S04E01

286 19 1
                                    

Patricia spojrzała nerwowo na swój zegarek. Od kilku dni jej samochód był w naprawie, więc ostatnio do szkoły podwoził ich Steve. Chłopak mógł przyjechać w każdej chwili, a Dustin nadal nie zjadł śniadania. Ba, jego siostra nie widziała go nawet jeszcze wychodzącego z pokoju. Na szczęście od przerwy wiosennej dzielił ich tylko jeden, ostatni dzień co bardzo pocieszało osiemnastolatkę.

- Dustin, ty mała cholero! - zawołała dziewczyna, pukając mocno do jego drzwi. - Czy ty w ogóle wstałeś?

- Nie wchodź! Jestem goły! - krzyknął w momencie, gdy jego siostra pociągnęła za klamkę.

- Spóźnimy się do szkoły! - powiedziała zdenerwowana Pat.

- Jedź już, ja pojadę rowerem! - zawołał w odpowiedzi Dustin.

Zirytowana szatynka zarzuciła na ramię swoją torbę i wyszła z domu, gdzie na podjeździe czekał na nią zaparkowany samochód. Lekko się zdziwiła, widząc na jej zwykłym miejscu Robin, jednak nie zamierzała tego jakoś komentować. Zajęła wolne miejsce z tyłu. Jej chłopak nie powitał jej tak jak zawsze, buziakiem. Ostatnio dogadywali się nieco gorzej niż zwykle, jednak mimo wszystko ją to zasmuciło. Poza tym, Harrington był zbyt zajęty dyskutowaniem o czymś żywo z Robin.

- Jest siódma rano, mamy jakiś durny apel, a ja wyglądam jak trup! - zaczęła narzekać blondynka, przeglądając się w lusterku. Chciała się pomalować, ale w jadącym samochodzie nie było to takie łatwe.

- Nawet mi nie przypominaj. - mruknęła Pat. Jedynym plusem tej sytuacji była odwołana lekcja francuskiego.

- Martwisz się jakimś apelem? - zwrócił na siebie uwagę Steve. - Przecież wszyscy wiemy, że chodzi tu o Vickie!

- Wcale nie! - zaprzeczyła szybko Robin.

- Nadal nie porozmawiałyście? - zapytała zaskoczona Henderson. Wcześniej dziewczyna zwierzyła jej się z tego, że zamierza powiedzieć Vickie o swoich uczuciach.

- Tu nie ma o czym rozmawiać. - zapierała się blondynka.

- Musisz przestać przy niej udawać kogoś innego. Bądź sobą! - oznajmił Steve.

- Wiesz, że to są moje słowa? - Buckley zgasiła jego entuzjazm.

- Więc może powinnaś sama siebie posłuchać, mądralo. - odpowiedział jej chłopak. - Ja cię posłuchałem i wróciłem do gry. Mam najlepszą dziewczynę na świecie.

Patricia rozpromieniła się, słysząc jego słowa. Spojrzała na chłopaka lekko rozmarzonym wzrokiem.

- Wyznałeś miłość lasce i super. Ale jak ja wyznam miłość niewłaściwej lasce zostanę wyrzutkiem! - zaczęła gestykulować Robin, prawie wbijając sobie szczoteczkę z tuszu do rzęs w oko.

- Tylko, że Vickie na pewno nie jest nieodpowiednią dziewczyną. - wtrąciła się Pat.

- Tego nie wiemy. - zarzekała jej koleżanka.

- Oddała Beztroskie lata w Ridgemont High na 53 minucie i trzech sekundach! - powiedział Steve. - Wiesz, kto robi tam pauzę? Ludzie, którzy lubią cycuszki!

- Fuj, nie mów tak. - upomniała go Robin.

- Popieram. - przyznała jej rację Henderson.

- Cycuszki! - powtarzał Steve. - Ja lubię cycuszki, Robin lubi cycuszki, Vickie też na pewno lubi cycuszki!

Dziewczyny jedynie przewróciły na to oczami. Harrington odwiózł je pod szkołę, gdzie Robin od razu dołączyła do znajomych z orkiestry. Patricia westchnęła delikatnie, po czym ruszyła w stronę sali gimnastycznej, na której miał się odbyć apel odnośnie wieczorowego meczu koszykówki. Miał w uczniach rozbudzić ducha szkoły, czy coś w tym stylu. Idąc korytarzem, osiemnastolatka zauważyła młodszą koleżankę.

GWIAZDA MOGŁA TYLKO SPAŚĆ |  Steve HarringtonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz