Śpiąca Królewna

7 0 0
                                    


Wróciłem do domu nad ranem Dominik smacznie spał, okryłem tego słodziaka i zabrałem jego telefon, chciałem odłożyć na stolik tyle by podkusiło mnie by zajżeć.
- Nie no nie moge, no a może tylko tak przelotem, yhhh dobra.
Przeszedłem do salonu, by nie obudzić chłopaka i usiadłem na kanapie.
Odziwo telefon nie mniał załączonej blokady, więc łatwo weszłem w wiadomości naszczeście nie było nic takiego.
Potem sprawdziłem glerie i chyba chłopak ją przeglądał bo była nie wyłączona.
Przeglądałe i strasznie dużo zdjeć z Filipem, ale są całkiem normalne. Nagle przyszło powiadomnienie z chmurki o przepełnionej pamnięci i klikłem zaciekawiony czemu.
Wmurowało mnie i tego sie niespodziewałem mój misiek i mój najlepszy przyjaciel całowali sie na zdjeciu, chciałem zobaczyć co dalej jest, ale blondyn zaczoł sie budzić. Poszłem szybko do pokoju i odłożylem telefon, a żeby on nie zobaczył, że go mniałem postanowiłem sie na niego rzucić.

F: Hej Kotek dobrze sie spało?
D: Mmmm tak, a gdzie byłeś?
F: Zasnołem u chłopaków po nagrywkach.
D: Wszytko wpożądku?
F: Tak i wiesz co Ciesze sie na nasz wyjazd, myślałem otym by go odwołać zewzględu na Filipa, ale on by napewno nie chciał by nam przepadł taki wyjazd.
D: Napewno by nie chciał, ale jeśli poczujesz że wolisz przełożyć czy zrezygnować to wiesz ja to rozumniem.
F: A Ty byś chciał?
D: Ale co?
F: No odwołać wyjazd.
D: Nie no coty, ja sie Ciesze.
F: Taak to super będziemy super sie bawić.
D: Taak to ja wstane i sie ogarne bo głodny jestem.
F: Czekaj.
D: Co jest? - tobie też zrobić jedzenie.
F: Wsumnie to schrupał bym Ciebie.
D: Florek ale ja nie...
F: Będe delikatny nie martw sie.

Florian zaczoł sie domnie dobierać i nagle zadzwonił mój telefon kurwa dziękuje!

F: Mmm zostaw!
D: Musze odebrać, daj mi chwile.
F: ale szybko.
D: Hallo - wstałem z łóżka i poszedłem do łazienki, a Florek zamną i sie przyglądał.
- Jasne zaraz będe, a gdzie jesteś?
- Gdzie? - a dobra, zaraz będe buziaki.
F: Gdzie idziesz?
D: Do centrum, sorry ale spiesze sie.
F: Acha, a zkim mnie będzięsz zdradzać?
PovDominik:
Spojżałem sie na skacza zbyka.
D: Z mamą, jak już musisz wiedzieć.
F: Twoja mama przyjechała to zaproś ją do nas.
D: Musze pomóc jej załatwić sprawy na mnieście i jak będzie mnieć czas to ją zaprosze.
F: Może Wam Pomoge?
D: Damy sobie rade, a Ty odpocznij kochanie, znając Ciebie pewnie wogóle nie spałeś.
F: No dobra położe, ale wróć szybko.
D: Jasne, dam znać.
F: Pa, uważaj na siebie.
D: Pa! - cmoknołem go w usta i wyszedłem.
Jeszcze nigdy nie byłem tak wdzięczny mamnie jak teraz, że mnie uratowała.
Mam ostatnio mętlik w głowie i nie mam na nic ochoty, tymbardziej na zbliżenia.
Dobrze, że przekonałem go do spania i będe mnieć dużą chwile spokoju.
Wtem wyrwał mnie glos kierowcy.
KU: hallo tu ziemnia?
D: Przepraszam zamyśliłem sie.
KU: zauważylem, chciałem powiedzieć ze jesteśmy na mniejscu.
D:  Już zatwierdziłem płatność, dziękuje i przepraszam.
KU: Nic sie niestało, pan uwaza na siebie.
D: Jasne, dziekuje.
Wysiadłem z auta i udałem sie do knajpki gdzie czekała moja mama.
D: Mamo hej.
MD: Synku, wiesz że mogliśmy spodkać sie u Ciebie.
D: Wiem, ale Florian wrócił nie dawno i położył, sie spać.
MD: Rozumniem, a jak wam sie układa?
D: No yyy chyba dobrze.
MD: Chyba?
D: Mamo czy musimy tutaj otym gadać?
MD: Dobrze weśmy kawy i choćmy do Auta.
D: Czekaj załatwie to. - wstałem i podeszłen do lady prosząc o to by kawy były na wynos. Miła Pani stwierdziła, że to nie problem  i podała mi dwa papierowe zamkniete kubki. Podeszłem z kawą po mame i udałem sie z nią do auta, otworzyła je piloten i wsiedliśmy.

MD: To powiesz mi synu co sie dzieje?
D: Wszytko sie wali! - mam mętlik w głowie, Filip jest w szpitalu, a Florian chce wyjechać do LA, ale ja nie wiem czy jachce.
- poprostu nic już nie wiem.
MD: Namotałeś co?
D: Jesteś mną rozczarowana? - nie jestem taki idealny.
MD: A kto jest? Pozatym To Twoje życie i niezamnierzam się wtrącać. Jesteś młody, teraz popełniasz błedy jak każdy, gdy jest młody inaczej niczego byśmy sie nienauczyli.
D: Kocham Cie mamo wiesz.
MD: Wiem synku, ja ciebie też.
Mama mnie przytuliła to było takie miłe.
D: Dziękuje Ci, jest mi troche lepiej.
MD: Dobrze, a powiesz mi czemu Filip jest w szpitalu?
D: Nałykał sie tabletek nasennych przezemnie.
MD: Pokłuciliście sie?
D: Tak i bardzo tego żałuje nie chciałem go skrzywdzić ja....
MD: Zależy Ci nanim?
D: Yhmm
MD: Kochasz go?
D: Właśnie zaczyna to domnie docierać, że tak.
MD: Więc masz odpowiedź, musisz powiedzieć Florianowi prawde co czujesz i zakończyć jedno by zacząć drugie.
D: Myślałem nad tym, ale nie moge teraz mu tego zrobić.
MD: Dlaczego? Chyba lepiej być szczerym.
D: Tak, ale teraz będzie terecamp i jakbym teraz mu powiedział to by musieli odwołać, przecierz oni sie pokłócą.
MD: Dobrze synu skoro tak czujesz to tak zrób ale nie zwlekaj zbyt długo.
D: Jasne,a mamo możesz zrobić coś dlamnie jeszcze zanim pojedziesz.
MD: Chcesz jechać do Filipa?
D: Tak.
MD: Dobrze wrakim razie jedźmy do niego.
D: Dzięjuje.
Tak jak mama obiecała zawiozła mnie do Filipa i poszła zemną, ale powiedziała że zaczeka przed salą. Naszczeście tego dekla nie było i nie będzie mnie pouczał, czy moge być przy chłopaku czy nie.
Podeszłem do niego odgarnołem włosy i przejechałen dłonią po jego policzku.
Poczym zjechałem do jego dłoni i złapałem, poczułem odrazu uścisk. Więc usiadłem obok na łóżku.
D: Hej spokojnie to ja i Ty napewno otym wiesz, obiecałem że przyjde jak kiśla niebędzie. - Wiesz nie chciałem sie przy Tobie z nim kłucić, ty potrzebujesz spokoju a nie walki kogutów nad głową.
- Ale wiesz bardzo bym chciał byś sie obudził, bym mógł znowu spojżeć w te cudowne czekoladowe oczy. - chciałbym zobaczyć jak sie uśmiechasz i usłyszeć Twój głos, który jest jak dźwieczna melodia.
Blondyn mówił czule do bruneta, a jego mama suchała przy drzwiach i uśmiechała sie.
MD: Oj synu, synu powiec mu to wkońcu ile mam czekać, bo zaraz sama mu to powiem za ciebie. - mruczała pod nosem.
D: Wogle moja mama przyjechała do warszawy i mnie tu podrzuciła, nawet pytała o Ciebie, chyba Cie bardzo polubiła.
Nadsuchująca mama wstchneła.
MD: Serio synu, ciapciak z ciebie po ojcu obwijasz bawełne. - co go obchodzą historie moja mama coś tam. - Jakby niemożna rzucić kartą o stół i powiedzieć kocham Cie! - Matka ma go uczyć jak miłość ma wyglądać, czego oni w tej szkole go uczyli matko i jak on se na maturze poradził jak on zdecydowany nie umnie być.
D: Dużo też ostatnio myślałem nad wszstkim i porozmawiałem też z mamą i dużo mi to dało.
MD: Błagam synu przestań franzolić, bo prababcia szybciek z grobu wstanie zanim ty sie wysłowisz.
D: Ostatnio byłem pogubiony i bardzo odbiło sie na Tobie.
MD: Odbije to sie moja torebka na twoim czole synu jak sie nie streścisz.
D: Nie chciałem Cie skrzywdzić i wiem, że jestem najgorszą osobą świata.
MD: No teraz mi sie tu użalać będzie, kogo ja na tem świat wydałam. Synu masz 5sekund bo zaraz tą miłość za ciebie  wyznam i wyprowadze sie na arbie i zostane szejkiem z dwoma mężami, a co komu zabroni.
D: Teraz bardzo chce to naprawić i zrozumniałem coś bardzo ważnego.
MD: Myśli wolno, mówi eee wmniare, za to monolog zdecydownie za długi. - cały tata jak nic, a mogłeś sie w matke wdać to nie.
D: Prosze wróć domnie Filip, jaaaa
MD: No dalej dalej już prawie Ci wyszło, ruszaj ustami synu inaczej Ci słowa nie wyjdą.
D: Chce być z Tobą, Kocham Cie całym sercem - powiedziałem poczym pocałowałem go.
MD: Yasssssss! Wkońcu synu mamy gola! - pisknełam se pod salą na krześle, a przechodząca kobieta sie namnie krzywo spojżała.
- No co? - radia sucham, lewy strzelił gola.
Pani: Ale dzisiaj nie ma meczu.
MD: Ojej to widocznie jakaś powtórka, a ja myślałam yyy no nie ważne.
Kobieta tylko pokręciła głową i poszła dalej.
PovDominik:
Chciałem sie odsunoć, ale poczułem uśmniech i mokre, chłopak sie uśmniechnoł, a na policzkach spływały łzy.
Starłem je będąc dalej blisko jego twarzy i nagle stał sie cud, jaby to była śpiąca królewna i została zbudzona moim pocałunkiem, on otworzył oczy.
D: Filip , jaaaa Filip Kocham Cie! - jeszcze raz wpiłem sie w jego usta tym razem on odwzajemnił. Moja mama nas widziała i poszła po lekarza. Gdy usłyszałem sie zbliżające kroki odsunołem sie i wtedy wszedł lekarz.
L: Przepraszam, ale musze zbadać pacjęta więc prosze nachwile wyjść.
D: Dobrze, zaraz wróce nic nie mów.

Tak też wyszedłem i w tuliłem sie w moją mame.
D: Mamo nie wierze on sie obudził.
MD: Jestem z Ciebie dumna synu, wkońcu dokonałeś wyboru.
D: Tak to prawda, ja posłuchałem serca.
MD: Wiem, ale nierób nic pochopnie musicie uzgodnić z Filipem jak to wszytko załatwicie, ale narazie daj mu dość do siebie.
D: Masz racje, dziękuje mamo.
Wtedy wyszedł lekarz.
L: Może Pan już wejść.
D: Wszystko z nim dobrze?
L: Niech Pan go sam o to zapyta.
D: Dziękuje..
Wbiegłem z powrotem do sali chłopaka, on już siedział. Podleciałem i wbiłem sie w niego wtulając sie.
SV: Dominik.
D: Hej Ciiii spokojnie, dopiero sie obudziłeś nie nadwyrężaj sie. - spojżałem mu w oczy.
SV: Nic mi nie jest.
D: Tak bardzo sie bałem. - splotłem nasze ręce.
SV: Słyszałem Cie.
D: A Pamniętasz co mówiłem?
SV: Że jesteś najgorszy i coś, że mnie kochasz. - uśmniechnołem sie.
D: Najbardziej na świecie! - oparłem nasze czoła o siebie i go pocałowałem.
MD: Ooo moje słodziaki.
D: Mamooo! - oderwałem sie od jego ust nachwile, a ten zaczoł sie śmniać.
MD: No oco Ci chodzi, naprawde wyglądacie przesłodko, jak Ty sie czujesz skarbie.
SV: Dobrze, troche oszołomniony, ale lekarz mówi że tak napoczątku może być.
D: Kiedy Cie wypuszczą?
SV: Jak wyniki wszytkie będą dobre to jutro.
D: Naprawde, ale oni są pewni?
SV: Tak, połknołem tylko prochy nie walnołem sie w głowe.
MD: Wiecie co zostawie was samych i pójde zrobić Filipkowi zakupy do Domu.
- O i może wejść klucze od Filipka to odrazu wszytko zawieziemy i troche ogarniemy.
D: Dobry pomysł.
SV: Nietrzeba, prosze sie nie fatygować.
MD: Przestań to dlamnie sama przyjemność.
Zresztą nie ma gadania ja lece, a wy sie bawcie misiaki moje.
Moja mama dała nam buziaka w skroń i poszła. Nie mogłem uwierzyć, że znów moge patrzeć w te cudowne czekoladowe oczy. Przytulaliśmy sie i skradaliśmy całusy poprostu czułem sie szcześliwy.
SV: Naprade chcesz zostawić Florka dla mnie?
D: Tak, chce być z Tobą i najchetniej zrobiłbym to odrazu.
SV: Czekaj, a tereCamp?
D: Chcesz poczekać?
SV: Tak bedzie lepiej i tak potem ekipa sie rozpadnie.
D: Nie będziesz żałować.
SV: Ani troche.
Pocałowaliśmy sie znowu to było tak cudowne, czułem sie jakbym latał.
Niestety wróciła moja mama i musiałem iść.
Wziełem klucze do mnieszkania Filipa, pożegnałem sie znim i pojechałem z mamą do jego domu.
Droga była krótka, wjechaliśmy windą i weszliśmy do mieszczkania, które nie było w najgorszym stanie.
MD: To ja wszystko wypakuje, a Ty umyj i odkurz podłogi.
D: Dobrze mamo. - tak też sie zajołem i jakoś nasze pożądki nie trwały długo.
Szybko skończyliśmy i wyszliśmy, moja mama postanowiła mnie jeszcze odwieść.
D: Dziękuje za wszytko, rozmowa z Tobą bardzo mi pomogła.
MD: Ciesze sie synu teraz tylko musisz se to wszytko ułożyć.
D: Tak, ale już bliżej niż dalej.
MD: To dobrze, dawaj buźki i mykaj bo już późno, a ja musze do domu już jechać.
D: Dobrze, paaa uwazaj na siebie.
MD: Będę, kocham cie synku.
D: Ja ciebie też, paaa.
Pożegnałem sie i pobiegłem do domu, gdzie czekał już wkurzony Florian.
Wbiegłem do mnieszkania i ściągając buty zawołamem: - hej słońce sory, że tak długo.
F: Musimy pogadać.
Nie powiem troche sie przestraszyłem, ale poszłem do salonu i spojżałem na wściekłego chłopaka.
D: Coś sie stało?
F: Tak, chodzo o nasz wyjazd do LA. Oddałem bilety i wszytko kiślowi.
D: Naprawde?- Ale dlaczego?
F: Musze wyjechać na Tydzień, sprawy rodzinne i chciałem zabrać Cie, ale moi rodzice nie zgadzają sie bo to zbyt rodzinne .
D: Rozumniem, trudno ważne, ze sie niezmarnuje.
F: Jesteś bardzo zły?
D: No co ty, to nie Twoja wina nadrobimy to jakoś.
F: Za to Cie kocham Domi! Zawsze widzisz we wszyskim pozytywy.
D: Nie ma co sie smucić.
F: A jak było z mamą?
D: Zmeczyła mnie, okazało sie że wyciągneła mnie do jakieś Ciotki.
F: Nie chciała do Nas wpaść?
D: Chciała, ale czasu zabrakło i powiedziała, że nastepnym razem.
F: Rozumniem.
D: Ide pod prysznic i spać bo zasypiam na stojąco.
F: Pójde z Tobą czekaj.
Weśliśmy razem pod prysznic, florek całował mnie po obojczyku i jeździł rękoma po moim ciele. Strasznie nie chciałem już tego znim robić, ale jakbym go otrącił to by sie wkurzył.
F: Wiem, że jesteś zmęczony, ale se pomyślałem.
D: Jest okej choć.
Kochaliśmy sie pod prysznicem, czułem sie dziwnie, ale zrobiliśmy to.
Potem sie ogarnołem i poszedłem do łóżka.
F: Byłeś cudowny.
D: Wiem, ale teraz daj mi spać bo naprawde limit mojej energi to 0,01%
F: Już dobrze, dobranoc skarbie.
D: Dobranoc Florian.
I tak zasneliśmy wyczekując rana.

Gdy serce nie wie czego chceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz