Przez ostatni tydzień spędzaliśmy czas we czwórkę aby wykorzystać te ostatnie dni razem. Bawiliśmy się, oglądaliśmy filmy, robiliśmy nocowania, kąpaliśmy się w basenie, kłóciliśmy się, a potem znów godziliśmy i wiele innych. Dzięki temu na chwile zapominałam o wyprowadzce, która niedługo miała nastąpić. Czas spędzony z nimi na pewno zapamiętam do końca życia.
Dzień wyprowadzki
Obudziłam się o 7:09 wiedząc, że to już dzisiaj będę musiała pożegnać się z ludźmi, z którymi znałam się całe życie. Wstałam z łóżka i od razu poszłam do toalety. Zeszłam na dół i weszłam do kuchni. Wyciągnęłam składniki do zrobienia babeczek po czym zawołałam mamę aby mi pomogła. Chciałam zrobić najładniejsze i najsmaczniejsze babeczki, jakie kiedykolwiek powstały. Oczywiście nie robiłam ich dla siebie tylko dla Kaulitzów na pożegnanie. Po zrobieniu ciasta z moją mamą wlaliśmy je do foremek, po czym wstawiliśmy do rozgrzanego piekarnika.
-Mamo? Zróbmy dla cioci i bliźniaków niespodziankę w postaci ramki ze wszystkimi zdjęciami z dzieciństwa. -podsunęłam pomysł mamie.
-Genialny pomysł. -stwierdziła po czym wyszła szybko z kuchni udając się po kluczyki do auta. -Ja pojadę po ogromną ramkę, a ty pilnuj babeczek. -powiedziała szybko ubierając buty.
-kupisz mi też taką? Ja też chce mieć pamiątkę. -poprosiłam na co mama się zgodziła i wyszła.
Obserwowałam babeczki w piekarniku siedząc na podłodze. Po chwili usłyszałam otwierające i zamykające się drzwi wejściowe. Wstałam z podłogi, a do kuchni wszedł Bill z pudełeczkiem w ręku.
-Hej kwiatku. -powiedział obejmując mnie na co ja też go objęłam.
-Hej, coś się stało? -spytałam zdziwiona z faktu, że przyszedł strasznie wcześnie ponieważ była 8:14.
-Nie ale mam prezent dla ciebie. -puścił mnie ze swojego objęcia i wystawił pudełeczko.
-Ojej, dziękuje. -podziękowałam i wzięłam pudełeczko po czym je otworzyłam.
-Sam ją zrobiłem. -pochwalił się gdy z pudełeczka wyciągnęłam beżową bransoletkę zrobioną ze sznurka a do niej przyczepiona była połowa serduszka.
-I patrz ja też taką mam! To są bransoletki przyjaźni. -powiedział zachwycony. (Bill ma taką samą w kolorze czarnym z drugą połową serduszka dzięki czemu gdy przyłoży się dwie części serca do siebie one się przyczepiają za pomocą magnesu).
-Kocham cię! -krzyknęłam również zachwycona.
Od razu założyłam moją bransoletkę i jeszcze chwile pogadałam z Billem lecz on musiał iść spakować swoje rzeczy do końca.
Wróciłam do obserwowania rosnących babeczek. Po 30 minutach wróciła mama z dwoma ogromnymi ramkami na zdjęcia. Wyłączyliśmy piekarnik i zrobiliśmy lukier w kolorze fioletowym i niebieskim. (Moje i Leviego ulubione kolory). Po udekorowaniu ich oczywiście musiał zjawić się tata z Levim i zjeść po jednej. Gdy babeczki były w pełni gotowe, Ja, Levi i rodzice usiedliśmy do salonu i wysypaliśmy wszystkie zdjęcia z Kaulitzami na stolik kawowy. Świetnie się bawiliśmy przy tym, było dużo śmiechu i flashback'ów. W końcu wybraliśmy najlepsze zdjęcia gdzie byliśmy wszyscy razem.
Po jakimś czasie przyszedł Tom do Leviego, z którym siedziałam na kanapie. Dał mu naszyjnik z jedną z jego kolekcji kostek do gitary. Zauważyłam, że na jego szyi wisi taki sam naszyjnik z trochę inną kostką do gitary.
-Zgapiłeś od Billa. -powiedziałam uśmiechając się sztucznie.
-No i co z tego. -odpowiedział mi Tom również sztucznym uśmiechem na co przewróciłam oczami.
W jego ręku był jeszcze jeden taki naszyjnik.
-Dla kogo ten trzeci? -spytałam podnosząc brwi.
-YYY dla.... Billa. -odpowiedział dość dziwnie, tak jakby coś ukrywał.
-Mhm. -nie wierzyłam mu.
Kaulitzowie wyjeżdżali o 16:30 na lotnisko, a była już 11:01 więc mamy jeszcze ponad 5 godzin.
Trochę mi się nudziło więc poszłam pomóc w pakowaniu rzeczy Kaulitzów.
Po trzech godzinach udało się wszystko spakować więc poszliśmy wszyscy do naszego domu aby zjeść razem ten ostatni raz przy stole. To znaczy nie ostatni ale ostatni gdy tu mieszkają.
Gdy zjedliśmy przygotowany obiad przez mamę, ja poszłam do kuchni po babeczki. Wszyscy rzucili się na nie jak zwierzęta ale to dobrze. Tym razem Levi wyszedł z tatą do salonu po ogromną ramkę z naszymi wspólnymi zdjęciami gdy byliśmy mali, bawiliśmy się wspólnie, urządzaliśmy bitwę na wodę i wiele innych cudownych wspomnień związane z nimi.
-To dla was. Pamiątka do nowego domu. -powiedziała mama.
-Cudowna prawda? -patrzałam na ciocię, której łzy spływały po policzkach.
-Boskie! -krzyknął Bill ucieszony.
-Przepraszam, wzruszyłam się trochę. Genialne, dziękujemy. -ciocia wstała i uściskała nas po kolei.
Popatrzałam na Toma, który patrzał na wszystkie zdjęcia uśmiechając się.
-Tom podoba ci się? -spytał Levi.
-Tak. Zarąbisty pomysł. -odpowiedział nie odrywając wzroku od zdjęć.
-To był pomysł Violet. -powiedziała mama na co ja się zarumieniłam.
-Super jest. -powiedział Bill szczęśliwy.
Dochodziła 16:30 więc wszyscy zaczęliśmy żegnać się przed domem. Nie ukrywam wszyscy płakali i się przytulali.
-Bill pamiętasz o obietnicy? -spytałam szlochając.
-Tak, kwiatku. -odpowiedział mi uśmiechając się smutno.
Przytuliliśmy się ten ostatni raz wszyscy razem i żegnaliśmy się.
Podeszłam do Toma przytulając się do niego.
-I tak cię nienawidzę. -zachichotałam gdy wciąż go obejmowałam na co on pogłaskał mnie po głowie.
-Ja ciebie też. -szepnął.
Gdy Kaulitzowie weszli do auta ja przytulałam się do Leviego. Rodzice ja i mój brat machaliśmy i biegliśmy za nimi gdy ruszyli w stronę lotniska. W końcu zniknęli z mojego pola widzenia... Odjechali... Już nie ma powrotu. Kolanami walnęłam o asfalt płacząc.
Wróciłam do domu... Czułam pustkę. Nie zobaczę tej skrzywionej, ani szczęśliwej miny Billusia. Ani tej okropnej mordy Toma... Położyłam się na kanapie i zasnęłam z powodu bólu głowy.
///////////////
Drugi rozdział krótszy ale za to ważny.
Jeśli wam się spodoba piszciee.
Kocham wass
CZYTASZ
The story of us☆ //Tom Kaulitz
Любовные романыViolet mieszka w Niemczech z rodzicami i bratem -Levim. Rodzice Violet i Leviego przyjaźnią się z mamą braci Kaulitz od ich młodości. Violet nienawidziła Toma, który odwzajemniał to uczucie lecz niestety musieli się widywać prawie codziennie. Do cza...