7. Twój Dzień

467 39 95
                                    

Przez ostatni czas każdy kolejny dzień nie różnił się bardzo od poprzedniego. Może dlatego, że opierały się na obowiązkach i tak naprawdę niczym nowym. Najważniejsze było spełnienie życzeń mojego ukochanego, który przez ten czas był dość przykuty do łóżka i dochodził do dawnej wprawy.

Pragnąłem zrobić dla niego coś wyjątkowego z okazji jego odwagi. Może i przesadzam, ale przywykłem już do tego typu pogłosek na mój temat. Uważam, że powinno się celebrować zdrowie mojego ukochanego i to co uczynił.

Czy to aż takie niewłaściwe?

Trwały ostatnie przygotowania do niespodzianki, a ja stałem właśnie w najlepsze oglądając kolory wstążek na wystawie sklepowej. Za nic nie mogłem się zdecydować, chciałem aby było idealnie.

- Może Panu pomogę? - usłyszałem kobiecy głos przy uchu, co wybudziło mnie z zamyślenia.

- Nein, nie trzeba - uśmiechnąłem się do ekspedientki. Najwidoczniej stałem w jednym miejscu dłużej niż myślałem. Czas płynął inaczej gdy byłem głęboko w swojej głowie, zerknąłem wiec na zegarek na ręce.

- Na wszystko co święte - zamarłem widząc godzinę. - Tak dalej pójdzie, a ja nie wyrobię się do wieczora!

- Jeśli to Pana pocieszy, to mogę zrobić zniszkę, za trzy wstążki płaci się jak za dwie - dziewczyna chwyciła moje ramię pozytywniej. Nie mogłem dać się wybić z rytmu, jednak brzmiało to kusząco.

- Doprawdy? - poprawiłem okulary. - Chwila, nein. Dziękuję, ale mam do zrobienia coś bardzo ważnego, jest pani bardzo miła, ale nie skorzystam

- Oh... no to szkoda, taka okazja się pewnie nie powtórzy - wydała się struta moją odpowiedzią, co nie umknęło moim oczom. Była młoda, być może dorabiała, lub dopiero co otworzyła biznes. Czułbym się źle jeśli bym jej nie wsparł.

Prędko wyciągnąłem więc portfel z kieszeni wyliczając nieco 'więcej' banknotów niż powinienem.

- Proszę przyjmij, wezmę tylko jedną, ale bardzo doceniam twój miły gest - wcisnąłem jej pieniądze do rąk.

- A-ale ja nie mogę tego przyjąć... to za dużo - zająknęła się.

- Uwierz mi wiem komu wręczam pieniądze, czuje że wykorzystasz je mądrze - wziąłem jedną z czerwonych wstęg. Wydała się zszokowana ściskając pieniądze w rękach.

- To tak za miłą obsługę! - zawołałem znikając ze sklepu. Miałem jeszcze sporo pracy, tak więc w drodze do samochodu wyciągnąłem listę zakupów. Ciasto i dekoracje były już załatwione tak więc pozostało mi natankować samochód.

Po drodzę włączyłem swoje ulubione radio i cieszyłem się muzyką. Próbując wysiąść z samochodu na działkę z zapełnionymi jak nigdy rękoma, ledwo mi się udało. Zamknąłem drzwi za sobą chcą być jak najbardziej dyskretnym.

- Niemcy? - usłyszałem co niemal nie wywróciło mnie.

- Ah! Polen! - uśmiechnąłem się glupio za bagażem niemal zakrywającym moją twarz. - Nie miałeś przypadkiem leżeć w łóżku?

- Miałem. Po co ci te wszystkie torby? - wydał się zaciekawiony chcąc do nich zajrzeć. Prędko jednak odskoczyłem od partnera.

- To tylko- sprawiłem sobie kilka prezentów, tak na poprawę humoru - próbowałem brzmieć autentycznie, gdy jego wzrok nie wydawał się być przekonany.

- Aha? Co się stało z moim Niemcem, który nigdy nie kupił sobie prezentu?

- A no... być może w końcu zmienił nastawienie - zacisnąłem zgryz dość nerwowo. Zaskoczyłem się czując dotyk na policzku.

Nie Patrzmy Już Wstecz | Gerpol cz. 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz