AFFECTION

23 2 1
                                    

Odkąd pamiętam, codziennie trenowałem z dziadkiem odbicia siatkówki. Bardzo lubiłem spędzać z nim czas, bo od rozwodu rodziców czułem się samotny. Zawsze gdy moje myśli plątały się, brałem do rąk piłkę i spędzałem długie godziny na doskonaleniu mojej gry. Siatkówka stała się dla mnie lekarstwem, które uleczalo wszystkie zmartwienia. Jest tylko jedna rzecz, przez którą siatkówka nie daje mi tego samego spokoju co kiedyś. Zawsze gdy widzę piłkę przypomina mi się ona. Jej fascynacja tym sportem, determinacja i siła. Opuszczając mnie obiecała, że zachowamy kontakt, jednak bardzo szybko się urwał. Była wspaniałą skrzydłową, skaczącą do gwiazd, szybką niczym światło. Wstąpiliśmy do drużyn, przez co pojawiało się coraz więcej obowiązków i pracy. Mimo iż jej słowa słyszałem lata temu, w moim sercu wciąż dobrze ją pamiętam. Kasztanowe włosy, szafirowe oczy i ten piękny uśmiech.

W dniu zakończenia roku w Kitagawie-Daiichi spotkaliśmy się poraz ostatni. To ona zaproponowała spotkanie, po zmroku, w parku oświetlonym złotym światłem latarni. Gdy przybyłem na miejsce, ona już na mnie czekała. Z dobrym humorem usiadłem obok niej i spojrzałem na jej twarz. Była inna niż zawsze- brakowało uśmiechu.

- H-hej, co się stało?- powiedziałem trochę zakłopotany. Ona spuściła wzrok.

- Jest coś, o czym muszę ci powiedzieć. Od dłuższego czasu zwlekałam, ale dzisiaj musisz dowiedzieć się prawdy- powiedziała ściskając mocno ręce.- M-moi rodzice... dostali pracę w dużej firmie. To pomoże rozwiązać nasze problemy finansowe związane z długami mojego dziadka.

- To wspaniałe!- powiedziałem uradowany. Odkąd pamiętam moja przyjaciółka oszczędzała pieniądze. Zachowywała każdy grosz, bo jej marzeniem było normalne życie. Ojciec jej mamy w młodości narobił sobie ogromną ilość długów, których nie zdołał spłacić do śmierci, dlatego rodzice [imię] zmuszeni byli kontynuować spłatę. Po chwili zauważyłem, że dziewczyna nie jest szczęśliwa, wręcz przeciwnie, wydaje się jakby była to dla niej najgorsza wiadomość.

- Niczego nie rozumiesz.- powiedziała patrząc mi w oczy, w ja spostrzegłem błysk łez w jej oczach.- Musimy się przeprowadzić.

- Do jakiego miasta? Daleko stąd?- powiedziałem wybity z rytmu.

- Miasta? Chciałabym, żeby to było tylko inne miasto... przeprowadzam się do Europy. Wylatujemy na lotnisko za kilka godzin.

W tamtym momencie poczułem się jakbym został zrzucony z klifu. Najbliższa mi osoba opuszcza mnie? Przecież mieliśmy być razem na zawsze... zawsze. Dobrze wiedziałem, że kontakt się urwie. Przez inną strefę czasową rozmawianie było praktycznie niemożliwe, mieliśmy 7 godzin różnicy. To nie mogło się udać. Gdy ja byłem w szkole, ona kładła się spać. Gdy po treningu miałem wolny wieczór, ona zaczynała lekcje. Przecież to nienormalne! Nie potrafiłem wydusić z siebie żadnych słów. Nie wiedziałem gdzie dokładnie się znajduję. Może to wszystko sen, a ja za chwilę się obudzę?

- Tobio- słysząc jej głos wyrwałem się z transu.- Przepraszam, nie ch...- nie dokończyła. Nie obchodziło mnie co mówi. Objąłem ją mocno swoimi ramionami, a zapłakaną twarz schowałem w jej włosach. Nie chciałem jej puszczać. Chciałem do końca świata tkwić z nią w uścisku.

- Kocham cię rozumiesz?! Zawsze będę, nieważne czy mieszkasz na końcu świata, czy gdziekolwiek indziej! Zrobię wszystko, by znowu cię spotkać. Nawet jeśli zajmie mi to całe życie, rozumiesz?!- powiedziałem chwytając jej ramiona. Tego dnia nie bałem się jej reakcji. Od dawna chciałem wypowiedzieć jej te słowa, ale dzisiaj nie miało to już znaczenia. Chciałem, żeby wiedziała, że nie poddam się. Nigdy, przenigdy. W odpowiedzi poczułem muśnięcie ciepła na moich warkach. Wszystko było niczym sen, tak długo wyczekiwana chwila, lecz za chwilę wszystko dobiegnie końca. Patrzyłem jak odchodzi w mroku. Już nie potrafiłem dłużej wytrzymać. Gdy tylko odeszła na mojej twarzy zagościły łzy. Tak wyglądało parę następnych miesięcy. Moja tęsknota była tak silna, że w pamiętniku zapisałem wszystkie nasze wspomnienia. Nigdy nie chciałem zapomnieć o tak ważnej osobie.

