Prolog

51 2 0
                                    


Pogoda diametralnie zmieniła się, promyki słońca odeszły w cień strachu, a woń goryczy demonów trafiła w Severusa i Lily. Jednak strach i demony były niczym przy tej dwójce.

— Idą prawda? — Zarzucił Severus, spoglądając kątem oka na ukochaną.

Kobieta rozglądała się czujnie, patrząc czy zza żadnego drzewa nie wynurza się żaden obślizgły potwór, nic nie widziała, jednak uczucie i smród demonów nasilał się z każdą chwilą.

— Nie wiem, nie rozumiem.. — Odpowiedziała zaniepokojona, czując na sobie niepokój sytuacji.

Dreszcz przeszedł dwójkę kochanków, którzy w końcu zauważyli co się dzieje, z każdej strony znajdowały się demony, jakby specjalnie otoczyły wojowników. Pokraczne stwory które przypominały chimerę zwierząt i istot nie z tej ziemi.

— Może być trudno — Odchrząknął, wyjmując powoli miecz — Jednak.. damy radę, jak zawsze.

— Tak.. — Przytaknęła Lily, wiedząc że tym razem może nie być tak łatwo, jak to bywało przeważnie.

Brzdęk ostrza zabrzmiał jak zaproszenie do walki, w tej samej chwili rzucił się pierwszy demon, przypominający zmutowanego pająka, większego niż niedźwiedź stojący na dwóch łapach!

Atak z łatwością został odparty przez parę kochanków, jednak przed nimi stało dwadzieścia podobnych istot, które lgnęły w sam środek. Pierwszy demon padł na ziemię, Severus zgrabnym pociągnięciem uciął łeb, odkopując go pod sam nos reszty.

Demon spojrzał na odciętą głowę, która dalej krwawiła a odór poruszył wszystkie zebrane stwory, wyglądały na rozwścieczone. Wyły, zdenerwowane za śmierć jednego ze swoich, po czym ruszyły w jednej wielkiej chmarze.

Zaczęła się istna rzeź, Severus w pocie czoła z Lily współpracowali, pokonując to coraz więcej przeciwników na swojej drodze. Ich walka wyglądała jak taniec który przeplatał dwie bratnie dusze, jakby byli złączeni ze sobą w jedność.

Choć Lily dalej dobrze się trzymała, to jednak Severus wyglądał jakby powoli tracił wszystkie siły. W końcu jego noga omsknęła się, a ten padł na ziemię, widząc przed sobą wielki ostry pazur bestii. Wiedział że to jego marny koniec.

Gdy tylko pogodził się ze swoją śmiercią z uśmiechem na twarzy, zobaczył cień.. Cień który go zasłonił. Poczuł ciepłą krew na twarzy, a Lily padła przed nim. Cały brzuch kobiety był rozerwany, jednak dalej dusza trzymała się ciała.

Kobieta uroniła łzę, jej dłoń powędrowała w górę jakby ostatni raz chciała dotknąć swoją miłość, jednak nie udało się to jej. Ręka padła na ziemie, a równie szybko niebieskie oczy poszarzały, trzymając w sobie głębię zimnego oceanu.

— Lily, nie żyje.. — Powiedział cicho mężczyzna do siebie.

Wpatrywał się prosto w oczy demona, zabójcę który nie zważając na nic, brnął by wybić kolejnego człowieka.

Krzyk Severusa rozbrzmiał, echo odbijało się po lasach tworząc niekończący jęk smutku, rozpaczy, nienawiści..  A demony odsunęły się od niego.

Co żyło w Severusie, właśnie zostało zabite, jak i również jego granice. Ból w nogach zanikł, ręce które opadały wcześniej podniosły się, a ten ponownie złapał za swój oręż.

Szał, rozpacz, wstręt, złość. Nic innego jak negatywne emocje miotały duszą Severusa, która właśnie zapadała się w własnym cieniu. Podniósł miecz swojej kochanej i ruszył przed siebie.

Wybijając wszystkie demony po kolei, szarżując na oślep, nie zważając na swoje życie, po prostu wyżyć się przez to wszystko, przez zabrane mu szczęście, marzenie..? Nie zauważył, a wokół to co żyło, było wybite w pień.

— Nie, nie, nie nie nie może tak być, przecież już tak dobrze było, prawda? — Mówił, jego dłonie trzęsły się, gdy tylko zbliżył się do Lily.

Łzy ociekały po polikach, a jego brązowe oczy poczerniały, jakby nie widziały już nic. Zaślepione zemstą. Severus pociągnięciem wyciągnął mały nóż z kieszonki, okaleczał swoją prawą dłoń, a rany zamieniały się powoli w wzór.

Poczuł wstrząs, a wyrzeźbione linie na prawej dłoni zabłysnęły niebieskim światłem, krew wróciła do ręki, a rany zostawiły zagojone już blizny. Wszystko wokół wydawało się zamglone, jakby znajdował się pod wodą.

Każdy jego ruch był ociężały, jakby miał kajdany na swoich dłoniach, czy stopach. Tuż przed nim pojawiła się kobieta w białych szatach, długich blond włosach i szarych oczach. Jej skóra była blada jak ściana.

— Widzę że udało ci się mnie spotkać, tak? — Zagawędziła kobieta, trzymając w prawej dłoni okrągłą bańkę z podobizną Lily.

Severus stanął na równe nogi, wpatrując się w o wiele wyższą kobietę.

— Czy to ty jesteś Boginią Życia? Czy ty jesteś słynną Tamashi? — Ledwo mówił, jąkając się raz za razem.

— Tak moje dziecko — Odpowiedziała z pełną gracją.

— To kogo trzymasz, to dusza Lily, mojej.. — Choć nie skończył, Tamashi już się odezwała.

— Twojej ukochanej, wiem mój synu. Widziałam wszystko, jednak nic na to nie możemy poradzić.. Muszę cię przeprosić — Zakończyła, odwracając się, a Severus poczuł się chwiejnie.

— Nie, ożyw ja, wskrześ, daj jej drugie życie, proszę cię byś zrobiła cokolwiek — Ze łzami w oczach błagał, a Tamshi odwróciła się.

— Podpisz ze mną pakt Severusie Yates, zabij Demona, grzesznika Kakuzu, a dostaniesz nagrodę, dostaniesz blondwłosą kobietę o której tak marzysz — Wypowiedziała, wskazując swoją prawą dłoń.

Na dłoni znajdował się biały nóż, który zalany krwią osoby paktowanej miał przypieczętować umowę między Bóstwem a Człowiekiem.

Bez większego namysłu Severus złapał za mały nóż, raniąc swoją prawą dłoń i oddając Tamashi ostrze..

— Dziękuje ci moje dziecko, znasz już swoją misję, tak? — Severus machnął głową, przełykając głośno ślinę — Do zobaczenia gdy wypełnisz swój cel.

Boginia Życia Tamashii, znikła.. Nie zostawiając po sobie nic, prócz Severusa w samotności.

Wracające WspomnieniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz