II.5.

249 46 27
                                    

Chester tymczasem skupił wzrok na Eleanor, a potem ujął jej dłoń w swoją.

– Spotkasz się ze mną jeszcze w tym tygodniu? – spytał, lustrując uważnie wyraz jej twarzy i pionową zmarszczkę, która zaraz się pojawiła na jej czole. Nie wiedział, że taka robiła się jej zawsze, kiedy o czymś intensywnie myślała. Odebrał to jako poważne wątpliwości.

– Ale dlaczego chcesz się ze mną spotkać?

– To chyba jasne, Ellie? Podobasz mi się. Chcę cię lepiej poznać. Chyba że ja tobie nie...?

Eleanor miała ochotę plasnąć się otwartą dłonią w czoło, ale nie zrobiła tego, bo była zbyt dobrze wychowana. Zamiast tego odpowiedziała:

– Uważam, że jesteś interesującym człowiekiem i chciałabym cię lepiej poznać.

– Ale... podobam ci się też?

– Jesteś próżny, Chesterze?

– A nie widać? – Zabawnie poruszył brwiami, a ona nie powstrzymała śmiechu.

– Widać. Tak, jesteś również przystojnym mężczyzną – potwierdziła.

– Ale?

– Czemu musi być jakieś „ale"?

– Nie wyglądasz na przekonaną.

– Powiedzmy, że muszę oswoić się z nową sytuacją.

– To znaczy, że mnie nie odrzucasz i mogę poczuć się uspokojony?

– Jeśli to cię uspokoi, to tak.

– To co powiesz na lunch w przyszły poniedziałek?

– Niestety, jestem już umówiona z tatą i siostrą.

– To może już w ten piątek?

– Wytrzymasz dwa spotkania ze mną w jednym tygodniu? – zażartowała sobie, żeby przykryć lekkie podenerwowanie. To było naprawdę emocjonujące.

– Nie mogę się już doczekać – odparł, ciągle trzymając jej dłoń w swojej. A potem podniósł ją do ust i pocałował.

Ellie znowu poczuła mieszankę emocji i uderzenie gorąca, ale dzielnie powstrzymała się przed okazaniem tego. W końcu obiecała siostrze, że nie będzie rozbierała młodego Cardwella wzrokiem, a niewiele brakowało, żeby rzuciła się na niego już przy tym stoliku.

– W takim razie jesteśmy umówieni. – Uśmiechnęła się uprzejmie, czując, jak wiele kosztuje ją utrzymanie pozy lodowej księżniczki.

– Bardzo się cieszę. A teraz powiedz mi, czy masz ochotę na przejażdżkę, czy powinienem zaraz odwieźć cię do domu?

Powiedz, żeby cię odwiózł, Eleanor! Powinien cię odwieźć! – dyscyplinowała się w myślach, ale poległa:

– A jaką trasę proponujesz?

– A to zależy, czy lubisz powolne przejażdżki po mieście, czy raczej szybką jazdę autostradą? – spytał, a Ellie poczuła znowu, że palą ją policzki na tę przypadkową dwuznaczność.

A może nie była przypadkowa? Nie, to na pewno to wino.

– Stanowczo lubię szybką jazdę – przyznała. – Zaledwie przedwczoraj sprawdziłam, ile fabryka dała mojemu astonowi, ale dziś mam ochotę pokręcić się po mieście.

– O! – Chester uniósł brwi w geście zaskoczenia. – Nie wyglądasz mi na taką, Eleanor.

– To znaczy na jaką? – zirytowała się trochę na ten słabo maskowany objaw maczyzmu.

DZIEWCZYNA Z WYŻSZYCH SFEROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz