9.

16 2 2
                                    

Zapukałam nie tak delikatnie w drzwi jak powinnam i czekałam, gdy Aki obok mnie bawiła się swoimi własnymi palcami, wyglądała na poddenerwowaną Zastanawiam się, dlaczego... Czy to było jej normalne zachowanie, a może coś się zdarzyło o czym nie wiem? Znowu zaczęła unikać moich oczu, od razu, gdy ściągnęłam maskę, boi się mnie?

Drzwi otworzyły się przede mną na oścież a ja, jak gdybym znała tą kobietę podeszła do niej i przytuliła.

- Dobry wieczór, ciociu May, bardzo przepraszam za najście, jednak jest pewna sprawa, o którą powinnam ciocie zapytać. – Zaczęłam nawet nie owijając w bawełnę, że mam do niej sprawę.

Kobiet nawet nie mrugnęła okiem, nie zadrżała, gdy ją objęłam. Całkowicie jakby to już się zdarzało nie raz. Możliwe, że Peter miał wielu znajomych, o których May wiedziała, więc nawet nie drgnęła. Spojrzałam na nią jeszcze raz a ta pomachała głową w dwie strony, wzdychając z lekkim uśmiechem na jej ustach. Wygląda na przemiłą kobietę jak na pierwszy rzut oka. Ja sama nie mam cioci, ostatnia była Katheryn, która no cóż... Kopnęła kalendarz, to właśnie przy jej grobie dziabnął mnie ten ośmio nogi potwór, może to też jej wina? Zawsze bawiła się w magię i uwielbiała pająki, obrzydliwe, pewnie rzuciła na mnie jakąś klątwę.

- Kolejni? – Zapytała, patrząc na mnie, a później Akirę od góry do dołu, w szczególności przyglądając się naszym stroją. Co miała na myśli?

- Przepraszam?

- Jesteście kolejnymi Spider-ludźmi, którzy do mnie zawędrowali... Czyżby chodziło o niespodziewaną zmianę świata? – Zapytała z lekkim uśmiechem, który pokazywał tylko rozbawienie. Na ten gest kąciki moich ust także powędrowały w górę.

- Niezupełnie, choć to także kolejna sprawa... Dokładniej zastanawiam się, czy może jest tutaj niejaki... Miels. – Powiedziałam całkowicie poważna i zadowolona, że zapamiętałam kolejne imię.

- Miles. Nie Miels. – Odezwała się po raz pierwszy Aki, odkąd tutaj przyszłyśmy.

- Miels, Miles, Mikel... Jedno i to samo! Chodzi mi o to, że szukamy takiego przybłędy, który niszczy tak trochę bardzo multiwersum, bla, bla, bla, długa historia... I potrzebujemy wiedzieć czy może gdzieś się tutaj nie podziewa nasz mały chłopczyk? – Końcówkę zdania powiedziałam przecukrzonym głosem, który aż wołał o pomstę do nieba.

- Niestety nie kojarzę... Jednak do drugiego pytania, już trójka innych ludzi... Znaczy dwójka ludzi, świnka i robot także się tutaj przyplątali, możliwe, że oni pomogą wam jakoś dojść do Milesa. Wolicie wejść na herbatkę, czy może od razu zapoznam was z innymi Spider-ludźmi? – Jej ton był tai ciepły i przyjemny, przypominał mi głos mojej mamy, gdy powtarzała mi kiedyś, że to co się stało nie było moją winą. Zawsze to samo...

'Słonko... Przecież mówiłam, że ten wypadek to nie twoja wina, niestety, stało się co się stało, nie możemy się obwiniać nawzajem. Najważniejsze, że teraz twój braciszek jest bezpieczny, tak? Już wszystko z nim dobrze, nie ma co się martwić... Chodź, czas na kakao, na pewno dobrze ci zrobi'

Pamiętam tą formułkę na pamięć, jak mantra przelatuje mi z ucha do ucha, gdy popełnię jakiś błąd lub gdy patrzę na Issaca i jego blizny po nieszczęsnym wypadku.

- Powinnyśmy jak najszybciej wziąć się do pracy... - Zaczęła Aki za moimi plecami, jednak natychmiast jej przerwałam:

- Z chęcią wejdziemy do środka, jestem pewna, że dawno nie miała ciocia jakiegoś towarzystwa, żeby wypić coś ciepłego i porozmawiać. To będzie dla nas przemiły czas. – Uśmiechnęłam się promiennie do starszej kobiety na co ta odpowiedziała mi tym samym, jedynie pani Elsa za mną coś mruknęła do siebie o pracy. Straszne dziecko. I nie liczmy, że jest dorosła... To nadal straszne dziecko.

Pajęczyna WspomnieńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz