31.Tak

142 4 0
                                    

Resztę dnia spędziłam z Martinem i Pablem spacerując po plaży i pakując swoją walizkę.

Wstałam o 7. Neya już nie było, trening miał na 9 ale zawsze rano jeździ do kawiarni na śniadanie.
Obudziłam Martina i się ogarnęłam. O 8:30 byłam już gotowa więc napisałam Neyowi karteczkę na lodówce że w razie czego już się wyprowadziłam.

O 9 mogłam zobaczyć auto Pabla podjeżdżające na podjazd. Chłopak miał wolne od treningów, ponieważ mój ojciec wiedział w jakiej sytuacji jest Pablo i dał mu odpocząć. Podeszłam do auta ciągnąc za sobą Martina i dwie walizki. Martin szybko podbiegł do taty i go przytulił, brunet przyszedł do mnie i objął mnie w tali oraz zabrał moje walizki. Wsadziłam Martina do fotelika, po czym usiadłam na przednim miejscu obok kierowcy. Gdy Pablo włożył bagaże wsiadł do auta i odjechał z posesji. Droga nie była długa gdyż chłopak mieszkał jakieś 25 minut od domu Neya.

Weszliśmy do domu Pabla, za dużo to się tam nie zmieniło.
- Od dzisiaj śpimy w końcu razem, nie martwiąc się o nic.- powiedział brunet.
- Widzę że czekałeś na to od lat.- powiedziałam.
- Nawet dłużej. Isa... od tamtego czasu jak wyjechałaś ja przez jakiś rok codziennie płakałem i nie mogłem się ruszyć z pokoju. - powiedział a mnie to zdziwiło.
- Przepraszam... ale twoje słowa wtedy mnie dosyć bardzo dotknęły tym bardziej te że dla ciebie to nic nie znaczyło.
- Powiedziałem to pod wpływem emocji, nie chciałem aby tak wyszło.
- No dobrze temat zamknięty- odparłam.
Chłopak przybliżył się do mojej twarzy i pocałował moje usta.
- Eehm!- odchrząknął pojawiający się z nikąd Pedri. Oboje spojrzeliśmy na niego z zaskoczeniem.
- A ty co tu robisz- zaczęliśmy oboje tak samo.
- Stoję nie widać?
- Widać chyba- powiedziałam.
- I co?
- co co?-zapytałam.
- Gówno! Nawet się nie przywitasz?- zapytał.
- O jejku przepraszam panie obrażalski.- powiedziałam ze śmiechem i podeszłam do bruneta zamykając go w szczelnym uścisku i całując w policzek.
- Tęskniłam.- powiedziałam pierwsza.
- Ja też młoda.- powiedział czułym tonem Pedri.
- Mamo... a co to za Pan?- zapytał Martin gdy oderwaliśmy się z Pedrim od siebie.
- To twój wujek.- powiedziałam.
- Siemka młody, lubisz piłkę?- zapytał na co się zaśmiałam a chłopiec pokiwał twierdząco głową.- Chodź pójdziemy do ogrodu pokopać piłkę.- po chwili dodał. Chłopiec bez zastanowienia złapał bruneta za rękę i udali się na zewnątrz.

- Pablo.-powiedziałam
- Tak?
- Wracam do piłki...
- Żartujesz?
- Nie...
- Ale serio?
- Tak
- Nawet nie wiesz jak się cieszę!- powiedział i szybko mnie przytulił.
- Wczoraj do nich napisałam czy moje dokumenty są nadal aktualne i powiedzieli że tak. Więc od jutra mam treningi.
- A kto zostanie z Martinem?- zapytał brunet.
- Zapytałam się taty czy mógł by go posadzić na ławce i od czasu do czasu na niego spoglądać.
- To świetnie.- odpowiedział zachwycony- Isa?- dodał.
- Tak?
- Też ci muszę coś powiedzieć...
- Słucham.
- Bo jeszcze nie jest to oficjalne a chcę aby takie było... Isabello Hernández czy zostaniesz moją żoną?- powiedział klękając na jedno kolano i wyjmując ten sam pierścionek co kiedyś. Lekko się zaśmiałam a moje oczy przepełniły się łzami.
- Powiedz coś... cokolwiek... tak, nie, nie wiem...- powiedział poirytowany.
- Pablo ja...- chłopak się zasmucił i pojedyncza łza spadła na jego policzek.
- Przepraszam...- powiedział.
- ALE PRZECIEŻ NIE POWIEDZIAŁAM TAK ALBO NIE!- krzyknęłam.
- Aaaa faktycznie. To Isabello...- chłopak nie dokończył.
- TAK!!!!- krzyknęłam. Od razu wbiłam się w usta chłopaka, który po chwili wstał i pogłębił pocałunek. Oddaliliśmy się od siebie a chłopak wsunął pierścionek na mój palec.
- Kocham cię i nigdy nie przestanę.- powiedział.
- Ja też cię kocham najbardziej na świecie- odparłam i wtuliłam się w bruneta.

Tú para siempreOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz