~9~

80 5 29
                                    

Dzień zaczął się kiepsko dla Pawła jak i Dominika. Obydwoje wstali lewą nogą i zdażyło im się parę niefortunnych zdarzeń.

Paweł który uznaje się za najlepszego kucharza, był tak zaspany, że spalił jajecznicę. Wylał świeżo wyciśnięty sok z pomarańczy i pobrudził biały dywan w salonie wylanym sokiem. Dominik zaś za to popsuł kran w łazience, a już dzisiaj miał wyprowadzać się z tego mieszkania. Większość rzeczy miał spakowane, ale zabrakło mu pudełek na rzeczy więc musiał pojechać kupić, a jako, że dzień nie zapowiadał się za najlepszy, jedna wycieraczka w samochodzie mu się połamała, przez duży deszcz i wiatr. Do tego w czterech sklepach w których był, nie mógł znaleźć pudełek.

Oboje wiedzieli, że ten dzień da im nieźle w kość. Paweł już od rana pracował żeby mieć większość rzeczy z głowy, a Dominik zajmował się przeprowadzką.

Jednak nie przemyślał jednej rzeczy, że umowa na mieszkanje już za pare minut mu się kończy i musi oddać klucze, a nie miał jescze kluczy do nowego. Dostanie je dopiero jutro, i tak o to znalazł się w domu Pawła.

-naprawdę nie chce ci przeszkadzać, zostane na trochę zaraz sobie jakiś hotel ogarne. -powiedział przejęty Dominik.

Nie chciał się narzucać Pawłowi.

-daj spokój. -Paweł machnął lekceważąco reką -po co masz szukać hotelu jak możssz przenocować u mnie, dla mnie to żaden problem.

-nie chce ci się narzucić zapewne masz dużo pracy i...

Brunet przerwał mu.

-nie pierdol, pracować już skończyłem i nie mam nic innego do roboty niż siedzenie samemu w chacie. Przyda mi się jakieś towarzystwo.

-no dobra. -zgodził się i uśmiechnął pod nosem.

-rano jadłem tylko śniadanie i jestem głodny, chcesz pojechać ze mną do sklepu i coś ugotować?

-bardzo. Jestem ciekaw twoich talentów kulinarnych -zaśmiał się na co starszy czepnął go w głowę.

Wsiedli do auta Pawła i ruszyli w stronę sklepu.

-co będziemy gotować? -zapytał Dominik.

-może jakieś ciasto?

-a, masz przepis jakiś?

-znajdzie sie zaraz.

Reszte drogi przebyli w ciszy. Gdy już dojechali pod biedronkę Dominik szybko wyskoczył z auta i poleciał po wóżek, po czym do niego wszedł.

-Paweł przewieź mnie troche pro... -Dominik nie skończył mówić bo Paweł wsunął wózek do innych wózków. Po czym zapiął wózek z innym i wyjął pieniążek.

-to ty sobie tu poczekasz, a ja zrobię zakupy.

-no chyba cie dupa boli. Wypuść mnie -powiedział błagalnym tonem.

Paweł już postanowił trochę odejść.

-nie rób sobie żartów!

Ludzie patrzyli się na niego jak na idiotę, ale po chwili Paweł zawrócił i w szybkim tempie wyjął wózek z Dominikiem.

-wyłaź prędko, bo ludzie patrzą. -szepnął

-no i? Niech patrzą jaką wiedźmą jesteś! -powiedział głośniej.

-ostatni raz idziesz ze mną na zakupy.

-dobrze mamusiu.

Wkurwiony Paweł nie czekał nawet na Dominika tylko wszedł do sklepu, odrazu szukając składników. Znalazł jakiś przepis na ciasto kruche z malinami i budyniem.

Po skończonych zakupach wrócili do domu i zabrali się za jego robienie.

Dominik wyłożył wszystkie produkty z siatek, a Paweł naszykował odpowdnie naczynia.

-dobra, czytaj przepis, a ja będę składniki dodawał.

-o nie, nie, nie. Nie ufam twoim umiejętnościom kulinarnym. Ty czytaj, na będę robił.

Paweł jedynie westchnął. Wiedział, że to co powiedział Dominik było prawdą. Wsypałby za dużo czegoś, lub za mało i cała praca na marne.

-wsyp 300gramów mąki pszennej, jedną łyżeczkę proszku do pieczenia, 120 gram cukru i wymieszaj.

Dominik dodał odpowiednie składniki poprzednio ważac ich ilosć, po czym je wymieszał.

-no co dalej?

-tutaj troche niezrozumiałe jest.. -pokazał mu telefon.

-Dodać pokrojone na kawałeczki zimne masło i rozcierać palcami na drobną kruszonkę, lub miksować składnki mieszadłem miksera planetarnego, ewentualnie siekać składniki na stolnicy. -przeczytał -co tu dużo do zrozumienia. -prychnął i wykonał tę czynności.

Gdy Dominik podał Pawłowi telefon do ręki, ten mu z niej wypadł.

Dominik automatycznie walnął sie dłonią w czoło.

Dalsze robienie ciasta szło im opornie, bo czasami Paweł był w innym świecie i nie miał pojęcia co się dzieje. Może to sprawa samego Dominika robiącego dla nich wypiek.

-halo! -Dominik zaczął machać ręką orzed twarzą Pawła -ziemia do Pawła!

Ten jedynie wpatrywał się w ślniące włosy Dominika. Po chwili się ocknął.

-coo?

-gówno, zaraz będzie pora wyjąć nasze dzieło z piekarnika.

-aa.

Przysunął się bliżej niego. Dominikowi przypomniała się wczorajsza randka i wpadła do głowy myśl, że ludzie zazwyczqj na randkach się całują.

W sumie pocałunek z Pawłem nie byłby taki zły. Pomyślał.

Ale czy Paweł chciałby całować się z Dominikiem?
Szybko wyrzucił te myśli z głowy.

Paweł chciał przyjrzeć się plackowi i przysunął ię jeszcze bliżej Dominika. Musnął niechący ręką, palce u dłoni Dominika. Odrazu obydwóch przeszedł prąd. Paweł spojrzał się w oczy Dominika, aby dostrzeć w nich odpowiedź na pytanie, czy on też to poczuł.

Nie dostrzegł nic, jedynie jakąś iskierkę której nigdy nie było. Dopiero na widok Pawła się pojawiała. Dominik mógł stwierdzić to samo.

Dominik zbliżył swoje palce do dłoni Pawła, na co ten je lekko musnął. Obaj czuli dziwne uczucie w brzuchu. Coś jak stado motyli.

Przybliżali do siebie swoje twarze. Dominik miał lekko rozchylone usta, a w głowie Pawła była prośba, żeby nie przegryzał warg. Wygladałby wtedy tak pociągająco. Już był przystojny, ale ta czynność sprawiłaby, że Paweł by nie wytrzymał i go pocałować.

Tego teraz chciał. Pocałować go, a Dominik pragnął tego samego.

Nagle coś zaczęło pikać a z piekarnika zaczął wydobywać się dym.

Alarm przeciw pożarowy się odpalił psując do końca tę romantyczną chwile.

-i zjebaliśmy razem. -uśmiechnął się brunet.

Love Can Hurt - ship dxpOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz