Rytm codzienności

31 1 0
                                    

Z dedykacją dla Karoliny <3


Jestem Natalia Awenda, dziewczyna pełna literackiej pasji. Jednak każdego ranka, gdy alarm o 5:00 rano przeszywa mój zamglony snem umysł, muszę opuścić mój świat słów i wkroczyć w surową rzeczywistość codziennego życia. To życie pełne ciągłych zmian pracy - dziś kelnerka, wczoraj barista, dzień wcześniej kasjerka. Same nisko płatne prace, świat z dala od mojego marzenia o pisarskim życiu.

Moja tak zwana „strefa komfortu"" wcale nie jest wygodna. To życie na krawędzi, wypełnione codziennymi wyzwaniami i przetrwaniem. Nie brak mi determinacji, ale wyczerpanie niekończącymi się nisko płatnymi miejscami pracy to prawdziwy ciężar.

Mieszkam w małym wynajmowanym mieszkaniu z moją współlokatorką Elizą. Eliza jest studentką sztuki, pełną kreatywności i pozytywnego nastawienia. To jej się zwierzam, to ona zna moje zmagania i aspiracje. Dzielimy się czymś więcej niż tylko czynszem; dzielimy się marzeniami, frustracjami i nadzieją na lepsze dni.

Moi rodzice, mieszkający na wsi, nie są zamożni. Mają swoje problemy i nie mogą mi pomóc finansowo. Muszę zarabiać na utrzymanie, płacić za studia podyplomowe z kreatywnego pisania. Każdego dnia żongluję pracą, studiami i moim marzeniem o pisaniu, starając się utrzymać wszystko w równowadze.

W mojej pracy w kawiarni lubię to, że miejsce to tętni aromatem świeżo parzonej kawy, która zawsze wciągała mnie z powrotem w rzeczywistość. Czasami wracam myślami do tamtego niepozornego dnia, na wieczornej zmianie, zanim jeszcze tak naprawdę zaczęła się moja opowieść. Kierownik kawiarni, imponujący mężczyzna z wiecznie zmarszczonymi brwiami, obserwował mnie swoimi jastrzębimi oczami zza blatu. Jego spojrzenie, równie surowe, co uważne, zawsze zdawało się podążać za mną jak mój cień.

Gdy obsługiwałam parę zagubioną we własnym świecie, przeszyło mnie ukłucie zazdrości. To właśnie to uczucie sprawia, że wciąż pamiętam tamtą chwilę. Ich oczy były wpatrzone w siebie, a oni nieświadomi świata poza nimi samymi. Ich chichoty, ściszone słowa, spojrzenia pełne miłości - wszystko zdawało się odzwierciedlać ich bliskość, której tak bardzo brakowało w moim życiu. Mogłabym patrzeć na nich przez cały wieczór, chłonąc ich energię i płonąc z zazdrości, ale wiedziałam, że to nie spodobałoby się kierownikowi.

Odwróciłam wzrok i ogarnął mnie żal. Tęskniłam za romansem, randkami, miłością, na którą nie miałam czasu. Dla mnie był to produkt luksusowy, niedostępny. Po każdej zmianie mogłam tylko zaciągnąć wyczerpane ciało do domu, odespać zmęczenie i obudzić się następnego dnia, aby rozpocząć cykl od nowa.

Ale każdej nocy, zanim poddałam się potrzebnemu odpoczynkowi, siadałam przed komputerem. Przyćmiony blask ekranu odbijał się w moich zmęczonych oczach, gdy przelewałam swoje niespełnione pragnienia i marzenia w powieść o wytrwałej i trudnej drodze do celu. Klawisze pod moimi palcami wydawały się jedynymi towarzyszami, jakich miałam w tych samotnych chwilach, niemymi świadkami historii, o których mogłam tylko marzyć.

Gdy brakowało mi pomysłów sięgałam do notatnika w którym zapisywałam swoje myśli, nowe fabuły czy zarysy postaci. Notatnik był pełen skreśleń, a najwięcej pomysłów zapisywałam drobnym druczkiem na marginesach. Czytając je po jakimś czasie sama dziwiłam się, że je napisałam. Nigdy nie byłam pewna, które z nich dotyczyły powieści, a które były tylko moimi własnymi marzeniami zapisanymi na marginesie i czekającymi, aż ktoś włączy je do fabuły mojego życia.

I tak, to jest mój rytm codzienności - wschód słońca, praca, pisanie, sen. Dzień po dniu, tydzień po tygodniu. To trudne i męczące, ale idę dalej. Bo każdy nowy dzień to nowa okazja, nowa strona do napisania. To moja historia, moja walka i moje marzenie.

Marzenia na marginesieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz