Obudziłam się z mocnym kaszlem w moim łóżku. Zrobiło mi się zimno z jakiegoś powodu. W moim pokoju było otwarte okno. Podeszłam opatulona kocem do okna żeby je zamknąć. Zamknęłam i położyłam się do łóżka. Dziwne, nadal mi było zimno i jeszcze bardziej. Wstałam i poszłam do łazienki się ubierać w mundurek. Ubrałam się i wyszłam do kuchni. Nastałam Tony'ego jak robił sobie coś do jedzenia. Usiadłam na krześle pół przytomna. Nawet się nie zorientowałam jak ktoś coś mówił.
- Halo młoda?- powiedział Tony.
- Eh.. A tak, no co tam?- powiedziałam i zakaszlałam.
- Ty się dobrze czujesz?- powiedział, trzymając się o wysepkę.
- A.. no.. tak. Nie przejmuj się mną haha..- powiedziałam i schowałam głowę w ręce.
- nie wydaje mi się.- powiedział.
- Idę do pokoju po plecak.- powiedziałam i wybiegłam po plecak. Kucnęłam żeby zobaczyć czy mam wszystkie książki i zaczęłam bardzo mocno kaszleć. To nie było tak że to od tak malutki kaszelek. Tylko to był jakiś atak mokrego kaszlu. Zauważyłam przy drzwiach Tony'ego, opierającego się o framugę. Przyglądał mi się, i patrzył na moje ruchy ze zmartwieniem.
- Widzę że coś nie gra.- powiedział Tony.
- Tony, nic się nie dzieje.- powiedziałam i wstałam.
- Jakby się nic nie działo to, byś nie zapomniała że jest niedziela i nie ma szkoły.- powiedział a mnie zatkało. Nawet się nie zorientowałam.
- Aaaa. No to by wszystko wyjaśniało. No to idę się przejść, pa.- powiedziałam i wyszłam z pokoju. Poszłam do biura Vincenta i zapukałam. Usłyszałam zaproszenie, więc weszłam.
- Tak, Tola?- powiedział Vince.
-Ja idę się przejść..- powiedziałam i dostałam kolejny raz atak kaszlu.- To nic takiego!
- Wyjaśnij mi czemu jesteś w mundurku?- powiedział Vince. Kurde nie przebrałam się, muszę wymyśleć jakąś wymówkę.
- Emm no bo.. szykuje się na jutro do szkoły iii... chce być na jutro przygotowana... pa.-powiedziałam i wyszłam z gabinetu. Zobaczyłam tylko Vincenta twarz przez wąską szybę obok drzwi, była mroźna ale też trochę przejęta, westchnął. Postanowiłam że pójdę do lasu. Dostałam kolejnego ataku kaszlu. Co jest ze mną nie tak!? Usiadłam opierając się o drzewo. Oddychałam tak przez dłuższy czas. Postanowiłam sprawdzić telefon, bo ktoś do mnie napisał.
~~~~~~~~~~~~~~~
Tonuś..
Gdzie ty do cholery wyszłaś!?Nie martw się! Jestem w lesie.
Tonuś..
Opętano cię do chuja!? Od samego rana zachowujesz się dziwnie!Ja się super bawię! Nie przeszkadzaj mi.
Tonuś..
Wracaj natychmiast do domu! podejrzewam że jesteś chora!No jasne! Znaczy nieee. Znaczy wracam ale nie jestem chora Tony!
Tonuś..
Wracaj!!~~~~~~~~~~~~~~~
Postanowiłam wrócić, bo jeśli mi kazali i nie wrócę, to mogę sobie tylko pomyśleć jaką długą rozmowę będę miała z Vincent'em. Byłam przed Villą, aż usłyszałam kogoś bieg, to był Shane.
- Gdzie ty byłaś!?- powiedział przytulając mnie.
- Jaa? Ja.. ja byłam w lesie na spacerze. Idę do pokoju.- Powiedziałam i się wyrwałam z uścisku. Szybko pobiegłam do pokoju, omal się nie wywracając. Gdy byłam w pokoju poszłam się przebrać w coś wygodnego. Przebrałam się w szary dres z ciepłą długą szarą bluzą, od pewnie Tony'ego. Upuściłam skarpetkę na podłogę. Kucnęłam i ją podniosłam. Położyłam się na łóżko i opatuliłam się szczelnie kocem. Dostałam kolejny raz ataku kaszlu.
- Malutka wszystko dobrze?- usłyszałam głos za drzwiami.
-Ta..- powiedziałam tylko tyle bo zaczęłam się dusić i nie mogłam wypowiedzieć ani słowa. Wstałam i pobiegłam do okna. Otworzyłam szybko okno i udało mi się złapać oddech.
~~~~~~~~
Słowa : 556 <333
CZYTASZ
Rodzina Monet| Moje marzenia
Teen FictionCo gdybym to ja była główną bohaterką? Dziewczyna o imieniu Tola, jeszcze wieczorem nie wiedziała, że już jutro jej świat się skończy, że straci ukochaną rodzinę. Czternastolatka, gdy tylko się dowiedziała, że musi zamieszkać z obcymi dla niej mężcz...