Rozdział 3

13 1 1
                                    

Po godzinie autobus zatrzymał się na przystanku w jej wsi, wstała i zakładając buty na poranione stopy skierowała się do wyjścia.

- Drogie dziecko, pamiętaj, że miłość jest dla wszystkich, dla ciebie też

- Przepraszam, ale właśnie przestałam w nią wierzyć

- Ależ dziewczyno, ona istnieje i ciebie też spotka

- Myślałam, że już spotkałam

- Tą którą spotkałaś nie była ciebie warta, dobrze, że wyszło to teraz, a nie po ślubie. Prawdziwa miłość nigdy nie zawodzi

- To gdzie ona niby jest?

- Narazie w cieniu, jeszcze jej nie dostrzegasz, ale możesz być pewna, że ją odnajdziesz

Nie powiedziała już nic więcej, posłała jedynie mężczyźnie nikły uśmiech, po czym wysiadła z pojazdu i wolnym krokiem po piaszczystej drodze ruszyła w stronę domu, nie wierzyła mężczyźnie w ani jedno słowo, miał dusze niepoprawnego romantyka, albo naczytał się za dużo romansideł, ona do tej pory też była romantyczką, zawsze uważała, że jej związek jest jak z kart, najlepszej powieści romantycznej, a teraz zamienił się w melodramat.

- Córuś, co ci jest!? - wykrzyknęła jej mama widząc w jakim stanie jest jej jedyne dziecko, czy coś się stało tobie albo Damiankowi? Mieliście wypadek? Nic wam nie jest? Bo w to, że się pokłóciliście nigdy nie uwierzę

No tak, jakby mogła uwierzyć, przecież oni przez rok czasu w związku nie pokłócili się ani razu. Boże jaka ona była zaślepiona, przecież każda para się kłuci, przynajmniej czasami, a oni nie, już to powinno ją zaniepokoić, a jednak nie dostrzegała niczego jakby ktoś odebrał jej jasność umysłu, a na oczy założył klapki przez które nie dostrzegała prawdy, że coś jest nie tak jak powinno być

- Nie mamo, nie pokłóciliśmy się. Stało się coś o wiele gorszego

- Co takiego kochanie? Nie strasz mnie, mów szybko - kobieta poganiała dziewczynę patrząc na nią z rosnącym niepokojem, jeszcze nigdy nie widziała swojego dziecka w takim stanie

- Mamo, ja nawet nie wiem jak mam zacząć - oznajmiła roztrzęsiona

- Chodź dziecko, usiądź, weź trzy głębokie wdechy i zacznij od początku

Posłuchała mamy, usiadła na krześle przy stole w kuchni, wzięła trzy wdechy i zaczęła opowiadać. Głos jej drżał, ale musiała o wszystkim opowiedzieć mamie, ale zanim zaczęła, zapytała jeszcze:

- Mamo, a gdzie jest tata?

- A czemu akurat teraz o niego pytasz?

- Bo to co powiem, w znacznej mierze, dotyczy właśnie niego

- Jak to? Co tata ma do twojego stanu? - zdziwiła się kobieta

- Zawołaj go, a oboje się dowiecie, chociaż wolałabym przenigdy o tym nie mówić, ani się nie dowiedzieć, ale z drugiej strony wtedy mogłoby być jeszcze gorzej - spuściła smętnie głowę

- Dziecko drogie przestań mnie straszyć

- Mamo, przykro mi, ale tobie przez to też zrobi się przykro, nasza rodzina może tego nie przetrwać - oznajmiła kompletnie przybita

- Ty już lepiej nic nie mów, bo jeszcze z tatą dostaniemy zawału

- Bardzo bym tego nie chciała, ale nie jestem w stanie was zapewnić, że nie poczujecie się przez to źle

- O matulu Święta, miej nas w swojej opiece - kobieta się przeżegnała - Powiedz ty mi dziecko, tylko jeszcze czy to ma związek z Damiankiem

- Tak mamo, niestety ma 

OstojaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz