Rozdział 9

875 16 13
                                    

***
Słyszę swój irytujący budzik pod poduszką. Leniwie podnoszę głowę i wyłączam alarm z zamkniętymi oczami. Wyszukuje na szafce nocnej wodę i odkręcam biorąc duży łyk wody.
Przy okazji oblewając swoją koszulkę, bo nawet napić się nie umiem.

Powoli gramolę się z pościeli chcąc iść do łazienki, ale nie obyło się bez potknięcia i wyjebałam się budząc chyba całą okolicę hukiem.
Przeklnęłam pod nosem, już od rana mam zepsuty humor, świetnie. Masowałam sobie bark wchodząc do łazienki.
Czuję mdłości spowodowane wczorajszym alkoholem, głowa mnie lekko boli, mój brzuch dał o sobie znać w postaci głośnego burczenia, ale gdy spojrzałam na siebie w lustrze zdecydowałam, że jednak nie zjem.

Dziś postanowiłam ubrać na siebie zwiewną białą sukienkę w niebieskie kwiatki i niebieskie jordany. Włosy postanowiłam lekko zakręcić i nałożyłam full tapetę chcąc zakryć siniaki, które stały się obrzydliwie zielone.
Wyszłam z pokoju, wchodząc do Clary. Blondynka leżała na łóżku i wzrok miała wbity w komórkę.

— Halo halo, łysa pało.- przywitałam się.

— Słodka jak zawsze. - burknęła przewracając oczami.

Wyszłam z jej pokoju i zeszłam schodami w dół.
Dom był pusty, więc nie obudziłam rodziców moją wywrotką z rana. Przygotowałam dla Clary owsiankę z owocami będąc dumna z siebie, jaką jestem super przyjaciółką. Wyciągnęłam telefon i spojrzałam na ostatnią wiadomość, która mi przyszła. Zgarnęłam sobie jabłko, bo nie chciałam zemdleć w szkole, ale gdy wzięłam gryza i spojrzałam na treść wiadomości, jabłko leżało już dawno na ziemi.

Zostawiłam owoc tam gdzie leżał i pobiegłam do pokoju, zamknęłam drzwi na klucz i ukucnęłam na panelach. Podważyłam deskę i wygrzebałam przezroczysty woreczek z białym proszkiem. Otworzyłam worek wysypując na blat idealną porcje. Wzięłam karte i uformowałam dwie podłużne kreski, następnie wygrzebałam z portfela banknot i zwinęłam go w rulon, wciągając do nosa całą amfetaminę.

Pospiesznie schowałam woreczek i odchyliłem głowę czując pieczenie w nosie. Wstałam z podłogi, zakropiłam oczy i założyłam plecak na ramię, w tym samym czasie psikając się perfumami. Zeszłam na dół, gdzie zauważyłam Clare jedzącą śniadanie.

— Kychem ce. - powiedziała z pełną buzią, na co się uśmiechnęłam.

Postanowiłam napisać do Nick'a czy da radę nas zawieść. Mogłabym jechać motocyklem, ale w tym stanie to raczej nie jest dobry pomysł.

Do: Nick
Dałbyś radę nas podrzucić do szkoły?

Od: Nick
Jasne, za pięć minut przed domem.

Uśmiechnęłam się i podeszłam do kantu stołu.

— Nick dziś nas zawiezie. - oznajmiłam szczęśliwa.

— Nie ma sprawy. - powiedziała i zarzuciła torebkę na ramię.

Że jej nie bolą barki od tej ciężkiej torby.

Razem wyszłyśmy z domu i zauważyłyśmy z oddali Nick'a. Szybko podbiegłam i rzuciłam się na niego oplatając go nogami w pasie. Nie wiem czemu to zrobiłam.

— Kogoś tu energia rozpiera. - oznajmił z szerokim uśmiechem.

— A żebyś wiedział.

Zeszłam z niego i wskoczyłam do auta na tylnie siedzenie. Obydwoje usiedli z przodu i ruszyliśmy z piskiem opon.

— Zajedziemy jeszcze po Mie. - powiedział Nick, a ja się szczerzyłam sama do siebie.

Nick podłączył się z telefonu do radia i już można było usłyszeć Beauty And A Beat od Justin Bieber, a ja zaczęłam rapować.

soul of ashesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz