Aslan
- Bądź gotowy jutro na czternastą. Wyjdę z pracy wcześniej i od razu pojedziemy do szpitala.
Mama obrysowywała usta ciemnobrązową kredką sprawiając, że górna warga wyglądała na dużo większą. Co chwilę zerkała na mnie z lustra, a jej spojrzenie wskazywało jedynie na niezadowolenie z mojego wyglądu.
- Popraw te włosy. - Skomentowała zapewne nie mogąc powstrzymać słów cisnących się na język.
Podeszła do mnie i drobną dłonią zaczęła przekładać pojedyncze pasma zmieniając ich ułożenie.
- Nie podoba mi się ten cały pomysł - burknęła. - Cała ta nowa praca. Stać cię na coś więcej.
Głowa zabolała mnie, gdy lekko pociągnęła za splątane kosmyki.
Wpatrywałem się w skupienie widoczne na jej twarzy oraz obserwowałem ruch jej warg, gdy ostrym tonem wypowiadała komentarze odnośnie mojego życia.
Żadne z nich nie zachowało się w mojej głowie za długo.
- Nadal uważam, że powinniśmy razem rozważyć ten twój cały rok przerwy. Czujesz się dobrze, więc dlaczego masz siedzieć w domu?
Skąd mogła wiedzieć, jak się czuję? Nigdy mnie o to nie pytała.
Od kiedy dane mi było pamiętać, mama wymagała dużo i wierzyłem, że właśnie tak zostanie już na zawsze. Znałem ją jako profesjonalistkę, która zgodnie ze swoimi celami i priorytetami pragnęła, aby jej życie układało się zgodnie z obmyślonymi przez nią punktami.
Uwielbiała mieć wszystko pod kontrolą i zawsze stawiała na swoim.
Marzyła o synu, który w dogodnej chwili przejąłby rodziną firmę. Właśnie taką osobą był Chris. Najstarszy dziedzic Conrada Sonrin'a. Inteligentny, uzdolniony i idealny. Dokładnie taki, jaki ja powinienem być teraz. Ten sam Chris, którego narzekań nigdy nie rozumiałem. Gdy ja korzystałem z dzieciństwa, on, zaledwie dwa lata starszy, był przygotowywany właśnie do tego zadania.
Wielokrotnie marzyłem o rozmowie z bratem i wyżaleniu my się. To on doskonale zrozumiałby mnie, jako że sam był w tej samej sytuacji. Niestety ta droga do najłatwiejszego ukojenia była już zamknięta.
Mogłem jedynie żałować, że nie było mnie przy nim, gdy to on był na moim miejscu.
Dopiero po jego śmierci zrozumiałem, jakim ciężarem może być ciągły nacisk kładziony na różne dziedziny życia.
Jak można nazwać życie swoim, jeśli o każdej pojedynczej rzeczy, która się na nie składa, decyduje ktoś inny?
- Nie będziesz zadowolona z syna pracującego w pijalni czekolady? - spytałem ironicznie.
Odsunąłem się i potrząsnąłem głową na nowo roztrzepując ułożone przez mamę włosy.
Jej przeszywające spojrzenie przesunęło się po całej mojej twarzy. Odwróciła się i na nowo rozpoczęła pracę przy poprawie swojego makijażu. Trzymała w dłoni ciemną szminkę, która idealnie wpasowała się do nałożonej wcześniej kredki.
- Zawsze będę z ciebie zadowolona. - powiedziała obojętnie.
Skłamała.
Nie przywykłem do widzenia dumy w jej oczach, ale słowa wypowiadane w sposób, który wskazywał na ich zupełne przeciwieństwo były niczym kwas roztapiający moją ostatnią nadzieję.
Chciałem, żeby mimo wszystko była ze mnie dumna.
- Ale...? - zapytałem. Zawsze było jakieś "ale".
CZYTASZ
No more hope
RomanceŻycie siedemnastoletniej Nory Evander traci barwy, gdy ta dowiaduje się o swojej chorobie. Na rzecz leczenia musi zrezygnować z dawnego stylu życia, przez co nie może odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Do tego dochodzi utrata przyjaciółki i proble...