#1

91 5 2
                                    

Hyunjin pov:

Od wczoraj jestem u mojej babci w Busan mam spędzić tu cały okres jesienny bo rodzicie wyjeżdżają, dawno nie widziałem babci ale nie tęskniłem rzadko uczestniczyła w moim życiu..miałem się nią zająć pomagać w codziennych rzeczach takich jak robienie zakupów sprzątnie i wiele innych, lista się nie kończyła. Może i babunia miała swoje lata ale była najbardziej energiczną kobietą jaką widziałem na oczy kochała ruch i przyrodę, jej ulubiona pora roku to jesień środek jesieni. Kiedyś namalowałem dla niej obraz z jesiennymi liściami, staruszka wycałowała każdy milimetr mojej twarzy tak się cieszyła. Obraz do dzisiaj wisi w jej sypialni. Właśnie szykuję się na spacer z staruszką kiedy opuściłem pokój babcia od razu się na mnie “rzuciła” i zaczęła opatulać mnie ciepłym szalikiem.

Babciu.. Nie musisz.-Położyłem rękę na malutkiej dłoni mojej babci.
—Nie, Hyunjin nie chcę żebyś się rozchorował. Teraz chodźmy jak zdążymy pójdziemy jeszcze do naszej ulubionej kawiarni!-Staruszka obdarowała mnie soczystym całusem w policzek.

I tak mimo że dzieliła nas taka liczba wieku mieliśmy nasze jedno ulubione miejsce, było tam ciepło i przytulnie atmosfera była idealna i można było się tam poczuć komfortowo. Jak w domu.

Kiedy wyszliśmy z malutkiego mieszkanka osiemdziesięcio latki ruszyliśmy do parku, zazwyczaj było tam mało ludzi tylko nieliczne nastolatki siedzące w telefonach lub mniejsze dzieci rzucająca się na kupkę liści nie raz jednemu oberwało się z grabi. Zatrzymałem się z babcią pod starym dębem, co roku jego liście były coraz piękniejsze a drzewo robiło się coraz starsze. Na nasze głowy spadały liście w różnych odcieniach jedne były pomarańczowe jedne żółte i czerwone niektóre drzewa nie miały już liści. Po godzinnym spacerze udaliśmy się do małej kawiarenki która była usadowiona tuż obok parku. Kiedy zawitałem z babcią kawiarenki, zabrzmiała wesoła melodyjka z dzwoneczka który był usadowiony nad drewnianymi drzwiami. Zamówiłem dla nas dwie herbaty i po jednej drożdżówce, zająłem z staruszką miejsce przy dużym oknie dzięki czemu mogliśmy obserwować drzewa na których zamieszkiwały kolorowe liście tą czynność przerwała nam kobieta która przyniosła nam nasze zamówienie. Położyła wszytsko na stoliku i ciepło się do nas uśmiechnęła życząc nam smacznego.

Zajadałem się z babcią drożdżówkami i popijaliśmy je herbatką. W tamtym miejscu mogłem jeść codziennie, ale babcia by mi na to nie pozwoliła tłumacząc że ona może zrobić mi lepsze ciastko lub upichci coś znakomitego. Tak było też dzisiaj.

Wyszliśmy z kawiarenki pierw wszytsko ładnie układając żeby miła kelnerka nie miała tyle trudu, dostałem od babci pieniądze żeby kupić przez nią wyznaczone produkty. Chwilę stałem przed sklepem obserwując oddalająca się niską starszą kobietkę. Całe zakupy zajęły mi równe dwadzieścia minut w każdym sklepie w okolicy mieszkania babci były małe dzwoneczki, dawało to swój klimat.

Siedziałem w kuchni patrząc jak babcia przyrządza nieznaną mi potrawę, ale przecież wszytsko co zrobią jej zdolne łapki będzie smaczne! Co nie co odziedziczyłem po niej ponieważ parę prostych rzeczy potrafiło wyjść mi smacznie ale nic nie przebije kuchni osiemdziesięcio latki która właśnie podśpiewywała jedną z jej ulubionych starych piosenek, cieszyłem się że jest taka zadowolona chciałem spędzić u niej zimę napewno byłaby tak samo magiczna jak jesień którą u niej spędzę. Nie okazywaliśmy sobie miłości w słowach było to tandetne i nie dla nas. Woleliśmy pokazać troskę o drugą osobę i dawać sobie skromne prezenciki.

