Rozdział 11

859 15 7
                                    

***

Nadszedł weekend, w szkole ostatnimi czasy nic nie działo się ciekawego, oprócz tego, że Chase zyskał moją małą sympatie. Umiał poprawić mój ponury humor swoimi głupimi żartami. Zobaczyłam w nim, nie tego złego chłopca, co pokazywał na codzień, a fajnego chłopaka, który jest zabawny i uroczy na swój sposób. Codziennie nosił maskę, tak jak ja, tylko o mojej masce nikt się nie dowiedział.
Nadal każdy myśli, że jestem suką, czasem zabawna i mniej wredna.
Nick chodził wszędzie za mną, sprawdzając jak się czuje. Przykleił się do mnie jak rzep do dupy, ale byłam mu bardzo wdzięczna, że się przejmował.

Dziś jest sobota, a to oznacza ognisko na plaży z Chasem, Mia, Nickiem, Clara, Łoniakiem — takie nadałam jej nowe imię, ale ona o tym jeszcze nie wie, Ashley, Rihanem i Mietkiem. Nie mogłam się bardzo doczekać, Ruda stała się jakoś nadzwyczajnie miła, co mnie bardzo zdziwiło, jednak miałam ją w dupie.

Założyłam na siebie biały strój, w którym ledwie mieściły mi się piersi, o ile nie wystawały. Założyłam na to przewiewną sukienkę, w kolorze jasnoniebieskim. Postanowiłam do tego założyć beżowe klapki i czarne przeciwsłoneczne okulary. Na twarz nałożyłam odrobine korektora pod oczy i błyszczyk z konturówką. Dziś słońce świeciło jaśniej niż zazwyczaj, przez to że na niebie nie było ani jednej chmurki. Związałam włosy w wysokiego kucyka, przy okazji ukazując moją wielką bliznę na szyi, średnio się przejęłam, czas mieć w to wyjebane. Dziś nic nie mogło popsuć mi humoru.
Z rodzicami oddaliłam się, nie mając zamiaru z nimi rozmawiać. Trochę było mi żal ojca, ale nie miałam siły, żeby z nim rozmawiać. Rozwiązywałam zagadkę od anonima i narazie wolałam zatrzymać ją dla siebie. W końcu kiedyś będę musiała o tym pogadać z nimi.

Wyrzucając te myśli z głowy, zaczęłam pakować do dużej torby plażowej w kolorze beżu, szary koc, emulsję ochronną do ciała, skręta i litr wody.

Postanowiliśmy wszyscy na grupie, którą wymyślił Nick z Chasem pod nazwą bandyci z okolicy, chociaż nie wyrażałam na to zgody, żebym była na grupie, ale i tak mnie dodali, że ja zabiorę się z Nickiem, Clara i Mia, a reszta sama dojedzie. Nawet sama nie wiem, kiedy oni wszyscy złapali taki dobry kontakt ze sobą. Ja wolę się trzymać z dala. Wyszłam z pokoju i skierowałam się przed dom, gdzie Clara właśnie rozmawiała z Nickiem. Podeszłam do nich i przywitałam się z szatynem. Zauważyłam, że strasznie długo się z nim przytulam, lekko odepchnęłam go od siebie i wszyscy wsiedliśmy do auta. Podjechaliśmy pod dom Mii i razem śpiewaliśmy różne latynoskie piosenki lecące z radia. Uchyliłam okno i odrazu poczułam ciepłe powietrze zderzające się z moją twarzą, a uśmiech na moją twarz wstąpił samowolnie.

Chwile później dojechaliśmy na plaże. Piękna przejrzysta woda i palmy. Uśmiechnęłam się, na ten widok, mimo że do plaży miałam sto metrów, na której jeszcze ani razu nie byłam.
Postanowiłam, że częściej będę chodzić na plaże.
Kocham wodę i piasek pomiędzy moimi palcami, nawet nie przeszkadza mi on we włosach. Uwielbiam zachody słońca i wschody, mając taki widok przed sobą. Czuję się w tedy jakby życie było bajka, a ja jestem księżniczką, która może robić wszystko.
Czuję się wolna. Nocą uwielbiam spoglądać na gwiazdy, znajdujące się na ciemnym niebie, szczególnie kiedy nie oślepiają mnie wokół sztuczne światła pochodzące z lamp ulicznych. Po prostu w skrócie na plaży, czuję się swobodnie. Mogę biegać bo wilgotnym piasku i nawet w tedy nie odczuwam zmęczenia. Bo czuję, że żyje chwilą tu i teraz.
Wyszliśmy wszyscy z auta. Zarzuciłam torebkę na ramie i razem skierowaliśmy się na piaszczystą plaże.

— Zaniedługo będzie reszta łysego gangu. - zaświergotał Nick, a na mojej twarzy zawitał lekki uśmiech.

Wyciągnęłam szary koc z mojej torby i rozłożyłam go na piasku. Usiedliśmy wszyscy na kocu i zaczęliśmy gadać na przeróżne tematy, śmiejąc się w niebogłosy. Nasze rozmowy przerwał krzyk Chase.

soul of ashesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz