ROZDZIAŁ 1

11 1 1
                                    

ISIDORA

-Riot wrócił. -przez Grace zakrztusiłam się kawą. Jeżeli do Xander'a dotarła już ta wiadomość to zaraz drzwi frontowe jebną o ścianę i pójdzie wkurwiony do pokoju. -ciekawe jak na prawdę ma na imię.

-Nie wiem, idź i się go spytaj. -prychnęłam i kontynuowałam poranne picie kawy.

-Ty rozpoczynasz dzisiaj wyścig? -kiwnęłam w potwierdzeniu głową.

Znałyśmy się z Grace od 2 klasy gimnazjum, szłam wtedy korytarzem wpatrzona w telefon i jej nie zauważyłam przez co oblałam ją kawą. Obydwie nawzajem się zwyzywałyśmy aż dyrektor zaprosił nas do siebie, dostałyśmy po uwadze i mogłyśmy opuścić gabinet. Po wyjściu od razu zaczęłyśmy się śmiać i tak zaczęła się nasza przyjaźń. Grace z natury jest szatynką ale parę lat temu na imprezie wpadła na pomysł że pofarbuje się na różowo i od tamtego czasu regularnie chodzi do fryzjera tego samego wieczoru wpadła na pomysł żeby zrobić sobie septuma w nosie, a rok temu zrobiła sobie tatuaż na stopie. Usłyszałam pisk opon. 3 2 1 JEB.

-Jebany skurwiel wrócił. -Xander wparował do kuchni cały czerwony i nalał sobie wody.

-Cześć braciszku, jak ci poranek mija? -wiedział że już wiem więc wkurwił go mój spokojny i opanowany głos. Xander nienawidził Riot'a, dwa lata temu gdy mój brat z nim wygrał chłopak zniknął, tylko jego paczka wie jak się nazywa, wszyscy znają go z pseudonimu Riot. Olivia czyli dziewczyna mojego brata wbiegła tuż za nim do domu.

-Możesz mu powiedzieć żeby się tak nie denerwował? Jechał w zabudowanym 120! -też mi się czasem zdarza jechać 100/120 w zabudowanym.

-No ale to że wrócił nic nie oznacza. Olivia ma rację. U S P O K U J  S I Ę. -ostatnie dwa słowa bardzo wyraziście podkreśliłam.

-Ty brutusie przeciwko mnie? Sama go nie lubisz. -widziałam po minie Grace że zaraz wybuchnie ze śmiechu. Wziął głęboki wdech, najpierw popatrzył na Olivie później na mnie. -muszę ci coś powiedzieć.

Xander nigdy nic przerażającego mi nie mówił więc byłam spokojna, wzięłam do ust duży łyk kawy i czekałam aż zacznie mówić.

-Będę ojcem. -całą zawartość wyplułam na stół przez co się zakrztusiłam, brat od razu poklepał mnie po plecach. Kątem oka widziałam Grace ściskającą Olivie. -ty weź się ogarnij.

Wstałam i przepłukałam usta wodą.

-Nienawidzę cię. -nienawidziłam dzieci a jeszcze jak sobie wyobraziłam Xander'a i Olivie podczas... to rzygać mi się chciało. -Boże nie jesteś na to za stary?! -dziewczyny zaczęły się śmiać a Xander patrzył na mnie z politowaniem wymalowanym na twarzy.

-Mam 24 lata. -stwierdził obojętnie. 

-No właśnie! Powinieneś sobie już miejsca w domu starców szukać! -wytarłam usta papierem i oparłam się o blat. Patrząc na dziewczyny też zaczęłam się śmiać szatyn tylko przewrócił oczami i poszedł do salonu.

Wszyscy rozłożyliśmy się na kanapie i puściliśmy jakąś komedie. Śmialiśmy się, biliśmy poduszkami, rozmawialiśmy na głupie tematy czyli po prostu byliśmy sobą, brakowało tylko Parkera czyli najlepszego przyjaciela mojego brata. Dziewczyny poszły razem do toalety, wiedziałam że coś knuli  bo Xander usiadł na przeciwko mnie z poważną miną i patrzył mi prosto w oczy.

-Musisz dzisiaj z nim wygrać. -chwile to zajęło za nim dotarły do mnie jego słowa, otworzyłam szeroko oczy i patrzyłam na niego nie wiedząc co powiedzieć. -umiesz się ścigać a ja z tym kończę obiecałem to Olivii. Obiecuje że będę cię w tym wspierał ale od dzisiaj to ty przejmujesz pałeczkę Isa. 

Illegal LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz