Ellie zastanowiła się nad pytaniem przyjaciółki, zanim odpowiedziała ostrożnie:
– Zaskoczył mnie, ale to było przyjemne doświadczenie.
– Ale nie miękną ci kolanka?
– Trudno to wyjaśnić, Soph. To jest mega przystojny facet, w dodatku bardzo interesujący. Oczywiście, że na mnie działa fizycznie.
– Ale?
– Nie ma „ale". Po prostu nie znamy się jeszcze za dobrze.
– To ile potrzebujesz randek, żeby pójść z nim do łóżka, zanim ci cipka zarośnie? – spytała Sophie, a Ellie prawie zakrztusiła się śliną.
– Ehe, głupku ty! – prychnęła. – Nie podam ci teraz odpowiedzi. Zobaczymy. A u ciebie jakieś ekscytacje?
– A w życiu! W pracy same sztywniaki. Większy kij w dupie niż ci smutni goście z Cambridge. Ja bym chciała kogoś z klasą, ale i z poczuciem humoru. – Sophie przypomniała Eleanor o niektórych kolegach z tak zwanych dobrych domów, którzy w życiu nie spędzili ani godziny w publicznej placówce. Nieraz nabijała się z nich po zajęciach, naśladując intonację głosu, queens English* i londyński akcent, podejrzewając, że w łóżku są skończonymi nudziarzami.
– Na to ci nic nie poradzę, kochana. Zawsze możesz wrócić do domu. Wybierzesz sobie jakiegoś zabijakę z dzielnicy robotniczej, który zrobi ci od razu trójkę dzieci i będziesz miała tyle seksu, ile ci się zamarzy. Do oporu.
– Jesteś okropna – żachnęła się Sophie. – Ja nie mam nic przeciwko porządnemu chłopakowi, który nie miałby tyle kasy, co ja. O ile seks by był w porządku – dodała zaraz, na co Ellie parsknęła śmiechem.
– Ale twoi rodzice by mieli coś przeciwko. Zresztą, nie dywagujmy, obie doskonale wiemy, że nie zwiążemy się z chłopakiem z dzielnicy robotniczej. To nie przejdzie. Dlatego ja przyjrzę się Chesterowi, a ty rozglądaj się za najmniej sztywnym – oczywiście w tym negatywnym sensie – kolegą-prawnikiem.
– A co będziesz robiła przez całe lato poza randkowaniem? – rozmarzyła się Sophie.
– Po imprezie u Cardwellów pojadę na wieś na jakiś czas.
– Zaraz, zaraz. Jakiej imprezie?
– Rodzice Chestera mają za półtora tygodnia trzydziestą rocznicę ślubu. Idę tam z moimi rodzicami i siostrą.
– Myślisz, że Ches przedstawi cię rodzicom?
– Nie musi. Znam ich od dziecka.
– No ale TAK przedstawi! Jako swoją dziewczynę! – ekscytowała się Sophie.
– Myślę, że na to za wcześnie.
– Dobra, kończę, nudziarzu – zachichotała Soph. – Czekam na relację z randki w piątek. Albo nie – w sobotę.
– Na razie, marzycielko – zaśmiała się Ellie. – Tęsknię.
– Ja też.
– To do usłyszenia.
Eleanor rozłączyła się i spojrzała na wyświetlacz telefonu z podsumowaniem ich rozmowy. Gadała z przyjaciółką ponad pół godziny, ale w tym czasie czuła się tak beztroska, jak już dawno nie była. Pozytywni ludzie nastrajali ją dobrze. Tak się czuła z Sophie, z tatą, ale nie czuła się tak swobodnie w towarzystwie Chestera Cardwella. Może po prostu muszę go lepiej poznać – stwierdziła i wróciła do lektury książki.
Tego wieczoru, jedząc kolację w towarzystwie rodziców i siostry, czuła na sobie badawcze spojrzenia całej trójki. W końcu odezwała się matka:
– Co ma znaczyć ta historia z sukienkami, Eleanor? – spytała.
CZYTASZ
DZIEWCZYNA Z WYŻSZYCH SFER
ChickLit[NOWOŚĆ - ZAKOŃCZONA] Eleanor jest absolwentką prawa. Wraca z Londynu do domu i po wakacjach ma zacząć praktyki w kancelarii w manchesterskim City. Dziewczyna jest córką lorda Bethella, również prawnika. Za zgodą jej ojca zaczyna się wokół niej kręc...