Spali oni wtuleni w siebie tak że nie było pomiędzy nimi praktycznie żadnej wolnej przestrzeni. Potrzebowali tego, swojej bliskości i świadomości że w końcu mogą być w pełni ze sobą. Oboje chcieli by ta chwila trwała wiecznie, by świt nie nastawał a kolejne dni wojny trwały dalej. Nie wyobrażali sobie ich życia teraz, nie gdy wszystko może runąć w każdej sekundzie, że w każdej chwili znowu mogą się stracić. Jednak wojna trwała a oni musieli ją zakończyć. Ich wspólna chwila zakończyła się w momencie gdy do ich komnaty zapukała jedna ze służek mówiąc im że Daemon czekana nich razem z Jace'm w sali narad.
- I tak oto nasza bajka się skończyła.- Zaśmiał się Aemond. Bał się że znowu mogą zostać rozdzieleni i już więcej się nie spotkać. Dlatego pod maską humoru próbował zamaskować swój strach. Przyciągnął on z powrotem Alyss do mocnego uścisku starając się przekazać jej wszystkie swoje uczucia.
- Musimy wstawać.- Alyss cmoknęła Aemonda w klatkę piersiową i wstała z łóżka. A przynajmniej chciała to zrobić ponieważ ramiona jej męża pociągnęły ją z powrotem do poprzedniej pozycji.- Aemond naprawdę nie możemy już dłużej leżeć mój ojciec na nas czeka.
Dziewczyna próbowała się wydostać spod uścisku mężczyzny jednak im mocniej starała się wydostać, tym mocniej książę przyciągał ją do siebie. W końcu po chwili szarpaniny Alyss nie miała siły ciągnąć tego dalej i po protu ugryzła męża w nadgarstek i jak najszybciej wstała w łóżka.
- Zadziałało!- Odpowiedziała widząc rażące spojrzenie mężczyzny i z uśmiechem poszła się naszykować na naradę.
- Jesteś okropna.- Podszedł do dziewczyny masując nadgarstek, który przed chwilą ona ugryzła. Alyss pocałowała w ramach przeprosin bolące miejsce i kazała również jemu się szykować. Aemond zrobił jak powiedziała, jednak dało by się dostrzec że dłużej przyglądał się on swojej ukochanej niż poświęcał czasu na to jak on sam wygląda. Spiął on swoje długie białe włosy do tyłu tak by nie wpadały mu one do oczu i założył swoje już typowe spodnie z czarnej skóry i i pasujący do nich płaszcz, a pod to wszystko koszulę.
Ubiór Alyss był bardziej zmysłowy, założyła ona suknię koloru jej rodu, dekolt był w tej sukni bardzo dobrze podkreślony a tiara, którą dostała od matki przed ślubem wpasowywała się w lekko spięte włosy.
Gdy już oboje byli gotowi Aemond chwycił dłoń Alyss i razem wyszli na spotkanie. Nikt nie wiedział czego się spodziewać, rozmawiali o tym przez całą drogę na salę. Oboje obstawiali co innego jednak żadne z nich nie miało racji. Alyss myślała że będzie chodziło rozmieszczenie wojsk i szpiegów w większej ilości miejsc, Aemond natomiast że w końcu zmierzą się z Aegonem na otwartym polu bitwy. Jednak gdy weszli do sali przekonali się że chodzi o coś czego żadne z nich nie wzięło pod uwagę.
- Potrzebujemy nowego władcy. Rhaenyra zmarła, była ona i zawsze pozostanie naszą królową jednak teraz ktoś musi przejąć po niej ten obowiązek.- Cisza która panowała w pomieszczeniu w tym momencie zdawała się być jeszcze większa. Wszyscy wiedzieli że w końcu nadejdzie moment w którym zostanie ogłoszony nowy władca, jednak nikt nie spodziewał się że będzie to tak wcześnie. Serce Alyss zaczęło bić tak mocno, że myślała ona że usłyszą to zaraz wszyscy zebrani, teoretycznie wszyscy się szykowali na to, że to Jacearys zostanie nowym królem, w końcu to on był pierworodnym dziedzicem. Jednak to co mieli usłyszeć było czymś o czym by nigdy nie pomyśleli.
- Przedyskutowaliśmy z Radą ten temat i wspólnie stwierdziliśmy, że dla dobra przyszłości królestwa to księżniczka Alyss powinna zasiąść na tronie jako Królowa Siedmiu Królestw a po jej prawej stronie zasiadać będzie książę Admond. Książę Jacearys poślubi lady Stark, wdowę po swoim zmarłym bracie. Z racji iż nie mamy czasu na wielkie uroczystości obie uroczystości odbędą się w tym samym dniu, równo za tydzień.
Słysząc te słowa cała trójka była w szoku, każdy z nich chciał coś powiedzieć, zaprzeczyć ale nie wiedział jak. Właśnie ich światy, które i tak były poplątane obróciły się o dodatkowe sto osiemdziesiąt stopni. Nie wiedzieli jak mieli zareagować, nie wiedzieli czy mają cokolwiek powiedzieć więc po prostu stali w tej sali i patrzyli na siebie wzajemnie, jakby starając się wzajemnie przekonać, że to co usłyszeli nie były tylko głosy w ich głowie. Głowa Alyss była już kompletnie przepełniona myślami, nie zdążyła pogodzić się z jedną rzeczą a już dochodzą trzy następne. Nigdy nie spodziewała się, że zostanie królową w końcu miał dwóch braci. Nie była szykowana do tej roli, nie wiedziała jak ma władać królestwem.
- Ojcze czy mogę się oddalić?- Tylko tyle była w stanie w tym momencie z siebie wykrztusić. Jej ojciec oczywiście się zgodził i poprosił jej męża by poszedł on z nią. Zauważył on zmianę w wyglądzie córki po tym ogłoszeniu, zbladła ona a jej intensywnie fioletowe oczy zblakły. Alyss od razu po wyjściu mocno odetchnęła, nawet nie wiedziała w którym momencie zaczęła wstrzymywać powietrze. Oparła się o marmurową ścianę i zaczęła bitwę ze swoimi złami. Nie chciała pozwolić by któraś z nich wypłynęła, nie chciała pokazać słabości.
- Zanieść cię do komnaty?- Widząc tą scenę Aemond wiedział że jego ukochana potrzebuje znaleźć się w swoich czterech ścianach. On również nie wierzył w to co się stało ale starał się być silny dla dziewczyny. Nie chciał by zamartwiała się ona jeszcze jego stanem, jej był ważniejszy. Gdy dziewczyna ledwo zauważalnie zgodziła się na jego propozycję, wziął on ją w swoje ramiona i jak najszybciej przeniósł ich do ich komnat.
W momencie, w którym Alyss spoczęła na łóżku jej wszystkie bariery runęły i z jej oczu zaczęły wylewać się łzy. Ona sama już nie wiedziała dlaczego płacze, za dużo w jej żuciu się zadziało i zbyt długo starała się być nie wzruszona na to, że teraz wszystko się skumulowało i już nie była w stanie z tym walczyć.
- To wszystko moja wina, każda śmierć, wszystkie dzisiejsze decyzje, ta wojna to moja wina. Gdyby Viserys się nie dowiedział co Aegon zrobił nigdy by nie doszło do dzisiejszych tragedii.
- Tak a ty byłabyś dalej wykorzystywana przez mojego brata, w najlepszym wypadku on zostałby królem, my wylecielibyśmy na Smoczą Skałę, dalej byśmy się nienawidzili i ja raniłbym cię dalej.- Odpowiedział Aemond na jej słowa. Nic co mówiła nie było prawdą, ta wojna i tak miałaby miejsce bo Aegon i tak zaatakowałby Rhaenyra'e by zająć jej miejsce na tronie.
Podszedł on do dziewczyny i po raz kolejny obdarzył ją czułym uściskiem i nie jednym pocałunkiem w czoło. Nie wiedział co więcej mógł zrobić, więc po prostu był i to było wystarczające. Przechodzili teraz przez to razem i z takimi myślami oboje zasnęli zmęczeni dzisiejszymi wieściami, mieli nadzieję że jak się obudzą to wszystko co się stało tego poranka okaże się być tylko nieszczęśliwym snem.
wracam tu i kończę w końcu tego ff po tak długiej przerwie
CZYTASZ
Better to die than marry| Aemond Targaryen
FanfictionAlyss, jedyna córka księżniczki Rhaenyry i księcia Daemona jest przymuszana do wyjścia za mąż. Dostała jednak pozwolenie na wybranie męża samej. Jednak Aemond, z którym nienawidziła się od zawsze ma w stosunku co do niej inne plany i zamierza zniszc...