Lily
Stałam na środku salonu obok półek, z których zawartości można by otworzyć małą księgarnię. Kończyłam wyjmować ostatnie książki z pudeł, jakie Emily ze sobą przywiozła. Na razie zaczęłam je tylko układać na kupkach na podłodze gatunkami, zanim ułożę je po kolei w biblioteczce ciotki jeszcze trochę mi zejdzie. Było ich tyle, że aż nie dowierzałam, że udało jej się to wszystko tu przewieźć. Oczywiście schodziło mi dłużej również przez fakt, że każdą po kolei oglądałam, wąchałam i kartkowałam. Taki nawyk, zawsze penetruję nowo poznane lektury.
Dzisiaj robimy z ciocią ciasto. Powiedziałam, że możemy z nim poczekać, bo może być zmęczona po pracy, ale nie chciała nawet o tym słyszeć. Ta kobieta miała mały motorek w tyłku i zaczynam jej go coraz bardziej zazdrościć.
Ma również przyjść do nas Rachel, bliska znajoma ciotki, która można powiedzieć również była dla mnie prawie rodziną. Przyjaźnią się, odkąd pamiętam i spędzały czas tak często razem, że jej obecność w naszym życiu już była dla mnie normalna.
W większości były do siebie bardzo podobne, nie tylko z wyglądu, ale i charakteru. Do tego stopnia, że jak byłam młodsza miałam wrażenie, że to naprawdę zaginiona siostra mojej cioci.
Mi również była bliska, często z nią rozmawiałam, kiedy tu przychodziła. Nauczyła mnie tańczyć, robić naleśniki i szyć, bo Emily nie miała do tego cierpliwości. Czasem nawet zastanawiałam się, jakim cudem Adam jest jej synem, skoro są tak różni z charakteru. Musiał wdać się w ojca tak bardzo, że jedyne, gdzie dostrzegam w nich podobieństwo to kolor oczu.
Mam nadzieję, że przyjdzie bez niego.
Włączyłam radio na jakąś stację, z której popłynął Calvin Harris. Po kolei zaczęłam wkładać książki do półek, starając się je ściskać jak najbardziej, by wszystkie się zmieściły. Będzie ciężko, ale nie poddam się bez walki. Obiecałam jej, że je ułożę i tak też zrobię. Przecierałam też od razu wcześniejsze pozycje, by zetrzeć z nich kurz i dać im namiastkę nowości.
Zawsze zazdrościłam jej tego zbioru. Co lato potrafiłam przesiadywać tu każdego ranka po śniadaniu, przejeżdżając ręką po kolejnych rządkach, czytając każdy tytuł. Jakbym wcale nie znała już ich na pamięć.
To ciocia, razem z Rachel, wprowadziły mnie w świat książek i imaginacji, który dzisiaj jest moją większą częścią, oraz bez którego nie wyobrażam sobie życia. Był moją ucieczką od problemów, okropnego świata i stresu, wszystkiego, co w życiu negatywne. Książka cię nie ocenia, ona cię rozumie. Nie musisz mówić jej, co się stało. Bierze cię w objęcia i zabiera daleko stąd, pokazując ci miejsca i ludzi, o których możesz tylko pomarzyć. Trochę taka prywatna Nibylandia, do której uciekasz, kiedy rzeczywistość za bardzo cię przytłacza.
Z myśli wyrwał mnie odgłos otwieranego zamka, czyli "Pani mały samochodzik" wróciła.
- Wstawiaj wodę na kawę i jedziemy z tym! Krzyknęła, nawet jeszcze nie wychodząc z przedpokoju, pewnie zdejmując buty.
Naprawdę, chciałbym mieć taką motywacje do wszystkiego jak ona.
Odłożyłam książki na później i weszłam do kuchni, nalałam wody do czajnika i położyłam go na włączonym palniku. Za chwilę wbiegła ciocia, przebrana z pielęgniarskich ciuchów, ze świeżo splecionym warkoczem i uśmiechem na twarzy. Dała mi buziaka w policzek i zaczęła zaparzać napój, nic nie mówiąc. Nie wiem, skąd miała taki dobry humor po takim czasie w pracy.
CZYTASZ
Teenage Dream
Novela JuvenilJezioro, nad którym spędzałam większość wakacji, ulubione drzewo, dom z werandą, pomost. Szum wody, wiatru, stare radio grające w tle. Spokój i bezpieczeństwo. Ale czy na pewno? Bo czasem musimy sobie pozwolić na wyidealizowane wizje świata, bo...