- Kochanie wstawaj. Jedziemy oglądać dom. Mamy kilkanaście minut drogi, więc musimy za niedługo wyjeżdżać. – usłyszałam delikatny głos mamy koło siebie
Od razu zerwałam się na nogi. Postawiłam gołe stopy na lodowatej podłodze, po czym podniosłam się i wtuliłam do mamy. Tak bardzo się cieszę, że wczoraj zdążyłam na czas i tego nie zrobiła. Po chwili odsunęłam się od niej.
- Kocham Cię mamo. – uśmiechnęłam się.
Po paru minutach opuściła mój pokój. Ja zaczęłam się ubierać. Zrobiłam bardzo delikatny makijaż i założyłam biżuterię. Wyszłam na korytarz. Zeszłam po schodach i weszłam do kuchni, gdzie znajdowała się ciocia i mama. Przywitałam się z nimi i sięgnęłam po herbatę. Nalałam do kubka dużo wody i wrzuciłam torebkę. Obróciłam się i ruszyłam do stołu. Postawiłam herbatę na stół i zrobiłam sobie płatki z mlekiem.
- Emily za niedługo wychodzimy. – oznajmiła mama – Bądź gotowa za piętnaście minut.
- Dobrze mamo. Muszę iść tylko do pokoju po rzeczy.
Dojadłam śniadanie i umyłam za sobą naczynia. Po cichu skierowałam się do pokoju, aby nie obudzić Margaret. Weszłam do swojej prywatnej przestrzeni i zaczęłam wkładać potrzebne rzeczy do torebki. Nagle zadzwonił mi telefon. Zdziwiłam się, bo odkąd tu przyjechaliśmy nikt ze znajomych do mnie nie dzwonił. Jedynie Tom napisał do mnie z pytaniem, dlaczego mnie nie było na treningach. Po paru namysłach wzięłam telefon do ręki i odczytałam numer. Tata. W tamtym momencie zwariowałam. Nie wiedziałam, czy mam odebrać, czy dać sobie spokój. Nawet nie zauważyłam, kiedy moje palce wcisnęły zieloną słuchawkę.
- H-halo – odezwałam się
- Gdzie wy do chuja jesteście? – usłyszałam ten głos. Głos osoby, przez którą przepłakałam tyle nocy. Głos osoby, przez którą moja mama wczoraj prawie popełniła samobójstwo. – No pytam się kurwa. Co to za podróże sobie urządzacie? Łatwo jest tak zostawić ojca samego? Myślicie, że was nie znajdę?
- Przestań wydzwaniać do mamy. Daj jej święty spokój.
- Oj dziecino nie zostawię tak tego. Nienawidzę was. Zachciało się wycieczek. Macie w trybie natychmiastowym wrócić do domu. – to były ostatnie słowa, ponieważ chwile po tym się rozłączył.
Zablokowałam jego numer i wrzuciłam telefon do torebki. Usiadłam na łóżku, z trudem walcząc z łzami.
- Emily mówiłam Ci żebyś była gotowa już parę minut temu. – Usłyszałam krzyk mamy. – Chodź tutaj, bo się spóźnimy.
Jak najszybciej zbiegłam po schodach. Zarzuciłam na siebie kurtkę i razem z mamą wyszłyśmy z domu. Taksówka już czekała, więc ruszyłyśmy do niej szybkim krokiem. Wsiadłyśmy do auta i mama podała kierowcy adres.
Nadal męczyła mnie rozmowa z ojcem. Nie wiem, czy możliwe są szanse, że dowie się gdzie jesteśmy. Nigdy nie był u cioci w domu. Z rodziną mamy też nie ma kontaktu. Szanse na to, że jakoś się do nas dostanie są okropnie marne. Nawet jeśli do tego dojdzie, jakoś będziemy musiały uciec.
Po parunastu minutach się zatrzymaliśmy. Dom, na który właśnie patrzyłam był o wiele mniejszy od naszego wcześniejszego. Może był malutki, ale cholernie uroczy.
Razem z mamą wysiadłyśmy z auta i skierowałyśmy się w stronę domku. W progu stała młoda kobieta.
- Dzień dobry, jestem Ava Taylor. My w sprawie kupna. – zaczęła moja mama
- Witam, Madison Smith. Zapraszam. – otworzyła drzwi szerzej i wpuściła nas do środka
Mama weszła pierwsza, a ja zaraz za nią. Stanęłyśmy w przedpokoju i rozejrzałyśmy się. Tu było tak pięknie. Vintage meble idealnie pasowały do błyszczącego parkietu. Ogromne lustro, zdobione złotymi dodatkami wisiało koło wejścia do domu. Wchodząc dalej było coraz lepiej. Obok przedpokoju znajdował się skromny salon. Granatowa kanapa stała pod ścianą. Nad nią wisiały różnego kształtu lustra i kolorowe obrazy. Naprzeciwko stała komoda i regał z książkami. Wszędzie pełno było kwiatów. Ten dom miał swój urok.
Po obejrzeniu całego domu wsiadłyśmy w taksówkę i pojechałyśmy do domu cioci.
-Podoba ci się? - zapytała mama
- Ale co? - odpowiedziałam jej pytaniem - A, chodzi ci o dom. Jasne. Jest piękny.
Skończyłyśmy krótką konwersację, po czym znowu zatonęłam w myślach. W czymś co nie dawało mi spokoju. Nie mogłam o tym zapomnieć. Nie mogłam o kimś zapomnieć. Tym kimś był ojciec. Tym czymś była obawa, że nas znajdzie i nie da nam żyć.
***
- Emily chcesz iść ze mną i chłopakami na ognisko? – zapytała Margaret wchodząc do mojego pokoju – Fajnie, by było jakbyś poznała parę osób przed szkołą.
- Zastanowię się. Dzięki za propozycję. – uśmiechnęłam się do niej – Mogę potwierdzić Ci to dzisiaj wieczorem?
- Jasne, oczywiście nie chcę wywierać presji. Jeśli nie masz ochoty, nie zmuszam.
Po chwili wyszła, a ja wróciłam do treningu. Powróciłam do regularnego tańca. Musiałam przestać myśleć o tym wszystkim.
Kiedy po godzinie tańczenia stwierdziłam, że jestem już wystarczająco zmęczona, poszłam pod prysznic. Zmyłam z siebie cały pot, a razem z nim wszystkie emocje, które się we mnie nagromadziły. Opłukałam się z piany i po chwili stanęłam na chłodnej ziemi. Czułam się wyczerpana. Nie mam pojęcia dlaczego, ale lubię to uczucie wymęczenia. Szybko wytarłam się ręcznikiem i wysuszyłam włosy. Zarzuciłam na siebie szare dresy i białą bluzkę. Po paru chwilach wyszłam z łazienki i zgarniając z pokoju kapcie, skierowałam się na dół. W salonie siedziała mama i oglądała serial. Wdrapałam się przez kanapę i usiadłam koło niej.
- Tańczyłaś? – zapytała od razu, po czym lekko się uśmiechnęła
- Tak, ostatnio zapomniałam jak bardzo to kocham. – Wtuliłam się w nią. – Który odcinek?
- Siódmy, trzeci sezon. Chyba za bardzo się wciągnęłam. – Roześmiała się. Ten śmiech był kolejną rzeczą, która mnie uspakajała. Nie chodzi mi o ten sztuczny. Ten prawdziwy maminy śmiech, nawet z błahych rzeczy.
- Mamo mam pytanie. Oczywiście zrozumiem, jeśli się nie zgodzisz.
- Dziecko, po co mnie tak negatywnie nastawiasz? Słucham Cię kochanie.
- Margaret zaprosiła mnie na ognisko. Wydaje mi się, że będzie większość jej znajomych. Mówi, że dobrze mi to zrobi jeśli pójdę, bo poznam paru znajomych przed nową szkołą.
- Skarbie oczywiście, że możesz iść. Pobaw się życiem. – uśmiechnęła się do mnie – A my z siostrzyczką będziemy miały czas dla siebie. Same plusy. Zero minusów.
Zaraz po tym wstała z kanapy i poszła w stronę kuchni. Chwilę później i ja się podniosłam z zamiarem poinformowania Meg. Skierowałam się do jej pokoju i delikatnie zapukałam. Nikt mi nie odpowiedział. Po paru sekundach zrobiłam to ponownie. Znowu cisza.
Delikatnie uchyliłam drzwi i spojrzałam do środka. Niestety nie zastałam tam mojej kuzynki. Na moje nieszczęście był tam jej chłopak. Już miałam się wycofać kiedy zatrzymał mnie jego głos.
- Gdzie uciekasz? – zapytał – Nie miło tak się nie przywitać.
- Hej, przepraszam myślałam, że zastanę Meg. – uśmiechnęłam się delikatnie
- Louis jestem jeśli nie pamiętasz. Ty to pewnie ta piękna kuzyneczka Margaret. Jak ci na imię, bo zapomniałem?
- Emily – odpowiedziałam mu. Byłam strasznie speszona. Nie wiem czy mi się wydawało, ale nie wyglądał na najmilszego.
- Ah no tak, sory ale zapamiętałem tylko twój wygląd. – stawiał kroki coraz bliżej mnie. Po chwili znalazł się przede mną i złapał mnie za talię.
- Chyba muszę już iść. – Szybko go odepchnęłam i ruszyłam w stronę drzwi. Mocno je zatrzasnęłam i pobiegłam do pokoju. Gdy już w nim byłam przekręciłam kluczyk i opadłam na łóżko.
Co za dziwny typ. Nie wiem jak Meg może z nim być. Jakaś lekka obawa obudziła się we mnie. Zdenerwowało mnie to. Nawet ojca nie bałam się tak, jak teraz Luisa. To okropne. Po paru minutach doszłam do siebie i chwyciłam za komórkę. Wybrałam numer do kuzynki.
Pierwszy sygnał – cisza
Drugi sygnał – cisza
Trzeci sygnał – odezwał się spokojny głos Meg
- Hej Emily, coś się dzieje? – zapytała
- Nie, chciałam tylko porozmawiać o ognisku, ale u ciebie w pokoju zastałam tylko twojego chłopaka.
- Zapomniałam, że dzisiaj przychodzi. Jestem w sklepie. Powinnam być za jakieś piętnaście minut. Wtedy pogadamy, dobrze?
- Jasne, będę u siebie w pokoju.
- Jeszcze jedno. Potrzebujesz czegoś ze sklepu?
- Nie, dziękuję. Do zobaczenia – powiedziałam na koniec, po czym się rozłączyłam.
Po dwudziestu minutach usłyszałam, że Meg wchodzi do domu. Byłam w trakcie czytania, więc po prostu czekałam aż przyjdzie. Po chwili weszła do mojego pokoju rzucając ciastka czekoladowe na łóżko. Chwilę później ona też tam była. Usiadła wygodnie obok mnie i zaczęła otwierać jedzenie.
- Nie masz nic przeciwko temu, aby Louis tutaj przyszedł? – zapytała
- Jest okej. Możesz po niego pójść. – uśmiechnęłam się najszczerzej jak umiałam.
W ogóle nie chciałam, żeby tu przychodził. Jednak nie jest to mój dom i nie chcę robić konfliktów. Po chwili wszyscy w trójkę siedzieliśmy na moim łóżku.
- Myślałam o tym ognisku i jeśli mogę to z chęcią pójdę. Oczywiście, jeśli to nie problem. – oznajmiłam cicho
- Proszę Cię Emily, jaki problem. To raczej jasne, że możesz z nami iść.
CZYTASZ
Bądź moim wsparciem.
Fiksi RemajaEmily to nastolatka kochająca tańczyć. Taniec to jej dotychczasowa terapia. Dziewczyna od dzieciństwa zmagała się z przemocą w rodzinie. Codziennie musiała patrzeć na pijanego ojca. Aż do wyjazdu. Razem z mamą dziewczyna opuściła ojca. Wyjeżdżając d...