PovSmav:
Po wczorajszych wydarzeniach dziś trzeba było wracać, choć nie bardzo sie chciało. Leżeliśmy wtuleni w siebie ja gładziłem dłoń blądyna, a on sie słodko hihotał.
SV: Co cie tak śmieszy słodziaku?
D: Łaskoczesz mnie. - patrze naniego do góry.
SV: Mmm tak to co powiesz na to? - leżałem bokiem podparty na jednej rece, ale głowe mniałem nad chłopakiem. - zaczołem go podgryzać po klacie i robić pierdzioszki jak mamuśki dzidzią na brzuchu.
D: Hahahaha no przestań!
SV: To mnie przekonaj, A prrr!
- słodziak sie wił i śmiał.
D: A hahaha po hahah wiem haha
SV: Co?
D: Nie umniem sie wysłowić jak mnie łaskoczesz.
SV: To powiec teraz.
D: Filipek... - usiadłem i złapałem go za ręke. - Bo ja chciałem...
SV: Co takiego wydutkasz wkońcu?
D: Dużo przemyślałem przez te nie całe dwa dni.
SV: Ooo, a oczym tak myślałeś?
D: No o nas i o naszym związku.
SV: Związku mówisz, a co dokładnie?
- położyłem sie na plecach i wziołem ręke pod głowe.
D: Noo, że coraz bardziej uświadamiam sobie czego chce.
SV: A co byś chciał?
D: Teraz? - Chce powiedzieć Florkowi, że to koniec, że nie możemy być już ze sobą dłużej.
SV: Ale z Tym musisz poczekać wiesz otym.
D: Tak wiem. - odpowiedziałem troche mizernie.
SV: Hej ale sie nie smuć, kotek eej.
- podniosłem sie i go przytuliłem.
D: Wiesz, ale jednego już jestem pewny tak w max.
SV: A czego tak dokładnie?
D: Że jesteś miłością mojego życia. - spojżałem mu w oczy.
SV: Ooo Domi kochany mój. - ujołem jego policzek i wbiłem mu sie w usta.
- zaczeliśmy sie całować jak szaleni w ferworze popchnełem go tak, że leżał na plecach, a ja nanim.
D: Filip, nie powinniśmy sie zbierać?
SV: Ciii jeszcze chwila kotek. - odpowiedziałem i spowrotem złączyłem nasze usta.
D: Mmm.... Filip bo głodny jestem. - zaśmniałem sie, bo brunet sie zgrymasił.
SV: Ale marudka z Ciebie, to co byś zjadł?
D: Hmmm, no nie wiem pizze.
SV: Na śniadanie?
D: Skoro Ty mogłeś być śniadaniem to i pizza może.
SV: No dobrze to zamówie bo zanim zrobie to wiesz co.
D: No wiem wiem, ale tak bardzo cie kocham.
SV: Ja Ciebie też. - leżeliśmy do siebie bokiem i znowu całowałem dłoń chłopaka.
D: Fifiii? - położyłem sie na plecach, a brunet rysował mi kółka na torsie.
SV: Co tam kotek?
D: Myślisz czasem jak by wyglądał nasz ślub?
SV: Myśle, że ty byś mniał biały smoking, a ja czarny.
D: Czemu tak?
SV: Bo Ty byłbyś moją panną młodą.
D: Ejjj jak już to panem młodym hahaha.
SV: No i złożylibyśmy sobie przysięgę w malowniczym mniejscu.
D: A świadkowie?
SV: Wsumnie to nie myślałem otym, a muszą być?
D: Wydaje mi sie, że tak.
SV: To musimy coś wymyśleć, może Twoja mama? - ona jest super!
( karsia była by idealnym światkiem prosze ją wybrać chłopaki, hallo 😂)
D: Żartujesz prawda?
SV: No co, a nie zaprosisz rodziców?
D: Tak właściwie, to mi sie marzył taki potajemny ślub, wiesz tylko Ty i ja?
SV: Zróbmy taki, a co do światków to wybierzmy może kogoś z otoczenia nie medialnego?
D: A znamy kogoś, komu można ufać?
SV: Może Twoja kuzynka?
D: Luiza?
SV: Tak ona, mówiłeś że jest spoko.
D: No tak wsumnie, no moge ją zapytać i może jako drugiego jej koleżanke.
SV: No i widzisz problem z głowy to dobry pomysł.
D: Może tak - mruknołem i podniosłem sie tak, że leżałem bokiem.
SV: Nie jesteś przekonany?
D: Oczywiście że jestem, ale głodny jestem i nie mam siły myśleć.
SV: Oh Ty słodziaku - musnołem nosem ten jego, poczym rozpoczełem pocałunek i kotoś zapukał do drzwi.
D: Mmm ,ale ktoś ma wyczucie.
SV: Pizza pewnie, zobacze czekaj.
- wstałem owinoszy sie prześcieradłem, bo leżeliśmy całkiem nadzy i poszedłem do drzwi.
- oczywiscie była to pizza i nagorzej, że przyjechał jakiś typek co nawija po włosku więc wcisnełem mu jakieś euro banknoty i trzasnełem drzwiami.
D: I cooo?
SV: Pizza dla księcia hahaha
D: Uuu i bardzo śmnieszne.
SV: Najpierw buziak. - nastawiłem dziubek wchodząc pod koudre bo co tam śniadanko bedzie w łóżku.
D: Mua - cmoknołem Filpa w usta.
SV: Mmm jak mniód.
D: A tera daj mi pizze.
SV: No masz, masz wariacie mój. - podałem mu pudełko, a ten pokazał mi język.
D: Mniami dobre, a czemu trzaskałeś drzwiami?
SV: Bo gadał coś po włosku i nie wiem o co mu chodziło.
D: Ojej to troche nie mile mogłeś chociaż podziękować.
SV: Dałem mu duży napiwek i powiedziałem dziękuje.
D: Po polsku hahaha.
SV: Tak jakoś wyszło i tak nie rozumniał innego, a jakoś sobie tam przetłumaczy.
D: Jesteś najlepszy wiesz?
SV: Wiem otym słodziaku, a jak szybko zjesz to możemy wziąść szybką kompiel.
D: Mmm... razem?
SV: Tak razem i użyjemy Twój ulubiony płyn.
D: Jestem za! - przegryzłem usta poczym pocałowałem bruneta.
SV: Mmm... to było dobre.
D: Idziemy do tej wanny?
SV: A Pizza?
D: No zjadłem przecierz dwa kawaki, reszte sie doje potem bo szkoda czasu choć. - złapałem go za ręke i zaczołem ciągnoć.
SV: Hahaha już ide ty wariacie. - wstałem i poszliśmy do lazienki nadzy bo tak spaliśmy, wsensie wiadomo co było przedtem ale nie wszytko musi być opisane tak? - No prywatności.
CZYTASZ
Gdy serce nie wie czego chce
FanfictionHejka jednak postanowiłam wstawić, tą książke jest to książka o Dominiku Rupińskim i jego początkach jak jeszcze prawdopodobnie był z skkefem. Przynajmniej w tej książce jest, jak Wam sie spodoba dajcie znać. Ps. Nie wiem co i jak było, więc treść...