Obudziło mnie walenie do drzwi, starałem sie podnieść ale strasznie kręciło mi sie w
głowie. Mimo to doczołgałem sie do drzwi i je otworzyłe i wcale mnie nie ździwiło, że to blondyn.
SV: Po co tu przyszedłeś?
D: Prosze nie bądź taki.
SV: Czyli jaki?
D: Nie miły.
SV: Czego ty odemnie oczekujesz hmm?
Pieprzysz sie zemną i ukrywasz sygnet bym sie nie dowiedział, że sie zaręczyłeś?
D: To nie tak.
SV: A jak, bałeś sie, że już nic z tego nie będzie jak sie dowiem i słusznie zjeżdżaj do swojego narzeczonego i daj mi spokój.
D: Mógłbyś mnie zrozumnieć, wszyty sie namnie gapili nie mniałem wyjścia.
SV: No szkoda mi Ciebie, trza było potem znim porozmawiać, ale przecierz ty sie dobrze bawisz prawda? Jebany szej arabski stu żon mu sie zachciało.
D: Uwierz mi, że chciałem znim porozmawiać nawet znim nie spałem odtrąciłem go i przyszedłem do Ciebie.
SV: Mam Ci współczuć czy bić brawo?
D: Przestań, mi naprawde na Tobie zależy.
SV: To wybierz w końcu i przestań sie bawić i nim i mną.
D: Nie potrafie tak!
SV: I widzisz dokond to zmnierza? On ma prawo znać prawde, ale skoro wolisz żyć w kłamstwie to droga wolna, ale ja mam dość.
D: Przestań zachowujesz sie jak potwór!
SV: Dominik to nie ja nim jestem, a Florian prędzej czy później musi sie dowiedzieć, nie możemy tak dużej!
D: Przestań! On nie może sie dowiedzieć, ja go kocham.
SV: Ty sie słyszysz? Jak możesz mówić, że go kochasz i zdradzać go.
D: Masz racje nie powinienem był tego zaczynać to pomyłka, wybacz.
SV: Dominik!Dominik!Dominik stój!
Próbowakem go złapać, ale wybiegł.
Trzasnołem drzwiami i wróciłem na kanape.
Popatrzałem na stolik satały puste butelki w nerwach wyjebałem wszystkie na podłoge.
Poczym wstałem i udałem sie do barku wziołem wisky i zaczołem pić na upadłego.
- kurwa to nie działa, nie umniem zapomnieć, że Cie kocham.
Zapijałem sie whyski juz traciłem kontrole chciałem połknąć cały flakon tabketek, ale ktoś mi wyrwał.
K: Stary co Ty robisz opanuj sie i jaki tu syf.
SV: Po co przyszłeś?
K: Pogadać i widze, że w samą pore.
SV: Ja sie z tym nie zgodze.
K: Stary posłuchaj wiem o Tobie i Dominiku.
SV: Nie wiem o co Ci chodzi.
K: Dobrze wiesz, masz znim romans i nie zaprzeczaj bo mimo, ze ledwo kontaktowałem to zwrok mniałem dobry i widziałem jak sie całujecie.
SV: Poprawka to on całował mnie. - zabełkotałem.
K: Serio?! Robi Ci różnice, która kolejnośc, gdy w gre wchodzi to że przyprawiałeś rogi swojemu najlepszemu przyjacielowi z jego facetem.
SV: On mnie wykożystał, widocznie skkf nie domaga w łóżku.
K: Stary jesteś pijany i pieprzysz farmazony.
SV: Taak nie wierzysz mi to zapytaj Dominika, od ponad tygodnia go pieprze na okrągło, bo jestem dla niego kurwa tylko wibratorem! - nędzną zabawką.
K: Stary uspokój sie i mnie wysłuchaj, to musi sie skączyć nie pozwole by skkf cierpiał i Ty.
SV: Nie martw sie on tu był i powiedział, że byłem pomyłką i że to koniec. - wtym momęcie mój bełkot zamnienił sie w szloch.
Kiślu nie wiele myśląc złapał mnie i wtulił w siebie, próbując uspokoić.
K: Zapomni onim to wyjdzie Ci na dobre.
SV: Ale ja go Kurwa kocham, rozumniesz! - zakochałem sie wtym dupku.
K: Rozumniem Cie, ale nie możesz marnować swojego życia przez takiego huja i tak przekichane ma skkf bo myśli, że to taki ideał.
SV: Dlaczego to musi tak boleć?
K: Już uspokój sie, ja cie nie zostawie, o tamtych zapomnij. - choć położysz sie ja z tobą posiedze i spróbujesz zasnoć.
Zaprowadziłem Filipa do jego pokoju i położyłem zakrywając kołdrą.
Siedziałem tak długo, aż zasnoł w tym czasie ogarnołem mnieszkanie.
Akurat właczałem zmywarke, gdy napisał thorek.Od Thorka:
Stary dawaj idziemy po Filipa i zawleczemy sie do skacza na małe poprawiny.Do Thorka:
Sorry ale nie da rady zabrałem filipa za mniasto i nagrywam odcinek. Więc itcie bez nas.Od Thorka:
Jak sobie chcecie nara.Uff dobra ściema, a potem będe sie martwić nikt nie może dowiedzieć sie co sie stało.
Zwłaszcza skacz bo terefere mogło by to przypłacić, a mamy tere camp do odbycia.
Włacze se coś bo zwariuje od tego myślenia i przyokazji ugotuke coś dla Filipa.
Założyłem słuchawki i włączyłem muzyke przez ten czas pichciłem obiad.Tym czasem u Dominika.
Wróciłem do domu i trwała znowu libacja.
F: O kotek wróciłeś, choć do nas.
D: jestem troche zmęczony, pójde sie nachwile położyć.
F: Płakałeś?
D: Nie to alergia, coś pyliło jak szłem mocno.
F: Mój ty biedaku, zrobie Ci herbaty ić sie połóż.
D: Dziękuje. - cmoknołem go w usta.
J i T: Juuuh Moze tak z tymi czułościami nie przy ludziach?
F: Cicho bądźcie , zazdroście.
J: Wcale nieee.
Przekreciłem oczami i poszedłem do sypialni, tam położyłem sie na łóżku.
Zaczołem rozmyślać o tym co wydarzyło.
Tak bardzo nie chciałem ranić Filipa, ale on nic nie rozumniał. Wymagał odemnie zbyt dużo w zaszybkim czasie.
F: Oczym tak myślisz kotku?
D: O niczym tak wsumnie.
F: Tu masz herbatke.
D: Dziękuje Ci.
F: Chcesz, żeby chłopaki se poszli, wtedy z Tobą posiedze.
D: Nie no co ty, idź donich ja sie troche prześpie.
F: Napewno?
D: Tak.
F: Dobrze, ale jakby coś wołaj. - pocałowałem go wczoło i poszedłem do chłopaków.Popijałem herbate i rozmyślałem sobie oglądając zdjecia. Ile bym dał by znowu to przeżyć. Może to wcale nie jest do końca tak jak moja mama mówi.
Nie moge kochać Filipa jeśli kocham Florka.
To była tylko przygoda, która zresztą dobiegła końca. W piątek wyjeżdżam z Florkiem i bede znim układał życie.
Ale musze zrobić jeszcze jedną rzecz.
Złapałem za telefon i wysłałem wiadomość do Filipa.Do Filipka:
Przepraszam nie chciałem Cie skrzywdzić, ale my nie mnieliśmy na cokolwiek szans i musisz zaakceptować, moją decyzje z nami koniec.Odłożyłem telefo i położyłem sie z oczu poleciała mi łza.
Usłyszałem powiadomnienie i zerwałem sie z łóżka po otworzeniu wiadomości załamałem sie.
Popatrzałem na szafe w której mniałem zapas leków wyjołem fiolke z nasenymi usiadłen na łóżu i zaczołem bezsilnie płakać. Złapałem telefon i odpowiedziałem blondynowi.
Od Filipa:
Żegnaj!On odzwaniał, ale ja wywaliłem telefon wysypałem garść tabletek na ręke, wziełem wode i połknołem.
Położyłem sie na łóżku i mniałem już wyjebane, gdzie sie znajde, byle jak najdalej od tego bólu.Skończyłem ogarniać jedzenie i postanowiłem zawołać chłopaka by zjadł, ale nodp. Weszłem wiec do jego pokoju i mnie zamurowało.
K: Filip coś Ty zrobił! On leżał obok pusta fiolka, sprawdziłem czułem puls, słaby ale czułem. Złapałem za telefon i zadzwoniłem na 112. Naszczeście karetka jeździła niedaleko i dojechali dość szybko.
Zrobili płukanie żołątka i podłączyli jakieś kroplówki poczym przenieśli go na nosze i zabrali do szpitala.
Chciałem powiadomić chłopaków, ale nie odebrali. Wiec zadzwoniłem do blondyna.
K: Hallo Dominik?
D: Tak co chciałeś.
K: Nie moge dodzwonić sie do chłopaków, a karetka zabrała Filipa.
D: Jak to, dlaczego.
K: Przez Ciebie targnoł sie na swoje życie, był nie przytomny.
D: Cholera, poczekaj przyjade oni sa narąbani itak ich nie wpuszczą.
K: Nie wiem czy to dobry pomysł by Cie widział.
D: Nie pokaże mu sie, chce tylko wiedzieć co znim.
K: Dobra to dawaj do szpitala na wole.
D: Okej to do zobaczenia.Rozłączyłem sie i zebrałem sie szybko wybiegając z chałupy. Krzyknełem tylko, że musze wyjść. Wsiadłem do ubera i udałem sie do szpitala, gdzie już z lekarzem rozmawiał kiślu.
D: Co znim?
K: Lekarz powiedział, że jest w śpiączce i że trzeba czekać.
D: Ale na co?
K: Na to czy sie obudzi wogle.
D: Nie, Ty żartujesz on nie może umrzeć.
K: Lepiej już wracaj do domu, ja znim zostane.
D: Okej dzięki.
Nie chciałem sie z nim kłucić, więc wróciłem do domu. Gdzie bawili sie w najlepsze.
F: Kotku, gdzie byłeś?
D: Filip chciał sie zabić.
Nagle wytrzeźwieli raptownie.
F,J, T: Coooo!
D: Jest w śpiątce i trzeba czekać.
F: Trzeba jechać do niego.
D: Piliście, więc was nie wpuszczą.
F: Dobra to ogarnijmy sie i pójdziemy jutro.
J,T: Masz racje.
D: Tylko posprzątajcie, ja ide sie położyć bo mam dość.
F: Dobranoc skarbie.
D: Dobranoc.
Poszłem do Pokoju i położyłem spać.
CZYTASZ
Gdy serce nie wie czego chce
FanfictionHejka jednak postanowiłam wstawić, tą książke jest to książka o Dominiku Rupińskim i jego początkach jak jeszcze prawdopodobnie był z skkefem. Przynajmniej w tej książce jest, jak Wam sie spodoba dajcie znać. Ps. Nie wiem co i jak było, więc treść...