Rozdział 27

5.1K 170 12
                                    

Sześć miesięcy później

Matthias

- Wal mocniej! Bijesz się jak jakaś ciota, co to kurwa ma być! - wrzasnąłem na swojego przeciwnika, trenowaliśmy już jakieś trzy godziny i nadal byłem nabuzowany. Chciałem żeby ktoś porządnie obił mi mordę to może poczułbym się lepiej. Od sześciu miesięcy nie mogę spojrzeć na siebie w lustro, od jebanego pół roku nie śpię po nocach, bo cały czas widzę ją. Żaden trening, żadna walka, nic nie było mi w stanie wymazać z głowy Rose. A najgorsze w tym wszystkim było poczucie winy, które zżerało mnie każdego dnia i kłuło boleśnie w serce. Byłem pierdolonym tchórzem ponieważ nie pogodziłbym się nigdy z odrzuceniem, dlatego wolałem zniknąć i zaszyć się w Oazie. Może kiedyś mi wybaczy za to co jej wtedy zrobiłem...
Nagle mój przeciwnik zaskoczył mnie i wymierzył mi cios prosto w nos, przez chwilę byłem lekko zamroczony, ale obrałem właściwą pozycję, utrzymałem gardę i jednym uderzeniem powaliłem gościa na ziemię.

- Następnym razem bardziej się przyłóż - prychnąłem, odpiąłem rękawice i rzuciłem nimi w znokautowanego po czym wyszedłem z ringu i udałem się pod prysznic.
Wchodząc do swojej kwatery zaczął dzwonić mój telefon. Podszedłem do biurka rzuciłem okiem na ekran. Val znów się dobijała. Przewróciłem oczami, ostatnio za często dzwoniła. Odkąd była na wyspie stała się naprawdę upierdliwa, być może to też za sprawą hormonów, ale szczerze, była często nie do wytrzymania. Odebrałem telefon i przyłożyłem słuchawkę do ucha.

- Zaczęłaś rodzic już czy co, że się tak dobijasz? - rzuciłem oschle

- Nie, do porodu zostało jeszcze kilka tygodni. Lecisz do Londynu? - zagaiła

- W przyszłym tygodniu, muszę pozałatwiać kilka spraw. - odpowiedziałem zgodnie z prawdą, co jakiś czas zjawiałem się w siedzibie i zajmowałem się sprawami, które tylko wyłącznie ja mogłem rozwiązać. Stałem na czele całej organizacji dlatego musiałem co jakiś czas pojawić się w siedzibie i pokazać niektórym gdzie ich miejsce. To, że codziennie nie było mnie na miejscu nie oznaczało, że co niektórzy mogli robić sobie co chcieli. Ostatnie zdanie zawsze należało do mnie, a jeśli ktoś tego nie przestrzegał musiał pożegnać się ze swoim życiem.

- Porozmawiasz z nią? - zapytała. Kurwa, znów to samo.

- Nie masz co robić? Jak twoje lekcje indywidualne? - odbiłem

- Nie zmieniaj tematu, chcesz to sama z nią porozmawiam

- Dobrze się czujesz, chcesz żeby ktoś cię namierzył?! Dałem ci wyraźny warunek - uniosłem się. Val miła zakaz wykonywania połączeń do Londynu, oficjalna wersja dla członków organizacji jej nieobecności w stolicy Anglii było taka, że wyjechała za granicę na wymianę uczniowską. I tego musieliśmy się trzymać, jeśli któryś z podszefów dowiedziałby się prawdy mogłoby się to skończyć krwawym scenariuszem.

