~14~

90 5 34
                                    

Dla niektórych słoneczny dzień, kawa i chwila odpoczynku to idealny poranek.
Ale dla Pawła idealnyn porankiem był widok Dominika śpiącego jak zabity niedźwiedź, razem z nim w łóżku.

Do tego ten jego zapach, ktorym byla przesiąknięta pościel.
Paweł przypominając sobie co wczoraj robili, zarumienił się.

Chciał powtórzyć tę noc.

Wstał i doprowadził się do porządku dziennego, po czym zaczął smażyć pankejki.  (Nie wiem jak sie to pisze ok?)

Dominik przebudził się pare minut po wstaniu Pawła i odrazu poczuł cudowny zapach jedzenia.
Wstał i poszedł do kuchni.

Stanął za Pawłem i go przytulił, kładąc ręcę na jego brzuchu, a głowę przybił do pleców.

-jak się spało? -zapytał starszy, obracając się do niego.

-tak szczerze? To chujowo, rozłożyłesz się na całym łóżku, prawie spadłem, a jak się przytuliłem do ciebie.. To prawie spadliśmy oboje. -uśmiechnął się Dominik.

Paweł parsknął.

-musisz kupić nowe łóżko, nie zawsze się w nim tylko śpi, ale też można robić inne rzeczy.- ostatnie zdanie wyszeptał do jego ucha.

-a tobie tylko jedno w głowie- przewrócił oczami i parsknął śmiechem.

Dla Dominika widok szczęśliwego Pawła był czymś wyjątkowym. Kochał widzieć na jego twarzy uśmiech i sprawiać, że ten się śmiał.

Oboje patrzyli sobie w oczy, stykając się do tego nosami.

Nagle coś wydało dziwny dźwiek...

Jakby się coś przypalało...

Dominik odsunął się od bruneta, wodząc wzrokiem po kuchni i szukając przyczyny dźwieku, jak i zapachu spalenizny, który zaczął się unosić w powietrzu.

-Paweł! Spaliłeś pankejka!

Zielonooki szybko się ocknał i spojrzał na patelnie, szybko wyłaczył gaz i próbowal zdjąć pankejka z patelni.

-kurwa.. A bylo tak dobrze.

Dominik tylko zaśmiał się, przyglądając się poczynaniom przyjaciela.

Paweł chwile próbował go odczepić. Po kilku próbach podwadzenia go szpachelką, nie udało się.

-japierdole, ostatni raz coś gotuje. Ja sie może na jakiś kurs za pisze?!

W odpowiedzi usłyszał głośniejszy rechot dominika.

Paweł zabardzo się już wkurwił, więc postanowił inaczej sobie poradzić. Wziął patelnie do ręki i ją odwrócił, po czym zaczął poklepywać drugą stronę patelni.

Naleśnij spadł.

-gratuluje sobie. -powiedział z uśmiechem, gdy wyrzucał pankejka do kosza.

-brawo! -dominik zaczął klaskać.

-chociaż kilka upiekłem. Myślę, że wystarczy.

                                      ****

Paweł został u dominika do wieczora. Miał już się zbierać, ale nagle zaczęła się burza.

Dominik zawsze martwił się o swoich bliskich, dlatego nie pozwolił Pawłowi jechać do domu.

Albo poprostu chciał żeby Paweł został dłużej nie przyznając się.

Jedli popcorn i oglądali jakiś horror. Oczywiście po ciemku. Jak to Paweł stwierdził.
Zeby poczux klimat.

-zaraz wracam, ide do toalety. -powiedział brunet, gdy nie działo się nic szczególnego w filmie.

-spoko. -odpowiedział młodszy i zapchał buzię popcornem.

Paweł idąc do łazienki zaświecił światło w salonie. Tak samo jak w łazience.

Po paru krótkich minutach światło w salonie zgasło, co dało znak Dominikowi, że Paweł juz idzie.

Czekał chwile, ale coś było nie tak. Nie słyszał kroków, a w łazience nadal paliło się światło.

-Pa.. Paweł?! -powiedział w stronę łazienki.

Nikt mu nie odpowiedział.

Jego ciało oblał pot, aczkolwiek nadal próbował zachować zimną krew.

-Pawel! To nie śmieszne. -krzyknął głośniej żeby brunet tym razem usłyszał.

Znów odpowiedziała mu głucha cisza.
Nagle usłyszał kroki.

Nie od strony łazienki, tylko z drugiej.

Jego dłonie zaczęły się pocić. Jego ciało pzoostalo bez ruchu.

-kt...kto ta..m jest?.

Ta osoba zatrzymała się.

Dominik czuł jakby już przeszedł dwa zawały.

Pawel jesli to ty, zabije cie -pomyslał

Gdy znów był cicho znów usłyszal kroki.

Kurwa -przeklnął pod nosem.

Jego szyja poczuła czyiś oddech.
Już wiedział, że to nie Paweł.

To był On.

Love Can Hurt - ship dxpOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz