30.11

1.1K 32 30
                                    

*Perspektywa Hailie*

Rano w sypialni obudziłam się sama więc postanowiłam zejść na dół

W salonie na kanapie leżał Adrien

Podeszłam do niego by go obudzić i dopiero w tedy ujrzałam nóż...

Noż w brzuchu Adriena. Ja pierdoleeee, co robić?

-ADRIEN!!!-Wydrałam się najgłośniej jak mogłam a w odpowiedzi dostałam tylko ciche mruknięcie

Jeno bluza była cała mokra od krwi i była podziurawiona jakby został dźgnięty kilku krotnie

Ja pierdole X2

Miał chyba z 6 ran

-ADRIEN GDZIE MASZ TELEFON?

-K-kuch

Pobiegłam najszybciej jak mogłam do kuchni nawet nie dając mu dokończyć

-Hasło?

-30.11

Wpisałam szybko kod nawet nie zwracając uwagi na jego znaczenie, weszłam w kontakty i wybrałam numer Vincenta

-Tak Adrienie?

-HALO? VINCE? TO JA HAILIE

-Hailie co się sta-  Chyba uświadomił sobie że na pewno coś złego

-A-Adrien on...

-Zrobił ci coś?!

-NIE! Oni mu. Błagam pomocy

-Hailie co jest?

- Dźgneli go

Wydawało się że chwila ciszy w słuchawce trwała wiekami

-Hailie spokojnie, weź jakieś szmaty i uciskaj zaraz pojawią się jego ludzie, już po nich dzwonię

-O-okej

Rozłączyłam się wziełam jakieś ścierki z kuchni i pobiegłam do salonu

-Adrien proszę, dasz radę

Przyłożyłam mu ścierki do ran i uciskałam a łzy leciały po moich policzkach z taką intensywnością jak jeszcze nigdy.

Czy gdyby spał w sypialni to nic by się nie stało?

Usłuszałam dzwonek do drzwi, pobiegłam otworzyć bo myslałam że to ci ludzie Adriena ale nie...

Przede mną stał łysy wysoki facet ubrany na czarno

-Witaj perełko

Chciałam zatrzasnąć drzwi ale nie zdążyłam bo ten wparował do domu jak do siebie

-Co nie kojarzysz starego znajomego

-NIE. ZNAM. CIE. TYPIE.

-Ja cię znam bardzo dobrze, można powiedzieć dogłębnie

Połączyłam kropki

KURWA NAJPIERW TA LASKA DYLANA A TERAZ JAKIŚ ŁYSOL?! NAPRAWDĘ?

-Jak tam ten chłoptaś?- Kiwnął głową w stronę salonu

-Ty...

Odwróciłam się w stronę salonu, kolejny błąd w ciągu ostatniego czasu

Teraz ja dostałam nożem w brzuch

A potem jeszcze raz, teraz już leżałam na podłodze a facet kopnął mnie jeszcze raz w twarz a potem w brzuch i wyszedł jak gdyby nigdy nic z domu...

Usłyszałam dzwonek telefonu, odebrałam

-Hailie za 3 minut...

-Vince...

Wiedziałam że nie lubi gdy mu się przerywa ale musiałam

-Kocham was

-Hailie co się dzieje?

-C-Chyba umieram-Powiedziałam to nad wyraz spokojnym głosem mimo że w środku panikowałam

-O czym ty dziecko mówisz?

-Jakiś facet... On...

-Jak wygląda?

-Wysoki, łysy z kilkoma tatuażami

-Kurwa-Vince? To ty?

-Kocham was

Rozłączyłam się po czym zemdlałam, slyszałam tylko chwilę później że ktoś podjedża pod dom potem otwiera drzwi a potem już tylko jakieś krzyki, odzyskałam przytomność gdy ktoś mnie podnisił ale zaraz potem znowu ją starciłam...

Rodzina Monet-Panna (nie)idealna (ZAWIESZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz