Ellie spojrzała w oczy mężczyzny, którego od dziś mogła nazwać kochankiem. Miała tylko nadzieję, że nie jednorazowym.
– W tej sytuacji wypada mi spytać, panie Cardwell, jakie ma pan plany wobec mojej osoby.
– Myślę, że w ciągu ostatniego tygodnia aż nadto wyraźnie je określiłem, panno Bethell odparł. – Zamierzam spotykać się z tobą, poznać cię lepiej, a w przyszłości poprosić lorda Bethella o twoją rękę, o ile oczywiście sama wcześniej wyrazisz na to zgodę.
Cholerka! On tak na poważnie!
– Czy mam rozumieć, że mogę liczyć na wyłączność z pańskiej strony, panie Cardwell?
– A czy ja mogę to tak samo rozumieć, panno Bethell? – Odbił piłeczkę.
– Może pan.
– No więc ponawiam pytanie. Czy jest pani usatysfakcjonowana z naszego pierwszego razu?
– No nie wiem... – Ellie spojrzała w zdezorientowane oczy Chestera, ale zaraz się uśmiechnęła szelmowsko. – Może gdyby zapytał pan w ten sposób jeszcze raz, byłabym w stanie powiedzieć więcej. Podobno mamy czas do kolacji. – Puściła do niego oko.
– Czy to propozycja, panno Bethell? – spytał Chester, który znowu poczuł w sobie moc. Tak go ta prowokatorka nakręciła.
– Można powiedzieć, że to kampania wyborcza, panie Carwell. Wie pan, co robić, żeby przekonać wyborców do siebie?
– Zazwyczaj trzeba im obiecać to, czego oczekują.
– Albo dać.
– Albo dać – potwierdził, przyciskając się do jej podbrzusza znowu twardym członkiem. – Czy takie argumenty przemawiają do moich wyborców?
– Jest pan na dobrej drodze, żeby się przekonać – odparła, uśmiechając się znowu.
Cardwell wyobrażał sobie to popołudnie zupełnie inaczej. Miał sprowadzić do siebie i uwieść niewinną panienkę z dobrego domu. Chciał dać jej rozkosz, kontrolować jej wstyd, uzależnić od siebie i sprawić, że będzie jadła mu z ręki. Tymczasem wpadł w sidła własnej pułapki i teraz to on starał się o względy Eleanor, która okazała się inna niż przypuszczał. Może daleko było jej do doświadczonej kochanki, bo to akurat umiał rozpoznać, ale okazywała w tej kwestii taką pewność siebie, że brak doświadczenia ginął w jej charakterze. I z pewnością wiedziała, czego chce, a on czuł się teraz w obowiązku jej to dać.
Tym razem kochał się z nią z całą siłą namiętności. Nie musiał obserwować jej reakcji, żeby widzieć, co sprawiało jej największą przyjemność. Ellie nie lubiła przesadnej delikatności. Najgłośniej jęczała, kiedy brał ją naprawdę mocno, wchodził w nią głęboko. Nie hamował się więc. Czasem zmieniał pozycję, ale najbardziej podobało mu się, jak jej duże piersi podskakiwały w rytm jego pchnięć.
– Jesteś boska, El – jęknął, kiedy zacisnęła się na nim z rozkoszy, pociągając go za sobą.
– Wiem – odpowiedziała, sama nie wiedząc, dlaczego. Przecież od dziecka wmawiano jej zbytnią skromność. Tymczasem okazało się, że utrata kontroli przy mężczyźnie godnym zaufania bywa bardzo przyjemna. Ellie przekroczyła Rubikon relacji damko-męskich i nie zamierzała zawracać.
– A ja? – Chciał się upewnić?
– Jesteś próżny, Chesterze? – Puściła o niego oko.
– Wiesz, że tak.
– Byłeś dziś wspaniały. – Przeciągnęła się i uśmiechnęła rozkosznie, a potem podniosła się na łokciu cmoknęła go w usta.
– To właśnie chciałem usłyszeć.
CZYTASZ
DZIEWCZYNA Z WYŻSZYCH SFER
ChickLit[NOWOŚĆ - ZAKOŃCZONA] Eleanor jest absolwentką prawa. Wraca z Londynu do domu i po wakacjach ma zacząć praktyki w kancelarii w manchesterskim City. Dziewczyna jest córką lorda Bethella, również prawnika. Za zgodą jej ojca zaczyna się wokół niej kręc...