Rozdział XVI.

268 19 114
                                    

Widząc kartki, aż zakrztusił się powietrzem a, jego serce zdawało się stanąć. Ręce detektywa drżały, jakby z jakiegoś powodu bał się dotknąć swojego znaleziska.

Papier wydawał się parzyć jego skórę, choć nie był nawet ciepły.

Kiedy mężczyzna usiadł na ustawionym przy biurku fotelu, dalej walczył o każdy oddech. Nie chciał tego czytać, tak strasznie nie chciał czytać tego co właśnie znalazł. Niestety musiał to zrobić. W końcu czuł gdzieś pod skórą, że każdy fragment zaginionej powieści Poe mógł być kluczowy dla sprawy. Co gorsza, nie potrafił wytłumaczyć dlaczego, ale miał wrażenie, że pozwalając, aby ktokolwiek inny zapoznał się z treścią fragmentu przed nim, zdradziłby ukochanego.

Właśnie dlatego pozwolił sobie stracić jeszcze kilka minut, na próby, choć częściowego uspokojenia się. Kiedy uznał, że lepiej już nie będzie, przeszedł do czytania.

Początkowo informacja o odsunięciu do od sprawy była dla Policjanta niczym policzek. Jednak z biegiem czasu coraz bardziej rozumiał decyzję przełożonych. W końcu mężczyzna zdawał się stopniowo tracić kontakt z rzeczywistością.

Dni mijały, a do niego z jakiegoś powodu wciąż nie mogło w pełni dotrzeć, co się stało tego przeklętego dnia. Wciąż na nowo wypierał świadomość, że jego ukochana nie żyła, a wymęczony żałobą umysł bez przerwy się nad nim znęcał.

Kiedy się budził, czuł wtulonego w jego bok, ciepłe ciało, lecz kiedy otwierał oczy, wszystko znikało. Wracając do mieszkania siostry — u której tymczasowo mieszkał — słyszał dobiegające z zamkniętych pokoi muzykę i głos ukochanej. Te jednak cichły od razu kiedy otwierał drzwi. Nieważne co robił zdarzało mu się widzieć sylwetkę narzeczonej kątem oka, lub słyszeć jej głos.

Nieskończone ilości razy dostrzegał ją gdzieś w swoim otoczeniu, lub dobiegał do niego jej głos. A po każdym takim przypadku ponownie docierało do niego, że przecież została zamordowana i na nowo przeżywał wszystko, co odczuwał kiedy znalazł zmasakrowane ciało.

Początkowo omamy dotykały go tylko w miejscach, w których często bywali z narzeczoną. Myślał, że wynajęcie pokoju w hotelu będzie odpowiedzią na jego problemy, ale mężczyzna szybko przekonał się, w jak wielkim był błędzie. Malarka zaczęła go nawiedzać również w każdym innym miejscu, nieważne gdzie się udał.

Wariował? No tak prawdopodobnie nie dało się tego inaczej wytłumaczyć, nie wierzył w końcu w istnienie duchów.

Im bardziej godził się z własnym szaleństwem, tym bardziej cieszył się, że przełożeni podjęli decyzje o niedopuszczaniu go do sprawy. W końcu Policjant nie potrafił już w pełni wierzyć własnym zmysłom. W czymś tak ważnym i delikatnym prawdopodobnie by jedynie przeszkadzał. A z drugiej strony obawiał się, że niewiedza jedynie pogorszyłaby jego i tak już beznadziejny stan.

Dlatego aż nie wiedział, jak okazywać wdzięczność swojemu partnerowi, który zdecydował się przekazywać mu każdą informacją, jaką uda się zdobyć w sprawie.

Niestety przez większość czasu nie miał wiele do powiedzenia.

W ich bloku co prawda zamontowano monitoring, który jednak tamtego dnia nie działał. Technicy nie potrafili wyjaśnić czemu, nikt nie był w stanie wykluczyć, ani potwierdzić ingerencji z zewnątrz.

Wszyscy będący tego dnia w domu sąsiedzi jakimś cudem twierdzili, że nie słyszeli, ani nie widzieli nic wyjątkowego.

Mieszkanie zostało kilkukrotnie przeszukane, ale nie znaleziono żadnych istotnych poszlak, ten kto dopuścił się morderstwa, zdawał się nie tylko mieć wprawę, ale być niemożliwym wręcz perfekcjonistą.

Niezakończony świat [Ranpoe]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz