*Will*
Wracam ze szpitala kierując się do mojego pokoju.
Boże, przeraża mnie to co czuje, gdy jestem blisko tej dziewczyny. Wygląda jakoś na maksymalnie 17 lat, ale jej oczy... są takie piękne...
~Will przestań, nie myśl o niej~ Myślę odrzucając jak najszybciej myśli od tej cholernej dziewczyny.
Od czasu gdy Luke zauważył ją w lesie i ja ją zobaczyłem nie jestem w stanie na niczym się skupić.
~~Panie, ale nie sądzisz, że to właśnie czas poznać swoją przeznaczoną ? ~~ Słyszę głos mojego wilka Monty'ego w głowie.
Każdy wilkołak po przejściu pierwszej przemiany otrzymuje swojego wewnętrznego wilka, który pomaga nam w doskonaleniu otrzymanych mocy i podjęciu różnych decyzji związanych z naszym gatunkiem oraz bezpieczeństwem. Coś w stylu anioła stróża, ale irytującego i nie potrafiącego się zamknąć przez dostęp do wszystkich twoich myśli.
~ Zamknij się, proszę. Dobrze wiesz, że to nie czas na takie rzeczy. Na granicy jest coraz gorzej, a ojciec jest gotowy w pełni oddać mi państwo~ mówię najgrzeczniej jak potrafię żeby nie wyprowadził mnie jeszcze bardziej z równowagi, choć już mam wielką ochotę przewrócić oczami.
Nie mogę teraz skupić się na miłości i "przeznaczeniu", z resztą nie jesteśmy pewni czy to na pewno ona. Nie raz w życiu czułem pociąg do jakiejś kobiety i gdybym chciał,- bo oczywiście mogę odesłałbym ją na koniec świata.
Więc jak będzie mogła o własnych siłach funkcjonować, odeśle ją jak najszybciej do najbliżej prowincji, by tam mogła spokojnie żyć, nie zawracając sobie głowy moją osobą, a ja mógł skupić się na priorytetach.
~~Nie rań mych uczuć, dobrze wiesz jak odległość przeznaczonych boli. Nie wytrzymasz tak długo bez niej jeśli dowie się kim dla niej jesteś.~~
~ Kto powiedział, że się dowie? Z resztą to człowiek, który o świecie nadprzyrodzonym prawie nic nie wie. Nie wie kim jestem, nawet nie wiadomo czy wie o przeznaczonych. I do jasnej cholery nie jest moją przeznaczoną!~ odpowiedziałem z pogardą mając dość tej rozmowy. Nie słuchałem co dalej do mnie mówił.
Zamknąłem drzwi od mojego pokoju i skierowałem się do łazienki. Wszedłem pod prysznic i wypuściłem zimną wodę. Nie chciałem myśleć co będzie dalej.
Wyłączyłem się, starając się skupić tylko na sprawach związanych z moim krajem. Naprawdę teraz to było najważniejsze, bo jeśli wtargną do nas wrogie wojska, może to wywołać II Wielką Wojnę, między istotami nadprzyrodzonymi. Ostatnia wojna zabiła prawie połowę populacji ludzkiej i 30% nadprzyrodzonej.
Wyszedłem znad prysznica i podszedłem do szafy wyjąć pierwsze lepsze dresy. Złapałem za czarne spodnie i ciemno-zieloną koszulkę. Ubierając się usłyszałem dzwoniący telefon.
Dzwoniła Hygia.
-Halo?- powiedziałem do słuchawki.
-Will możesz podejść na chwilę do szpitala ?- usłyszałam proszący głos i jakieś krzyki w oddali. Przecież przed chwilą tam byłem. Przewróciłem oczami i powiedziałem:
-Kto tak tam krzyczy?- zapytałem zbiegając po schodach. Chciałem to zignorować i iść do gabinetu, bo miałem masę papierkowej roboty, ale zawahałem się czy rzeczywiście tam nie pójść.
-Wyjaśnię jak przyjdziesz.- to ostatnie słowa, które usłyszałem przed zakończeniem połączenia.
Jeśli była to ta dziewczyna to nie mam zamiaru się za nią uganiać, powinienem zostawić ją w tamtym lesie nie zważając co może wyrządzić jej los.