-Witaj, Gabrielu. - nagle zza rogu wyłoniła się Audrey.
-Dzień dobry, Audrey. - odparł znudzony tymi wszystkimi spotkaniami projektant. Kobieta chciała go przytulić, jednak on się odsunął.
-Wybacz, ale nie przepadam za takimi czułościami. - odparł oschle.
-Och... nie wymyślaj. - żona burmistrza przekręciła oczami. - Masz te nowe projekty na następny pokaz mody? - spytała zmieniając temat. Gabrielowi zrobiło się gorąco. Zupełnie o tym zapomniał. Dał znak Nathalie żeby do niego podeszła. Asystentka posłusznie udała się w jego kierunku. On odsunął ją na bok i spytał:
-Nie wiesz może gdzie ja zostawiłem te nowe szkice?
-Te? - spytała kobieta wyciągając kilka kartek z torebki.
-Tak! Dokładnie! - zawołał uszczęśliwiony projektant. - Skąd je wzięłaś?
-Pomyślałam, że mogą Ci się przydać na dzisiejszym spotkaniu.
-Och, dziękuję Ci Nathalie! Co ja bym bez Ciebie zrobił! Jesteś niezastąpiona! - krzyknął i przytulił oszołomioną kobietę.
-A z nią się jakoś przytulasz! - zawołała bez żadnej dyskrecji Audrey. - A to jest zwykła asystentka. Nie może być bardziej uprzywilejowana niż ja!
-Owszem może. - powiedział podając jej kartki. - Bo ona sobie na to zasłużyła.
I to była prawda. Nathalie często mogła więcej niż inne asystentki i miała więcej swobody. Wynikało to z faktu jak wielkim zaufaniem darzył ją szef. Poza tym posiadała więcej przywilejów i miała bliższe realcje z Gabrielem niż nie jeden przedstawiciel wyższych sfer. Przykładowo niektórzy z ważnych partnerów finansowych i bliskich znajomych Gabriela byli zmuszeni mówić do niego na "Pan". Natomiast Nathalie mogła go nazywać swobodnie po imieniu. Gabriel zabierał ją też zawsze ze sobą. Kobieta była jego prawą ręką.
-To jest żałosne, totalnie żałosne! - zawołała poirytowana mama Chloe.W końcu nadszedł czas na mowę dziękczynną burmistrza. Wszyscy zgromadzeni goście ustawili się w ogromnym kole i słuchali co głowa Paryża miała do powiedzenia. Jego wypowiedź była nudna i monotonna. I bardzo długa. Stojąca obok Gabriela Nathalie w pewnym momencie poczuła ukłucie w głowie. Złapała się za czoło, ale to nic nie pomogło. Ból się nasilał.
-Aghrrr... - syknęła. Gabriel to zauważył.
-Co się dzieje? - spytał wyraźnie zmartwiony i przejęty stanem asystentki.
-Głowa mnie boli, ale to nic wielkiego.
Mężczyzna wziął ją za rękę i wyprowadził z tłumu. Potem pomógł jej usiąść. Sam uklęknął przed nią i spytał:
-Gdzie masz te tabletki?
-Zostały w samochodzie. - wysapała kobieta.
-Pójdę po nie. - powiedział stanowczo i się podniósł.
-Nie, nie trzeba. Przegapisz spotkanie.
-Twoje zdrowie jest ważniejsze niż jakieś tam spotkanie. A może chcesz już wracać do domu?
-Nie! - Teraz to ona odrzekła stanowczym tonem. Dobrze wiedziała ile ta gala znaczyła dla biznesu Gabriela. Nie mogła teraz tego zepsuć. Musiała wytrzymać do końca.
-No to idę do samochodu, przyniosę Ci je. A Ty tu zostań i chwilę odpocznij.
-Nie musisz iść za mnie, sama pójdę. - zadecydowała wstając. Jednak się zachwiała, bo zakręciło jej się w głowie i opadła na krzesło.
-Jak Ty chcesz gdziekolwiek pójść, skoro ledwo stoisz na nogach. Idę do samochodu, zaraz wracam. Powiem Adrienowi, żeby miał na Ciebie oko.Kiedy wrócił, jego syn akurat siedział obok Nathalie i trzymał ją za rękę. Gabriel podał jej opakowanie. Potem wszyscy troje wrócili do tłumu.
-Nathalie, nie musisz tutaj stać, jeśli kręci Ci się w głowie.
-Wiem. Ale tak jest lepiej. Czuję się bezpieczniej. - powiedziała odwracając wzrok.
-Ja w sumie też. Przynajmniej wiem, że mam Cię blisko siebie. - wyznał.Jednak z minuty na minutę było coraz gorzej. Ból zamiast ustawać jeszcze się nasilał. Kobieta miała wrażenie, że zaraz głowa jej pęknie. Jednak ten jeden impuls wręcz powalił ją na podłogę. W zaledwie ułamku sekundy przez głowę przeszedł jej tak przeszywający ból, że łzy napłynęły jej do oczu i skulona uklęknęła na podłodze. Gabriel wyglądał w tym czasie jakby zobaczył przed oczami śmierć. Ukucnął obok kobiety i lekko nią potrząsając starał się wydobyć z niej jakiekolwiek informacje, ale ta była zbyt roztrzęsiona by cokolwiek mówić. Skuliła się jeszcze bardziej trzymając się za skronie. Wszyscy goście skupili na nich swój wzrok. Gabriel złapał kobietę za rękę.
-Ściśnij mnie tak bardzo jak Cię boli. - powiedział. Ścisnęła, więc tak mocno jak tylko mogła, ale to i tak było za mało, by odzwierciedlić to co rzeczywiście czuła. Mężczyzna uznał, że przy takich objawach trzeba zadzwonić na pogotowie. Zanim lekarze przyjechali projektant przycisnął ją mocniej do siebie i szeptając jej do ucha starał się ją jakoś uspokoić.
-Wiem, że Cię boli... nie płacz moja kochana...
Cała gala skończyła się tym, że ratownicy medyczni przyjechali i Nathalie spędziła cały następny tydzień w szpitalu, gdzie lekarze pomogli jej dojść do siebie.
CZYTASZ
"Powiedz mi... prawdę..." (Miraculous Gabenath)
Teen FictionPrzez kłamstwa oraz liczne tajemnice i sekrety rodzina Agrestów się sypie. Nikt nie jest do końca szczery. Nathalie kocha Gabriela, ale nie jest w stanie wyznać mu co czuje, Gabriel trzyma w piwnicy swoją zmarłą żonę pogrążoną w wiecznym śnie, a Adr...