Taehyung pov.
Wszedłem do swojego domu witając się z moim pomeranianem Yeontanem. Odkąd BTS się rozpadło, mam tylko jego do towarzystwa. Z pozostałą szóstką... Cóż, każdy poszedł w swoją stronę, są zajęci. Nie mam im za złe tego, że nie piszą ani nie dzwonią. Wiem, mógłbym sam napisać albo zadzwonić, ale oni mają na głowie ważniejsze sprawy niż ja.
Westchnąłem cicho i pogłaskałem Yeontana po głowie. Ten psiak miał już swoje lata, a nadal jakoś się trzymał. Zupełnie tak jak ja.
Uśmiechnąłem się i poszedłem do swojego pokoju, a Yeontan za mną. Rzuciłem swój płaszcz (na który potem położył się mój pies) na łóżko i usiadłem przy biurku. Otworzyłem swojego laptopa i zacząłem coś na nim grzebać. Otworzyłem messengera i zauważyłem wiadomość z jakiejś grupy. Patrzyłem w ekran jakbym zobaczył co najmniej ducha.
- Co to ma znaczyć..? - Powiedziałem sam do siebie i otworzyłem dymek chatu. To co zobaczyłem chwilę później, sprawiło, że przez chwilę zapomniałem jak się oddycha. To była grupa z całym BTS. Uśmiechnąłem się jak małe dziecko które właśnie dostało lizaka. Zacząłem czytać wiadomości i aż się zaśmiałem. Wspominali dawne czasy, kiedy jeszcze byliśmy grupą. Najlepsze w tym wszystkim było to, że dalej każdy z nas miał nicki takie, jakie mieliśmy stage name'y.
Przejrzałem parę wiadomości i też włączyłem się w rozmowę. Chyba każdy się za sobą stęsknił.J-Hope: Dobra, Jimin, powinieneś po prostu pogodzić się z tym, że tańczyłem lepiej od Ciebie. Dalej z resztą tak jest :*
Jimin: Suga, twój chłopak rani moje uczucia.
Suga: Po pierwsze, mówi prawdę. Po drugie - To nie jest mój chłopak. A teraz dajcie mi spać. / aktywna/y 1 minutę temu
V:
Cały Yoongi.
Jin: Dalej tak samo gburowaty.
Suga: Spieprzaj.
Jin: Nie tym tonem do matki, gówniarzu.
Suga: Odstawiłeś leki?V:
Któs aka Yoongi ma przewalone u mamusi-JinaRap Monster: Jin odpuść mu, to jeszcze dziecko.
Suga: Mam 33 lata...
Rap Monster: To nie zmienia faktu.
Taehyung pov.
Popisałem jeszcze potem chwilę z Jiminem na prywatnej wiadomości. Został tancerzem. Z resztą to do niego podobne. Miał do tańca ogromny talent, tak samo jak do wokalu. Miałem z nim dobre wspomnienia. Park był ze mną i wspierał mnie kiedy odeszła moja babcia, mieliśmy dużo przypałów, za które często obrywaliśmy od Joona i Jina, ale chociaż było zabawnie. Pisaliśmy dobrą godzinę, aż napisał, że musi kończyć, bo ma jakieś spotkanie czy coś takiego. Skończyliśmy pisać a ja nie mogłem przestać się uśmiechać. Tęsnkiłem za tymi ludźmi. Spędziłem z nimi całe życie. Ale wszystko co dobre, szybko się kończy.
Mimo, że pisaliśmy na grupie, czułem, że czegoś brakowało. A raczej kogoś, ale dotarło to do mnie dopiero później...