup! No właśnie!
-Natharo? Natharo, do cholery, nie poznaje cię!-powiedziała ze zdziwieniem Evelyn.
-Byłam wczoraj na chwilę w bibliotece Greyhollow. Przypadkiem otworzyłam jakieś dziwne przejście, a tam leżały zmasakrowane zwłoki demona. Otworzyłam książkę, która uruchomiła to przejście, a w niej była kartka z napisem "Muzeum Greyhollow, Apiryn". On musi mieć z tym coś wspólnego!-opowiedziałam.
Evelyn z Nerenei wymieniły zdzwionione spojrzenia.
-Tym bardziej musimy tam dzisiaj iść.-Nerenei uznała.
-Od początku podejrzewałam, że z tym Apirynem jest coś nie tak. A tu się okazuje, że może być zamieszany w morderstwo!-białowłosa podzieliła się swoimi odczuciami wobec starego demona z muzeum.
Nawet nie dopytywały o szczegóły, czerwonowłosa od razu poszła po jakiś zwój, kilka flakonów i sztylet.
-Nathara dojdzie do siebie, i wychodzimy. Za 30 minut.-postanowiła stanowczo Nerenei.
-Weź jeszcze jakieś dwa sztylety. Mogą się przydać. Nie wiemy, co dokładnie tam zastaniemy.-zwróciła się do Evelyn, która od razu poszła wykonać polecenie.
-A ty... usiądź. Odpoczywaj.-Nerenei rzekła do mnie. Powoli, niechętnie usiadłam na jednym z foteli.
-Spałaś dzisiaj w ogóle?-chciała się dowiedzieć, zanim zeszła na dół.
-Mało. Niecałe trzy, lub dwie godziny.-odparłam z westchnieniem.
-Gdy wrócimy, zrobię miejsce na dole. Musisz się wyspać. Jeśli masz problemy z zaśnięciem, podam ci mieszaninę na uspokojenie.-zaoferowała.
-Jak nadal tak pójdzie, chyba będzie to konieczne... dziękuję.
-Nie ma za co.-demonica o czerwonych, rozczochranych włosach zmusiła się do lekkiego uśmiechu, trochę szyderczego, ale byłam już do niej w miare przyzwyczajona. Po mimo to wolałabym, by na jej miejscu była Orędowniczka Pożoga. Pożoga miała również dosyć cięty język, ale czułam się przy niej spobodniej. Była również pierwszą osobą z Pustki, jaką poznałam w swoim życiu.
CZYTASZ
Decade, część pierwsza Trylogii Nathary
FantasyNathara kończy szesnaście lat za dwa miesiące. Wszystko byłoby w normie, gdyby nie jej zagrożeni przyjeciele, jak i rodzina. Pewnego dnia w jej życiu rozpoczyna się seria dziwnych zdarzeń, które prowadzą do jej wizji, a potem przeniesienia do innego...