- Wiem, ale dlaczego to sobie robicie, przecież się kochacie. A od pół roku nie macie z sobą kontaktu. - westchnęła. - To wszystko przeze mnie, przepraszam Matt - wyznała drżącym głosem

- Już o tym rozmawialiśmy, to ja zejbalłm Val, chcę dać czas Rose, może kiedyś mi wybaczy. - odpowiedziałem

- Jak ma ci wybaczyć, skoro nawet z nią nie rozmawiałeś od tamtej nocy? Nie zrobiłeś nic. - uniosła się. Kurwa jak miałem stanąć z nią twarzą w twarz? No jak? Sam nie mogłem na siebie patrzeć, brzydziłem się, . Rose już zawsze będzie widzieć we mnie potwora nigdy mi tego nie zapomni.

- Dobra Val, muszę kończyć, jestem zajęty. Na razie. - zbyłem moją siostrę. Odkąd nasze relacje się poprawiły cały czas do mnie wydzwaniała w tej jednej sprawie. Tak, Valeria dzień po wydarzeniu z Rose odezwała się do mnie i zażądała żebym przyjechał do ośrodka, w którym wtedy przebywała ze względu na zły stan psychiczny. Tamtego dnia byłem totalnie zajebany, ponieważ usilnie próbowałem sobie przypomnieć co zaszło między mną a Rose w Bibliotece. A nie pamiętałem niczego, miałem w głowę jedną wielką dziurę. Jakby ktoś wyłączył mi mózg w momencie przekroczenia progu biblioteki. Ale później część rzeczy sobie przypomniałem czego kurewsko pożałowałem. Pamiętałem tylko urywki, jakby mój umysł wychwycił tylko wybrane klatki z filmu. I to nie był raczej film romantyczny można było go zaliczyć do thrilleru. Choć dla mojej żony mógł okazać się horrorem, który zgotował jej własny nieobliczalny mąż. Czułem paląca skórę na dłoni kiedy przypominałem sobie w jaki sposób moja rękę zaciskała się na jej biodrze, miałem ochotę oderżnąć sobie łapę. I gdy zapisane obrazy w mojej głowie szturmowały mój mózg zdałem sobie sprawę, że nie zasługuje na nią, nie jestem jej wart. Każda chwila spędzona ze mną niszczyłaby ją i wysysała z niej całe dobro. Moja wygłodniała dusza pożarłaby jej piękno, wzieła wszystko co najcenniejsze aby zaspokoić swoje żądzę. Mimo, że zdawałem sobie sprawę, że nie powinienem być z nią - nie byłem w stanie dać jej odejść, powiedzieć że może się ode mnie uwolnić. Nie potrafiłbym pogodzić się z jej utratą. Wiedziałem, że byłem samolubnym hipokrytą. Odebrałem jej wolność, poprzednie życie i w dodatku skazałem na samotność.

Kochałem Rose całym sobą ale nie miałem dość odwagi, żeby spojrzeć jej w oczy, i zobaczyć w nich nienawiść do mnie za to jakie piekło jej zgotowałem. Byłem diabłem tylko, że w ludzkiej skórze.

***

Wyszedłem z łazienki, włosy związałem w ciasny kuc, żeby nie plątały się wszędzie. Były dość długie dlatego musiałem je związywać. Mój wizerunek nieco się zmienił teraz wtapiałem się w tłum tutejszych. Oni sami traktowali mnie jak równego sobie Wikinga. Wspólne treningi, walki bardzo nas do siebie zbliżyły. Byliśmy naprawdę zgraną ekipą, która miała jeden cel - przejąć Północ.

Wkrótce rozpęta się piekło między Północą, a Południem mam informacje, że tamci już zaczęli coś podejrzewać. Przecież Rose powinna być już w ciąży żebyśmy mogli wypełnić przyrzeczenie. A moją rodzina milczała, nikt nie wydał żadnego oświadczenia. No i cały czas moja żona była w Londynie, a gdyby przecież była w ciąży, na pewno nie narażałbym jej ani dziecka. Po morderstwie matki i mojego nienarodzonego brata w naszej rodzinie dla każdej kobiety w ciąży były wdrażane odpowiednie środki bezpieczeństwa do czasu porodu. Dlatego między innymi moją siostra musiała udać się na wyspę Nyttliv i tam w tajemnicy donosić ciążę, a później...

Z moich myśli wyrwało mnie pukanie do drzwi. Do pokoju wszedł jeden z moich ludzi z szarą teczką. Wiedziałem co trzyma w rękach. Wziąłem od niego zawartość i szybko odprawiłem. Co tydzień dostawałem raport z Londynu na temat tego co działo się z Rose. Były w nim zawarte wszystkie istotne informacje: co robiła, w jakim była stanie, dokąd się poruszała, z kim się spotykała...

Wyjąłem zawartość i zacząłem czytać. Treść mnie zaniepokoiła. Z raportu wynikało, że Rose od tygodnia leżała w łóżku i w ogóle nie wstawała z niego. Zamyśliłem się. Coś było ewidentnie nie tak. Wcześniej też dostawałem niepokojące sygnały na przykład to, że od pewnego czasu przestała dbać o wizerunek i ubierała się tylko w luźne dresy. Podejrzewałem, że takie zachowanie może być związane z tym co przeżywała, skrzywdziłem ją. Tym bardziej obecna pora roku także nie sprzyjała dobremu nastrojowi. Tak to sobie tłumaczyłem. Pocieszałem się tym, że znalazła oparcie u Kate, w raportach regularnie były zawarte informacje, że odwiedzała ją w jej domu. Nawet właśnie przeczytałem, że w tym tygodniu to Taylor odwiedziła Rose. W nawiasie napisali: ( doktor Taylor zjawiła się w rezydencji z lekarską torbą). Ale, że jak kurwa? Coś mojej żonie dolegało i nikt o tym nie wiedział?! Nie zastanawiając się wybrałem numer do Taylor, już raz do niej dzwoniłem, chciałem ją zapytać w jakim stanie jest Rose, ale zbyła mnie. Miałem nadzieję, że tym razem dowiem się czegoś więcej. Po czterech długich sygnałach odebrała.

- Halo? - jej głos odezwał się w słuchawce.

- Witaj Kate, to ja Matt. Nie mogę długo rozmawiać, dlatego odpowiedz szybko. Byłaś w tym tygodniu u mojej żony. Co się z nią dzieje? -

- Matt, to nie jest rozmowa na telefon, ale uważam, że powinieneś w końcu z nią porozmawiać, oboje tylko cierpicie. - odpowiedziała zmartwionym głosem

- Powiedz, proszę. Zachorowała? To coś poważnego?

- Nie powiem ci nic, wybacz, nie mogę. - w słuchawce usłyszałem odgłos przerywanego połączenia. Rozłączyła się. Kurwa, co jest grane? Zacząłem się intensywnie zastanawiać, było coś na rzeczy, Kate miała jakąś informację, której nie mogła mi zdradzić. Ale dlaczego nikt w rezydencji nic nie widział o jej stanie zdrowa? Przecież mieli się nią zajmować do cholery! Może Sophia coś będzie wiedziała? Pomyślałem, jednak szybko odgoniłem tę myśl. Rose już od dłuższego czasu nie spotykała się z terapeutką, chyba zorientowała się, że Clark przekazywała mi niektóre informacje. Nie wszystkie, ale jeśli było coś niepokojącego w zachowaniu Rose Sophia mi o tym mówiła.

Zacząłem nerwowo chodzić po pokoju nie wiedziałem co mam zrobić. Rose od tygodnia leżała w łóżku i nie było wiadomo dlaczego, jeśli miała silną depresję zacząłem się obawiać, że znów będzie próbowała sobie coś zrobić. Momentalnie przed oczami pojawił mi się obraz tonącej Rose w wannie. Nigdy tego nie zapomnie. Zerwałem się natychmiast i bez zbędnego analizowania udałem się w kierunku wyjścia.

UTRACONA NIEWINNOŚĆ  [18+] Część I ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz