Jak pisanie własnych erotyków może pomóc (Materiał dodatkowy)

227 0 0
                                    


Czyli: czemu się tematem jaram i czemu, tak właściwie, w ogóle ten poradnik napisałem.


.

.

.


Tak, że jest to sposób (jeden z kilku; choć ten może być najefektywniejszym — bo jesteśmy sami ze sobą więc zero osądu innych itp, a zarazem jest o symulowaniu realu więc najbardziej uwalniający nasze emocje i potrzeby) na uwolnienie i zaspokojenie swoich seksualnych potrzeb. Bo ---> patrz niżej.

Z kolei zaspokajanie swoich potrzeb (w tym, seksualnych) = dawanie swojemu mózgowi znać że my jacy jesteśmy mamy prawo istnieć (analogicznie jak taki sygnał stanowi fakt zaspokajania/respektowania naszych potrzeb przez innych), nie musimy niczego swojego tłumić ani zmieniać, więc = czucie się lepiej ze sobą, zwiększenie pewności siebie — bo nie mamy w związku z danym aspektem siebie negatywnych emocji (gniewu, wstydu, lęku, etc). Tak więc pisanie własnych erotyków to, jako przykład czynników korzystnych dla naszej seksualności od strony psychologicznej [vs fizycznej], jeden z kawałków układanki pt. "jak zrobić sobie dobrze w życiu". To właśnie jest ostateczny motywator [i podłoże mojego w/w zajarania tematem].


Konkretniej rzecz biorąc:

Kiedy człowiek pisze podług tego, co czuje dla niego dobrze, wyrzuca z siebie emocje (tak więc usuwa je ze swojego systemu/metabolizuje je. Niekoniecznie natomiast to, co stoi za nimi, w którym to przypadku te emocje powrócą (np. wyżycie złości w sadystycznych scenariuszach nie obejmuje wyrzucenia z siebie cierpienia za nią stojącego, w efekcie ta złość "odrośnie")) i — jeśli mowa o opowiadaniach czy poezji — tworzy scenariusze które mniej lub bardziej w pełni zaspokajają dane jego emocjonalne potrzeby (ponieważ mózg symuluje sugerowaną rzeczywistość. Co oczywiście nie jest tak silne we wpływie jak real sam w sobie, ale wciąż wpływ ma, podobnie jak inne własne rzeczywistości np. sny czy fantazje: wywołuje emocje, metabolizuje emocje/robi katharsis, itd).

Poza tym, jeśli zaczynamy pisać scenę erotyczną podążając za tym, co czuje dobrze (a łatwiej o to w stanie seksualnego pobudzenia (im silniejszego, tym lepiej), m.in. bo sieć trybu domyślnego obniża wtedy aktywność, skutkując osłabieniem poczucia siebie i związanych z nim mechanizmów obronnych), łatwo jest wyciągnąć ostatecznie więcej, niż byśmy oczekiwali że w nas jest. Cały kłębek swoich potrzeb i emocji seksualnych, które to szukają zaspokojenia, ujścia. Łatwo jest odkryć stłumione seksualne potrzeby i emocje. No i, jak wyżej, zmetabolizować te emocje, zaspokoić (w mniejszym lub większym stopniu) te potrzeby. To dosłownie jest psychoterapeutyczna aktywność.

Pisanie sobie erotyków może więc być bardzo wpływowe; może dużo zmienić w naszym życiu — bezpośrednio, od strony intrapersonalnej/wewnętrznej; no a poprzez to potencjalnie również tzw. na zewnątrz.


Natomiast kluczowe jest pisanie tych erotyków w sposób pt. "podążanie za tym, co czuje dobrze". Odrzucenie kwestionowania, odrzucenie nietrzeźwego osądzania *, i poddanie się procesowi. W przeciwnym razie, powyższe efekty będą mniej więcej nieobecne.


Warto dodać, że bywa że odkryte w ten sposób rzeczy przerastają nasze zdolności poradzenia sobie z nimi, bo brak nam pojęcia w temacie, by to efektywnie przetworzyć, albo bo to nieprzyjemne więc będziemy woleli to stłumić. Jeśli u podłoża naszych seksualnych potrzeb i emocji stoją negatywne doświadczenia, skorzystanie z pomocy dobrze wykształconego odpowiedniego profesjonalisty może być bardzo korzystne lub nawet konieczne by przetworzyć to do końca. (To samo, gwoli jasności, tyczy się nieseksualnej fikcji. Seksualne kwestie nie są więc jakieś wyjątkowe).



* Pewna edukacja w tematach seksualności z pewnością może pomóc umniejszyć tendencje do nietrzeźwego osądzania, poprzez fakt że jeśli ma się pojęcie w temacie to mniejsze jest ryzyko żywienia błędnych przekonań w nim. A te stanowią główne podłoże nietrzeźwego osądzania (np. że podniecenie seksualne danym czymś zawsze znaczy to i to i że to coś jest złe. Tymczasem, podniecenie seksualne jednym i tym samym czymś może mieć różne podłoża [zamiast wskazywać zawsze jednoznacznie na dane coś], tak że jeśli pośród tych podłoży jest coś "złego"/złego (uważanego za takie/faktycznie nieprawidłowego, patologicznego) to owa preferencja wcale niekoniecznie na akurat to "złe"/złe coś musi w danym przypadku wskazywać. Nieświadomość owego faktu może natomiast spowodować błędną interpretację tej preferencji, i dalej, niepotrzebny stres/wstyd/obrzydzenie/etc).

Sceny erotyczne - jak je pisaćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz