Prolog

270 14 0
                                    




Mówi się, że Paryż jest miastem miłości.
Podobno czuć tu unoszącą się intymność w powietrzu, na każdym zaułku.Miejsce wprost idealne na pierwszą randkę, czy też oświadczyny.

Magia. Blask. Wieża Eiffla. Potrafi przyćmić nawet największe światło tego wszechświata.Samo słońce w porównaniu z tym miastem nie ma szans.
Rzecz tkwi w sercach paryżan kryje się czysta, najpiękniejsza magia. Dodaje im radości i nadaje sensu życia, a są nią najzwyklejsze uczucia. Jednak nawet i w takim miejscu, wcale nie trudno o kłopoty. Życie opiera się na równowadze i zawsze tam, gdzie ktoś czerpie radość z życia, ktoś inny będzie cierpiał.
To opowieść o mężczyźnie, który dla swej miłości był gotów poświęcić wszystko.Wliczając w to niestety los innych ludzi.

Miracula zostały stworzone do ratowania świata przed złem.
Wybrańcy, którzy dostawali je walczyli i ryzykowali nawet niegdyś własnym życiem, by mieszkańcy ich miast mogli żyć bezpiecznie.

Marinette nigdy nie rozumiała, dlaczego akurat ona została wybrana. Zawsze uważała, że nie nadaje się do tego fachu.Jej niezdarność nie jeden raz udowodniła, że jedyny dar jaki posiada, to wpadanie w kłopoty. Ironią losu było przeznaczenie, które postanowiło sobie zadrwić i wręczyć jej miraculum biedronki. Kreatywność i odwaga.

Zawsze wiedziała, że to totalna kpina.

Po czasie jednak zrozumiała, że takie życie wcale nie jest złe. Kiedy tylko chciała, miała szansę uciec od problemów i stanąć w imieniu obrony Francji.Odpowiadało jej to. Nigdy nie walczyła w prawdziwym życiu z problemami, właściwie to wolała robić krok w tył. Taka już była.


Tej nocy niebo było gwieździste wyjątkowo mocno. Miasto w nocy jest jeszcze piękniejsze, niż za dnia. A to rzecz jasna zasługa świateł, które w ciemności mieniły się swym blaskiem.Młoda dziewczyna w czerwonym, kropkowatym stroju spoglądała na mieszkańców z dumą. Jej czujne oko nie pozwalało na przeoczenie sytuacji, w której musiałaby natychmiastowo zareagować.


Dbała o porządek tego miejsca i kiedy nabrała wprawy, robiła to z przyjemnością. Nie zdawała sobie sprawy z tego, że tej nocy ktoś ją obserwował. Właściwie, przebywała na dachu, na którym najczęściej robiła patrol. Mieścił się on w miejscu idealnym, łatwo było z niego wykryć potencjalne zagrożenie.


Kiedy stwierdziła, że miastu nic nie grozi i może odetchnąć z ulgą, przysiadła na krawędzi i spuściła swoje nogi, pozwalając im na swobodne zwisanie. Spojrzała w niebo, wzdychając pozy tym rozmarzona. Wśród tych wszystkich, jej uwagę przykuła jedna, nieco oddalona od pozostałych. Jednak to ona lśniła najjaśniej.Szybko o niej jednak zapomniała, gdy stukający odgłos łamiącej się blachy dobiegł echem do jej uszu.
 Zerwała się momentalnie, wyciągając swoje jojo. Używała go jako broni, dzięki niemu mogła czuć się bezpiecznie. Z gracją zaczęła nim kręcić, bacznie przyglądając się przy tym postaci, która odważyła się wejść na dach.Niestety nie wiedziała kim jest śmiałek, ponieważ miał zarzuconą na sobie szatę, zasłaniającą jego twarz.


- Kim jesteś? - Spytała, wciąż kręcąc swoją zabawką.

- To nie jest istotne, ważne kim jesteś Ty. - Odezwał się tajemniczy głos.

- Że co proszę? Czego chcesz, jesteś kolejnym zaakumanizowanym złoczyńcą? Nie oddam Ci miraculum! Ono należy do mnie!

- Słucham? Nie chcę Twojego miraculum... Właściwie nie bardzo kręci mnie takie życie. No wiesz, super-moce i tak dalej. Zwyczajnie się do tego nie nadaje - zaśmiał się siadając, na co Marinette w stroju biedronki, odetchnęła z ulgą i schowała broń. Pozostała jednak w gotowości, gdyby chłopak chciał jej coś zrobić.

- Więc czego chcesz? Jest późno, nie codziennie spotykam chłopców na dachu, którzy nie są złoczyńcami. To nie jest bezpieczne...

- Hahah, o mnie się nie martw! Właściwie to często tu bywam. Powiedzmy, że czasami wymykam się z domu i wpatruję w gwiazdy. Podobno znają całe nasze dzieje...

Dziewczyna wzięła głębszy wdech. Miała mieszane odczucia co do tej osoby. Nie była do końca przekonana, co powinna zrobić. Powinna zareagować, czy nie? Chłopak był zwykłym cywilem bez super mocy, gdyby coś mu się stało... Z innej zaś strony, sam powiedział że bywa tu często. W dodatku uciekł. Musiał być jakiś powód, powinna zadzwonić do jego rodziny?

- Jak to? Nie możesz oglądać ich z bezpieczniejszego miejsca? Co masz na myśli mówiąc, że uciekłeś? - Przysiadła się do niego, obdarzając ciekawskim spojrzeniem. Jego wzrok jednak wciąż skupiony był na sferze niebieskiej.

- W zasadzie... nie chcę o tym mówić. Powiedzmy, że mam ciężkie życie. Ojciec trzyma mnie w zasadzie w zamknięciu. Uciekam gdy myśli, że śpię. - Wyjaśnił.

Marinette otworzyła szerzej oczy na tę informację. Zastanawiała się, jak to możliwe by czyjś własny ojciec był zdolny do czegoś takiego. Postanowiła jednak nie dopytywać o szczegóły.


Przesiedzieli razem praktycznie całą noc, jednak wszystko co dobre, kiedyś się kończy. Kiedy Marinette tylko poczuła, że zaraz się przemieni, zostawiła go samego na pastwę losu.Oczywiście nie z łatwością, ponieważ miała niemałe obawy. Nie chciała, by na jej zmianie komuś stało się coś złego.

Wylądowała zgrabnie na dachu swego mieszkania, wciąż wspominając miniony czas z nieznajomym chłopakiem.

"Siedzieli na dachu, wciąć trzymając spuszczone nogi, którymi od czasu do czasu swobodnie wymachywali.

Czas płynął naprawdę szybko i sami nie zdawali sobie sprawy z tego, jak późno jest.- Wiesz, w zasadzie nie jestem w stanie stwierdzić, dlaczego uciekłeś - nie chcesz o tym mówić, więc nawet nie pytam,

-Aha! - Kiwnął głową w zgodzie.

- Natomiast dziwi mnie, dlaczego twierdzisz, że takie życie nie jest dla Ciebie. Kiedy jestem przemieniona, czuję się inaczej. Dopiero wtedy czuję, że żyje na prawdę.

Jego wzrok błądził po jej twarzy, szukając w jej oczach odpowiedzi na wszelkie pytania tego świata. Światło księżyca idealnie podkreślało jej piękno i róż, który wkradł się na jej policzki. Pomyślał jednak, że to z zimna. Zastanawiał się, kim jest dziewczyna siedząca obok niego. Jaka była w prawdziwym życiu? Ile przeszła, skoro cieszy ją coś takiego? Pomyślał nawet, że są do siebie w jakimś stopniu podobni.

- Sam nie wiem. Ciężko Ci odpowiedzieć na to pytanie, kiedy nie znasz sytuacji. Natomiast zmieniam zdanie! Gdybym tylko miał taką wspaniałą partnerkę jak ty... byłbym w stanie się poświęcić - Dodał żartobliwie i zaśmiał się gorzko.

 Nie był w stanie ujrzeć jej błysku w oczach.
Nie zdawał sobie sprawy z tego, że jej serce w tym momencie drżało, a róż widoczny na jej policzkach wcale nie był efektem długiego siedzenia na zimnym powietrzu.
Uśmiechnęła się jedynie, nie zdając sobie sprawy z sytuacji.
"


~To był dobry dzień. - Pomyślała.

STRONGER TOGETHER - MIRACULOUS LADYNOIROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz