Siedziałem na łóżku słuchając mojej ulubionej piosenki na słuchawkach.
- All my friends are toxic.. - nuciłem wstając by ogarnąć biurko. Ignorowałem kłótnie moich rodziców zagłuszając je muzyką wydobywającą się z moich słuchawek. Sprzątałem sobie tak. W tym czasie piosenka zmieniła się. Słuchałem sobie śpiewając po cichu. Jak byłem mniejszy mama zawsze mówiła że mam piękny głos. To było dawno. Moją uwagę przyciągnął dźwięk rozbijanej butelki. Prawie natychmiast ściągnąłem słuchawki I podbiegłem zobaczyć co się stało. Widok mnie zamroził. W oczach pojawiły się łzy. Rzadko płakałem. Moja mama siedziała przy ścianie zapłakana z rozciętą wargą. Tata stał nad nią z rozbitą butelką. Podbiegłem do mamy i zasłoniłem ją swoim ciałem akurat kiedy ojciec chciał zadać kolejny cios. Wiedziałem że będzie miał wyrzuty sumienia. Kochał mnie. Ja jego nie. Butelka rozbiła się na moim ciele raniąc mnie.
- Jesteś potworem! - wykrzyczałem zapłakany. Pomogłem mamie wstać a ona mruczała coś pod nosem że najchętniej to by mnie wydziedziczyła lub komuś oddała. Nie słuchałem jej. Wiem że nie była mi wdzięczna ale nie obchodziło mnie to. Była bardzo pijana. Zresztą podobnie jak ojciec. Tyle że on był jeszcze naćpany.
- W życiu.. - kaszlnęła - nie chciałabym życzyć nikomu takiego syna jak ty! - wykrzyczała za mną. Szklana butelka po piwie przeleciała mi koło ucha. Poszedłem do toalety. Obmyłem ranę i ją zabandażowałem. Wróciłem do swojego pokoju i założyłem słuchawki.
Właśnie rozpoczynała się kolejna piosenka "Fourth of July".
Zajebiście.
Byłem zmęczony ale wiedziałem że nie mogę iść spać. Nie myliłem się. Chwilę później do pokoju wparowała moją matka i zaczęła wrzeszczeć coś że jestem nie wychowany i chyba chciała czymś we mnie rzucić bo sięgnęła ręką na moje biurko. Posprzątałem je wcześniej więc kiedy nic nie znalazła poprostu Odwróciła się i wyszła trzaskając za sobą drzwiami.
- Space Song. Powiedziałem słysząc pierwsze dźwięki piosenki. Siedziałem tak zasłuchany gdy tu nagle pojawił się pomysł.
Ucieknę.
****Spakowałem ubrania, telefon, ładowarkę, powerbanka i kilka innych rzeczy i po cichu wyślizgnąłem się przez okno. Zsunąłem się po ukośnym dachu i stanąłem na okiennicy salonu. Musiałem być ostrożny. Bardzo ostrożny. Rodzice byli w salonie. Wyczekałem na idealny moment i zeskoczyłem na dół. Wykonałem dłonią salut w stronę domu. Odwróciłem się na pięcie i biegiem rzuciłem się w stronę peronu. Kierowałem się do opuszczonego domku. Był przytulny. Ukrywałem się tam co roku latem. Teraz była końcówka lata. A więc za niedługo miało być zimno. Wziąłem ze sobą masę jedzenia. Jakieś konfitury i zupki chińskie. Powinno starczyć na około dwa tygodnie. Później się coś wymyśli. Wziąłem też trochę pieniędzy. Tyle ile mi zostało. I ukradłem trochę ojcu. Nie zorientuje się.
Dotarłem do peronu.
CZYTASZ
Zakazana Księga
Aksi14 letni Marcel ucieka z domu z dala od patologicznej rodziny. uciekając do swojej kryjówki napotyka dziwną księgę. postanawia zabrać ją ze sobą. Niestety, księga okazuje się być objęta klątwą i przysparza mu ciągłych kłopotów. Czy uda mu się przeży...