- Ej Kageyama!- z zamyślenia wyrwał mnie głos Ushijimy.- Jestesmy już na miejscu.- w tamtym momencie zrozumiałem, że uciekłem myślami do 2011 roku i zakończenia gimnazjum. Czy ja dalej nie potrafiłem się pozbierać? Minęło 10 lat, a ja dalej o niej myślę. Nie byłem już 15 latkiem i zjandowalem się w autokarze Sweiden Adlers. Byłem rozgrywającym drużyny i dorosłym facetem, najwyższy czas przestać się mazać. Graliśmy mecz z najsilniejszą Hiszpańską drużyną, czas dać z siebie wszystko.

Fala ekscytacji jak zwykle przeszła prze znoje żyły, gdy wchodziłem na boisko. Przedstawienie pierwszego składu, hymny narodowe i gwizdek rozpoczynający grę. Zaczynałem przebiciem boiska asem serwisowym i kolejnym i kolejnym, było ich w sumie 5, jak dotąd mój najlepszy wynik. Zdeterminiwanie i koncentracja, te dwie towarzyszyły mi dzisiaj podczas meczu. Daliśmy dzisiaj z siebie wszystko.
Mecz zakończył się dla nas ogromnym sukcesem. 3:0 to świetny wynik! Lepiej być nie mogło! Niedługo później nastał czas na ceremonię wręczenia nagród i kilka pytań do każdego z drużyny. Moja kolej, kochane publiczne przemówienia.

- Kolejne pytania zadamy rozgrywającemu, numerowi 20, Kageyamie Tobio!- mówiła prowadząca.- Jak długo grasz w siatkówkę?

- O ile dobrze pamiętam to od wczesnego dzieciństwa. Od dawna pasjonowałem się tym sportem.

- Cóż, to naprawdę ogrom czasu! To tlumaczy twoje wybitne techniki. Nastepne pytanie. Wiele japońskich jak i miejscowych fanek ciekawi jakie jest Twoje ulubione jedzenie. Może jakaś konkretną potrawa?

- Chyba najbardziej lubię jogurt i curry z jajkiem.

- Dziękujemy za odpowiedzi na nasze pytania! Przechodzimy do libero!- powiedziała i odeszła.

Wychodziliśmy z sali. Udałem się do automatu z mlekiem, by kupić zwycięski kartonik. Było tutaj wiele nieznanych mi wczesniej smaków mleka. Wisnia, arbuz był nawet cynamon! Ja mimo wszystko kontynuowałem tradycje i nacisnąłem przycisk z tradycyjnym. Zabrałem swoje picie o usiadłem na ławce.
W pewnym momencie poczułem dreszcz. Muśnięcie kasztanu. Ścisk w sercu. Stałem jak wryty.

- Felicidades mi amigo!- powiedziała uradowana dziewczyna, której spotkanie było moim najskrytszym marzeniem. Od razu rzuciła się w moje ramiona.

Wciąż nie wierzyłem, że dzieje się naprawdę. Złączyłem nasze usta w drugim pocałunku. Ciepło jej warg było takie samo jak kiedyś, tylko teraz ta chwila może trwać całą wieczność.

--------------------------------------------------------------

Zgadnijcie, kto powrócił do życia! Podpowiedź: ja. Od dłuższego czasu nie publikowałam nowych rozdziałów, ale będę z wami szczera. Naokrąglo coś piszę, właściwie to kilka historii naraz. Moim głównym celem jest skończenie ff z Kageyamą do końca wakacji. Zaczęłam pisać go w styczniu, ale nie opublikowałam jeszcze rozdziałów. Jest napisany tak w 70%. Gdy tylko zakończę tworzenie kolejnych rozdziałów opublikuję wszystko. To chyba lepsza opcja niż czekanie pół roku na rozdział. Jeśli chodzi o sprawę ff z Childe, to narazie pozostaje ob zawieszony. Po wishowaniu na Alhaithama zrobiłam sobie przerwę od genshina na jakiś czas, dlatego na razie nie będę pisać na ten temat. Zamierzam wrócić w sierpniu, ale nie jestem jeszcze pewna na 100%. Podsumowując, to aktualnie jestem e fazie tworzenia wielu ff na raz. W międzyczasie spróbuję wrzucić wam jeszcze jakiś oneshot, by to konto mogło jakoś zmartwychwstać. Na ten moment mogę wam obiecać, że gdy tylko dokończę pisać zaczęte historie, będziecie mieli aż nad to wyboru, co czytać nadtepne. Mam nadzieję, że nie macie mi za złe mojej długiej nieobecności. Pozdrowionka dla was pomidorki ❤️.

🎉 Zakończyłeś czytanie 𝓐𝓯𝓯𝓮𝓬𝓽𝓲𝓸𝓷 - Kageyama Tobio oneshot 🎉
𝓐𝓯𝓯𝓮𝓬𝓽𝓲𝓸𝓷 - Kageyama Tobio oneshotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz