29. Zakazane smakuje najlepiej

4.9K 99 29
                                    

~°~
perspektywa: nieznana

Przyglądałem się całej sytuacji z oddali. Z tej perspektywy wszystko wyglądało jak z obrazka. Zmartwiony stanem swojej żony ukochany mąż, wspierający go w trudnych chwilach przyjaciele i dwójka nastoletnich kochanków siedzących i wyglądających jakby świata za sobą nie wiedzieli.

Na to ostatnie samoistnie wkładając ogrom siły, zacisnąłem pięści.

Wszystko było pieprzonym kłamstwem. Zmartwiony mąż bał się bardziej o to czy jego zdenerwowanie z poprzedniego dnia wyjdzie na jaw niż samym stanem jego umierającej żony na raka. Wspierający przyjaciele już dawno odkryli jego perfekcyjną maskę i stali tam tylko dla kobiety leżącej w szpitalnym łóżku j jej syna. Nie byli świadomi wszystkiego, ale jego zmarnowana żona wskazywała tylko na jedno. Dodatkowo ci cholerni kochankowie? To było największym kłamstwem z tych wszystkich. Byli wszystkimi rodzajami toksyczności. Wyniszczali siebie każdego dnia, głupio nadal odnajdując swoje ścieżki i na siłę je składając ponownie. Robili wszystko to, czego nie powinni.

Ale zakazane smakuje najlepiej, czyż nie?

Mimo jednak tych małych nieznaczących kłamstewkach, wszystko szło według planu. Aktualne zmartwienia miały nie być jedynymi tego dnia. Zaraz życie tego, który odebrał to co moje, miało odwrócić się do góry nogami, stawiając przy okazji mój uśmiech na wargach.

Chciałem go zniszczyć.

Tak samo jak on niszczył wszystko na czym mi zależało.

Chciałem się nim pobawić. Pokazać, że jego idealne życie w każdym momencie może się zburzyć a skurwysyn przestanie dostawać wszystko pod nos i zazna prawdziwego zła tego świata.

Chciałem przekroczyć wszystkie morały tego wszechświata.

Ponownie.

Zakazane jest najlepsze.

I nic nie mogło mnie przed tym powstrzymać.

Gra się już rozpoczęła.

Pierwszy etap to zdziwienie na jego twarzy, kiedy ujrzał dwóch mężczyzn wchodzących do pomieszczenia. Sprawiło to, że moja warga mimowolnie ułożyła się w górę w prawym rogu. Gdy jego ojciec wyszedł z gabinetu, wiedziałem, że zrobił dokładnie to co miał. I nie musiałem nawet w to ingerować. Poświęciłby wszystko, aby chronić swoje dobre imię. W realiach, nikt go nie szanował w tym dużym świecie. Jednak dopiero gdy jego syn rozwścieczony wyszedł zaczęła się prawdziwa scenka.

Jak cholernie teraz żałowałem, że nie miałem popcornu do przegryzienia.

Zakazane dobrze smakuje, ale solona przekąska? Też byłaby tutaj dobrą opcją.

Poczułem wyższość kiedy zaczął być skuwany w kajdanki. Kiedy tak się do niej przymilał miałem ochotę odciąć mu te ręce a tu proszę. Nawet nie musiałem się wysilać. Jej łzy jednak wskazywały, że jeszcze dużo pracy, abym mógł ją odzyskać i sprawić, że będzie moja.

Ale to tylko kwestia czasu.

Kiedy jednak odwinął mu się od wysiłku kawałek koszulki przełknąłem ślinę. To nie było w moim scenariuszu a przecież dokładałem tylu starań, abym był świadomy wszystkich scen w moim teatrze. Zauważyłem liczne rany chłopaka. Jego blizny, rany, najprawdopodobniej niektóre z nich były od uderzenia jakimś przedmiotem a niektóre od wypalonego na ciele papierosa. Były stare i świeże.

My WomanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz