ROZDZIAŁ 19

627 36 2
                                    

📍 Monte Carlo, Monako

Manon obudziła się dalej w sukience, którą miała ubraną w klubie zeszłej nocy. Wczorajszy wieczór pamiętała jak przez mgłę, a jak znalazła się w łóżku? Nie miała pojęcia. Miała jednak szczęście, bo czuła się zadziwiająco dobrze.
Spojrzała na szafkę nocną i zauważyła swój telefon, i to jeszcze podłączony do ładowarki. Była prawie pewna, że ona nie dałaby rady go sama podłączyć, ale nie zastanawiała się nad tym zbytnio długo. Położyła się więc z powrotem do łóżka i sprawdziła media. Zauważyła też wiadomości Palmer, z których dowiedziała się, że kuzynka jest cała i zdrowa i jeszcze jest u Lando. Po sprawdzeniu wszystkich maili, w końcu postanowiła wstać z i poszła wziąć długi prysznic.
____________________

Po tym jak już się ogarnęła i przebrała w wygodniejsze ciuchy, usiadła w salonie z pierwszą tego dnia kawą. Długą się nią jednak nie nacieszyła, bo zaraz usłyszała dzwonek.

- No to chyba jakieś żarty. Znowu?- powiedziała sama do siebie już zirytowanym głosem, idąc do drzwi z zamiarem zabicia Pierra zaraz później.
Jak się jednak okazało w drzwiach nie zastała Francuza.

- Leclerc? Skąd... skąd wiesz gdzie mieszkam?- zapytała zdziwiona jego obecnością.

- Przyszedłem oddać ci kartę- powiedział, podając jej kartę od jej mieszkania- Zabrałem ją przypadkowo wczoraj- wyjaśnił, ale dziewczyna była teraz jeszcze bardziej zdezorientowana niż wcześniej i jak widać chłopak też to zauważył- Nie pamiętasz, co?

- Nie mam pojęcia o czym mówisz- zaśmiała się trochę niezręcznie- Wejdź- zaprosiła go do środka, z nadzieją, że ten wyjaśni jej co się wczoraj działo. Tak, sama się sobie dziwiła.

- Dzięki- razem przeszli do salonu i chłopak usiadł na jednej z kanap.

- Kawy?- zapytała, podążając za nim.

- Jeśli można to z chęcią- odpowiedział z uśmiechem, a dziewczyna wstawiła ekspres.

Nie miała pojęcia co się później wczoraj działo, ale Leclerc wydawał się jej jakoś aż za bardzo przyjaźnie nastawiony. Po chwili postawiła przed chłopakiem filiżankę z parującą kawą i sama zajęła miejsce na kanapie obok, upijając łyk swojego napoju.

- Powiesz mi w takim razie co się wczoraj działo?- zapytała po chwili przyjemnej ciszy.

- Nic nie pamiętasz? Ani trochę?- zapytał jej w zamian, może trochę zmartwiony?

- Pamiętam co ci obiecałam, jeśli o to ci chodzi i mam zamiar dotrzymać słowa- zaczęła, a twarz chłopaka od razu się rozpromieniła. "Ciekawe" pomyślała, widząc jego reakcję- Chcę wiedzieć co się stało po tym jak wyszłam na zewnątrz- doprecyzowała.

- Jeśli chodzi o tą obietnicę, to nie musisz. Byłaś piana i...- nie dała mu skończyć.

- Nie była piana, a przynajmniej nie na tyle, żeby nie myśleć jasno. Obiecałam ci i dotrzymam słowa, nie martw się. Powiedz mi lepiej co było później.

- Cóż, w sumie to nic takiego- rozluźnił się trochę i złapał z powrotem swoją jakże irytującą pewność siebie- Siedziałaś na ławce z papierosem, który później Pierre zabrał i zgasił, na co bardzo emocjonalnie zareagowałaś i nierozważnie wstałaś, po czym straciłaś równowagę...

- Bez osobistych uwag mi tu Leclerc- ostrzegła go, na co ten się tylko zaśmiał- Nic mnie dzisiaj nie boli więc chyba nie upadłam aż tak źle- dodała po chwili.

- Nie boli cię nic, bo w porę cię złapałem- zaznaczył z uśmieszkiem. "Cóż za upokorzenie Manon, świetnie" pomyślała dziewczyna.

- Cóż, dziękuję w takim razie. Jakim cudem znalazłam się w domu? Wnioskując z tego, że ty miałeś moją kartę, to zakładam, że mnie odwiozłeś.

Hall of Fame/ C.L.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz