Dzisiejszej nocy, obudziłam się z krzykiem. Przez gałęzie drzewa, które uderzyły w moje okno. Huk był na tyle głośny, że wyrwał mnie z mojego głębokiego snu.
Musiałam wziąć głębsze wdechy, aby się uspokoić. W tle słyszałam głośne uderzenia kropli które uderzały w moje okno i dach. Co jakiś czas było słychać grzmoty i widać pioruny odznaczające się razem z gwiazdami na niebie. Nie wiem ile czasu spędziłam na słuchaniu burzy, po ocknięciu się, wsunęłam swoje nagie stopy do ciepłych kapci i wstałam.
I tak już bym nie wróciła do snu. Przy okazji wzięłam telefon i spojrzałam na wyświetlacz. Jak się okazało była trzecia godzina. Zupełnie przypadkowa godzina duchów. Zaśmiałam się w duchu i podeszłam do okna, poobserwować drastycznie zmieniającą się okolice.
Z drzew zostały wyrwane gałęzie, które lądowały na najbliższych chodnikach. Bałam się, że zaraz drzewa, które i tak już były blisko ziemi, urwą się.
Współczułam dla osób które właśnie przemierzały ulicę swoimi samochodami. Skoro właśnie jest o nich temat, to widzę przejeżdżające czarne auto, właściciel raczej nie przejmuje się zbytnio otaczającą nas pogodą.
Nie zdążyłam mrugnąć, a samochodu już nie było.
Jeszcze chwilę stałam, przyglądając się kroplom, które właśnie toczyły wyścig na mojej szybie. Ocknełam się dopiero, gdy na szkle odbił się piorun, który wskazywał na to, że burza prędko się nie zakończy.
Szybko pobiegłam do łóżka i zakopałam się w swojej pościeli. Gdy tylko poczułam ciepło kołdry, od razu zgasiłam światło i zasnęłam.
Następnego dnia, gdy wstałam, usłyszałam szum deszczu. Pogoda wskazywała na to że dzisiaj spędze dzień na kanapie, jedząc lody i oglądając swój serial. Szczerze to nawet mi się to spodobało. Dzisiaj dom miałam cały dla siebie. Moi rodzice byli w delegacji. Pocieszał mnie fakt, że zaraz są wakacje, w domu będzie spokój i cisza. Do głowy przychodzi mi od razu myśl że wakacje będę spędzała w spokoju, sama zamknięta w czterech ścianach.
Gdy pojawi się Nicolas i Rosalie, już tak nie będzie. Wspomniana dwójka to moi najlepsi przyjaciele, Rosalie Martin i Nicolas Clarke . Przez innych jesteśmy nazywani świętą trójcą, ale się dziwnie się im. Tam gdzie jestem ja, są i oni.
Aktualnie leżę w swoim łóżku i czytam książkę bo nie mam co innego robić. W nocy doszło do awarii, przez co w miasteczku zabrali prąd. Nie wiem ile potrwa naprawa, ale mam nadzieję że jak najszybciej. Na wyświetlaczu pokazuje się godzina trzynasta.
Powoli zaczynam się robić głodna, po chwili odkładam książkę i schodzę do kuchni. Gdy otwieram lodówkę, slyszę dźwięk piekarnika, co oznacza że w końcu oddali prąd. Zapominam chwilę o głodzie i ide do salonu odpalić telewizor. Po jego włączeniu, pojawia się od razu program z wiadomościami.
Gdy słyszę o swoim miasteczku, momentalnie nieruchomieje. Słyszę, tylko słowa prowadzącej.
– Dzisiejszej nocy, odbyła się tragedia która zawładnęła sercami, mieszańców DretCity.
Mianowicie, około godziny piątej nad ranem, ojciec ofiary, zobaczył swoją córkę powieszoną. Ze śledztwa możemy się dowiedzieć, że brały w tej tragedii, osoby trzecie.
CZYTASZ
Black in the light
Teen FictionPewnego razu moje światło przestało walczyć, zostało doszczętnie zniszczone. Przegrało.