Rozdział 15

266 10 0
                                    

— Gotowa? — Zapytał zniecierpliwiony Michał, który stał w progu moich drzwi do pokoju.

— Sekundka! — Pisnęłam.

Spakowałam zręcznie kilka kosmetyków, w razie poprawienia mojego makijażu.
Przejrzałam się szybko w lustrze i sięgnęłam ręką po klucze.

Matczak zmierzył mnie wzrokiem i uśmiechnął się pod nosem.

— No dobrze ślicznotko, to jedziemy. — Brunet ujął moją zimną dłoń.

Stukot moich szpilek, było słychać w całym domu, ale to dobrze. Były drogie.

Weszłam do ubera, który czekał pod naszym domem.
Podczas jazdy, moja sukienka podwinęła się nieco za wysoko, co chłopak oczywiście na moje nieszczęście, musiał zobaczyć. Widziałam jak przygryzł wargę, ale zaraz potem szybko odwrócił wzrok.

Faceci.

Uśmiechnęłam się szeroko.

To miłe, że działam tak na mężczyzn.

Ale Michał to mój przyjaciel... Nie wypada.

Po dziesięciu minutach znaleźliśmy się pod domem Adama.

— Tak właściwie, czemu ty nie organizujesz żadnych imprez? — Uniosłam na niego zaciekawiony wzrok.

— Raz zorganizowałem i nie skończyło się to zbyt dobrze... Poza tym za dużo sprzątania i szkud. — Powiedział wymijając temat.

Otworzyłam już usta, żeby się dopytać, ale zaatakował nas Adam.

— Siema! — Pocałował mnie w policzek i przytulił, a z Matczakiem przybił męską piątkę. — Jak będziecie chcieli zostać na noc, to przyjdźcie do mnie, dam wam kluczyki do sypialni.

— Zostać na noc? — Szepnęłam do bruneta, kiedy przyjaciel już poszedł.

— Będziemy imprezować całą noc. Nie sądzę ślicznotko, żebyś miała siły wrócić nad ranem do domu. — Zaśmiał się. — Adam nam przygotował sypialnie, do których tylko my mamy dostęp, po to, żeby uniknąć nieprzyjemnych widoków i zapachów. — Wyjaśnił.

Nic nie odpowiedziałam, tylko uśmiechnęłam się szeroko. Weszliśmy do środka, a moim oczom ukazał się tłum nastolatków. Było dopiero pół godziny po dwudziestej, a w domu już śmierdziało alkoholem, papierosami i potem.
W jednym kącie tańczyli, w drugim rozmawiali, w trzecim się upijali, a w czwartym głośno śmiali. W grupce roześmianych ludzi dojrzałam Sebastiana.
Patrzyłam na niego, dopóki on sam na mnie nie spojrzał i się nie uśmiechnął. Odwróciłam wtedy szybko wzrok na Matczaka.

— Tam jest Krzysiek i Tadek, jak coś to wiesz gdzie mnie szukać. — Powiedział mi do ucha.

— Jasne. Idź. — Poklepałam go po plecach, a on ruszył w stronę chłopców.

Ja udałam się na zewnątrz. Było chłodno, ale miałam ochotę zapalić. Usiadłam na krzesełku, nie zwracając uwagi na nikogo w około. Wyciągnęłam papierosa z torebki, którego podarował mi kiedyś Michał, w razie jakbym miała ochotę.

Zaśmiałam się.

Wyjęłam też zapałki, które miałam zawsze przy sobie, bo uważałam, że mogą mi się kiedyś przydać. Rozpaliłam jedną z nich i niedługo potem zaciągnęłam się używką.
Przymknęłam oczy i rozkoszowałam się tą chwilą.
Ostatni dzień tego roku.

— Nie wiedziałem, że palisz. — Odezwał się ktoś, kto miał bardzo męski głos.

— Sebastian? Miło cię widzieć! — Uścisnęłam go.

Piękna i Bestia ||| MataWhere stories live. Discover now