O 19 zjadłem z babunią kolację babcia poszła położyć się spać a ja umyłem po nas talerze wziąłem pierwsze ciuchy które wpadły mi w ręce. Jutro muszę się w końcu rozpakować bo nigdy nic nie znajdę w tych walizkach. Przebrałem się i położyłem na łóżko, chciałem napisać do jednego ze znajomych z Seoul ale pewnie siedział teraz se swoim chłopakiem, położyłem się na prawym boku przytuliłem kołdrę i zasnąłem musiałem wcześniej wstać bo obiecałem babci przygotowanie śniadania. Tak mi minął drugi dzień w Busan.

Lee Know pov :
Jechałem właśnie samochodem do Busan, miałem dość że nachodziła mnie była narzeczona to jeszcze zrobił się wokół mnie większy szum przez to że ją zostawiłem, nie wiem co jej dało rozgłaszając to na social mediach. Nie mogłem normalnie żyć wszędzie latało za mną paparazzi albo jacyś ludzie robili mi zdjęcia nawet nie trudząc się żebym tego nie zauważył, chciałem odsapnąć. Wiedziałem że w jednej stronie Busan są życzliwi i kochani ludzie dlatego właśnie tam teraz jechałem, tam dziennikarze nie mogli mnie znaleźć każdy uważa że żyje jedynie Seoul a mniejsze miasteczka mnie brzydzą. Tak naprawdę kochałem naturę. Uwielbiałem rośliny, spokój i ciszę. Była to zwykle moja odskocznia od życia wśród eventów i popularnych na całym świecie ludzi.
Nie mogłem się doczekać, aż tam dojadę.
Patrzyłem przez okno samochodu na złociste liście na drzewach, na różnokolorowe listki spadające z drzew.
Czekałem tak i spoglądałem na piękne krajobrazy.

Gdy dojechałem na miejsce, nie mogłem uwierzyć, że w Busan jest tak ślicznie.

Wszedłem do mieszkanka, które wynająłem, na okres pobytu w mieście.
Apartament mieścił się nad uroczą kawiarenką. Sam budynek był bardzo ładny i klimatyczny. Mieszkanie też takie było, mimo iż nie należało do największych. Tak czy siak było tam wszystko, co do życia było potrzebne. Cieszyłem się, że odpocznę od mediów i od bycia ,,popularnym".
Zaczęłem się rozpakowywać z walizek. Nie miałem dużo rzeczy, lecz musiałem wziąść dwie, średniej wielkości walizki, że względu na to, że nie jechałem przecież tam na tydzień. Planowałem zostać tam do połowy listopada. Wiedziałem również, że moje plany mogą ulec zmianie.

Po rozpakowaniu się, założyłem czapkę z daszkiem i cienką kurtkę, ponieważ na dworze robiło się już ciemno. Z powodu, iż była już jesień, uznałem, że warto było zabrać ze sobą kurtkę. Nie chciałem być chory na wyjeździe. Chciałem odpocząć, a nie leczyć się z chorób.
Gdy wyszedłem zauważyłem, że coraz mniej ludzi było na zewnątrz. Uznałem, że wsumie dobrze, ponieważ niektórzy ludzie by do mnie mogli podchodzić. Sprawdziłem na telefonie, gdzie mieści się najbliższy park. Okazało się, że trasa do tego urokliwego miejsca była dosyć krótka. Wybrałem się tam. Po drodze minąłem ze cztery pary. Było mi cholernie przykro przez chwilę, że zostałem sam. Wsumie, potrzebowałem odpoczynku. Gdy dotarłem do parku, ujrzałem piękny stary dąb. Wyglądał cudownie. Prawie wszystkie drzewa w parku były odziane w złociste liście. Uwielbiałem jesień. Przeszedłem cały park i uznałem, że będę już powoli wracać do domu. Byłem już zmęczony. Marzyłem o miękkim łóżku i ciepłej kołdrze. O herbatce przed snem.

Gdy wróciłem, zaparzyłem sobie zieloną herbatę. Usiadłem w fotelu i przeczytałem książkę. Tak naprawdę, nie lubiłem czytać książek, lecz miałem tak, że jak już jakąś zaczęłem, musiałem ją wtedy dokończyć. Po przeczytaniu pięćdziesięciu stron, na zegarze wybijała godzina 23:24. Uznałem, że jest to dobra pora, by położyć się spać.
Zabrałem potrzebne mi rzeczy i poszedłem do łazienki. Umyłem się i przebrałem w moją ulubioną piżamę. Położyłem się do łóżka i ustawiłem budzik na godzinę 9:30. Chciałem szybko wstać, że względu na to, że miałem ochotę wybrać się gdzieś, by coś pooglądać. Odłożyłem telefon, zgasiłem lampkę i przykryłem się miękką kołdrą. Przez chwilę myślałem o jutrzejszym dniu, ale zmęczenie jednak ze mną wygrało. Zasnąłem.

(Minho pisze rubyninilaz hehe)

Jesienne Liście | HyunHoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz