Zanim dziewczyna wróciła, szybko wykonałam telefon do Wiktora. Do niego się teraz dobić to jak do papieża.. Jednak wreszcie mi się udało.
- Lila, jesteś w szpitalu? - usłyszałam po drugiej stronie.
- Tak, już rozmawiałam z Alicją. - westchnęłam. - Przepraszam, że nie odebrałam, jestem kurwa okropna.
- Przestań tak mówić, skąd mogłaś wiedzieć.
- Mogłam zobaczyć na ten cholerny ekran telefonu.. Jest mi tak źle. - mówiłam i zaczęłam płakać. Już sama nie wiem ile było powodów.
Jeszcze chwilę Wiktor próbował mnie uspokoić, po czym zobaczyłam blondynkę wychodzącą z sali, dlatego szybko się rozłączyłam i podbiegłam.
- Jej stan jest stabilny. - powiedziała krótko, a ja ponownie ją przytuliłam.
Chwilę później w drzwiach zobaczyłam ciocię Alicji, mamę Wiktora. Przyznam, lekko się spięłam na jej widok. Kobieta od razu podbiegła do swojej siostrzenicy i z całych sił ją przytuliła. Pani Jakowska również była zapłakana i ciągle wypytywała co z jej siostrą, po czym poszła szukać lekarza prowadzącego.
Po około dwóch godzinach, rodzice wrócili sami do mojego mieszkania, moje sumienie nie pozwalało mi opuścić przyjaciółki i jej mamy. Około dwudziestej, lekarz pozwolił Alicji wejść do mamy, ja w tym czasie poszłam do automatu po kawę. Wracając z gorącą kawą, wpadłam na kogoś. Wspominałam już, że jestem niezdarna?
- Przepraszam. - powiedziałam patrząc na swój kubek, który całe szczęście przetrwał to zderzenie.
- Nic się nie stało. - odpowiedział dosyć wysoki brunet. Miał na oko 27 lat i był.. przystojny.
Chcąc uniknąć niezręcznej sytuacji, wyminęłam go, jednak on mnie powstrzymał.
- Widzę, że lubisz kawę. - zaczął. - Nie chciałabyś wyskoczyć ze mną? Jutro na przykład.
Z jednej strony było to urocze, że odważył się zapytać obcej dziewczyny o wyjście na kawę, ale z drugiej ogromnie niezręczne.
- Przepraszam, ale nie umawiam się z nieznajomymi. - odparłam krótko.
- Jestem Szymon. - powiedział i wystawił rękę w moim kierunku. - Już nie jestem nieznajomym.
- Chyba strasznie ci zależy na tym wyjściu. - westchnęłam od niechcenia. Jednak nie umiem odmawiać.
- Z tak ładną dziewczyną, bardzo. - uśmiechnął się, pokazując szereg białych zębów.
W sumie to tylko wyjście na kawę, co może być nie tak? Szanse na to, że jest jakimś psychopatą wynoszą równe 50% - albo jest albo nie.
- Jutro o dziesiątej w Nero? - powiedziałam.
- Jasne. - uśmiechnął się. - A ty jesteś?
- Lila. - odpowiedziałam krótko i odeszłam.
To była okropnie niezręczna rozmowa, zapomniałam już jak się gada z chłopakami. Nie licząc Wiktora, on jest wyjątkiem.
Albo jest wyjątkowy?
Sama nie wiem co myśleć. Jedyne co wiem, to to że trochę mi go tu brakuje. Niech wraca z tego cholernego pałacu.
Gdy wróciłam na swoje miejsce, zerknęłam w telefon, a gdy ujrzałam wiadomość od chłopaka, uśmiech momentalnie pojawił się na mojej twarzy. Wysłał mi swoje zdjęcie z pałacem i napisał: kiedyś ci taki kupię
Czy ja właśnie siedziałam i cieszyłam się jak głupia do ekranu telefonu? Być może.
———————

CZYTASZ
Umrzemy szczęśliwi | Kinny Zimmer
Fanfiction- Znowu na mnie wpadłaś. - powiedział znajomy mi brunet. - Tym razem to ty wpadłeś na mnie. - odpowiedziałam i szybkim krokiem wyminęłam chłopaka. - Wiesz, że to nie musi tak wyglądać... ----- Liliana tkwi w toksycznym związku, z którego nie potra...