•Spadające słoiki•

13 0 0
                                    

Kiria's POV:

Możemy uznać, że szukanie jednej osoby przez godzinę jest lekką przesadą, jednak gdyby pomyśleć, iż ta osoba okaże się jedną z lepszych osób jakie kiedykolwiek poznaliście to nie zrobilibyście tego samego?

Siedziałam aktualnie z Raven'em piliśmy piwo i gadaliśmy o dosłownie wszystkim co nam przyszło do głowy. Czułam się bardzo komfortowo przez co przysięgam byłam w tym momencie skłonna powiedzieć mu wszystko.

-A nie myślałaś żeby po prostu zostać malarką? -zapytał w momencie, w którym zaczęliśmy rozmowę na temat przyszłości.

-Kocham sztukę ale jest to tak czasochłonna praca, do której przede wszystkim potrzebna jest cierpliwość, której ja za dużo nie mam -odpowiedziałam śmiejąc się lekko pod nosem.

-Fakt, jest to bardzo czasochłonne, ale jeśli naprawdę to kochasz to nie powinno sprawiać ci to większego problemu -rzekł odkładając puszkę obok siebie. -Na tym polega praca, którą się kocha.

-A ty kim byś chciał być?

-Trudny temat -powiedział po czym lekko westchnął -rodzice wymagają ode mnie zostania jakimś prawnikiem czy lekarzem chociaż w ogóle mnie to nie jara. Najbardziej chciałem zostać aktorem lub chociażby reżyserem, ale im nie przypadł ten pomysł do gustu.

-Nie próbowałeś ich jakoś przekonać? Szczerze jestem przekonana, że aktor lub reżyser potrafi zarabiać tyle samo ile lekarz, a nawet i więcej.

-Oczywiście, że próbowałem, lecz gdy zauważyli jak bardzo mi na tym zależało to wypisali mnie z kółka teatralnego, do którego chodziłem pięć lat -znów westchnął i obrócił głowę ku niebu. - Nie zależy mi na niczym bardziej niż na pracowaniu w mojej wymarzonej pracy, także pracuję by odrazu po osiemnastce móc się od nich wyprowadzić.

-Współczuje ci -powiedziałam, bo tylko na tyle było mnie stać. -Nie znam tego uczucia jak twoi bliscy nie wspierają cię w swoich marzeniach, ale podejrzewam, że jest załamujące.

-Jest i to bardzo -rzekł i skierował głowę w moją stronę. -Ale nie przyszliśmy na imprezę chyba, by myśleć o złych rzeczach tylko po to by się bawić czyż nie?

-Oczywiście, że tak -odpowiedziałam, a chłopak wstał i złapał mnie za dłoń.

-Mam nadzieję, że pozwoli pani porwać się w taniec.

-Pytasz jeszcze? -odpowiedziałam pytaniem na pytanie chociaż odpowiedź była oczywista.

Gdy to powiedziałam i wstałam z strasznie nie wygodnej ławki, która znajdowała się na podwórku za domem Zary moją uwagę przykuła grupka chłopaków zbliżających się do basenu. Jeden z chłopaków był brunetem z strasznie bladą karnacją ubrany w hawajską koszulkę i luźne czarne spodenki. Jeszcze kolejny, którego akurat kojarzyłam z szkoły bo bardzo dobrze grał w koszykówkę, miał strasznie jasne włosy ścięte na krótko. I został jeszcze jeden chłopak, którego włosy były w kolorze ciemnej zieleni.

Kiedy dotarło do mnie kto to jest, przeprosiłam Ravena i puściłam jego dłoń zbliżając się powoli do brzegu basenu. Cała trójka chłopaków siedzieli już w wodzie skacząc do niej na główkę nie martwiłabym się gdyby nie fakt, że w porównaniu z pozostałą dwójką zielono włosy się nie wynurzył. Nie wiedziałam co robić dlatego w przerażeniu zaczęłam wołać Jamesa chociaż wiedziałam, że mnie nie slyszy.

-James, nie rób sobie jaj! -darłam się. -Wyciągnijcie go, a nie nic nie robicie!

Dopiero wtedy pozostała dwójka ogarnęła co się dzieje i chwycili mojego przyjaciela za ramiona wyciągając go na brzeg.

We regret only after the factOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz