Rozdział XV

79 8 5
                                    

Nathalie przebudziła się i lekko zdezorientowana rozejrzała się dookoła, a potem podparła się ręką i pochyliła się nad Gabrielem.
-Która godzina? - spytała zaspana.
-Siódma rano, jest jeszcze wcześnie.
-To dobrze. Idę do łazienki się odświeżyć. Zaraz wracam.
Po chwili wróciła i zaczęła rozglądać się po gabinecie.
-Czego szukasz? - zagadnął projektant.
-Mojego telefonu. - odparła posępnie.
-Tam leży. - mężczyzna wskazał palcem biurko Nathalie, na którym leżał sprzęt.
-Ah, tak. Dziękuję. - odparła bezuczuciowo, bez żadnego nawet uśmiechu. Gabriel zmarszczył smutnie brwi. Śledził zza książki każdy jej ruch. Wzięła niedbale telefon do rąk. Następnie wyszła. Mężczyzna wyszedł na korytarz, żeby sprawdzić dokąd idzie. Udała się do swojego pokoju. Gabriel zdecydował, że może jakaś poranna przekąska poprawi jej humor. Postawił, więc na tacy croissanta z owocami, zrobił jej herbatę i ustawił obok małą czerwoną różę dla dekoracji. Potem zapukał do jej pokoju.
-Przyniosłem Ci coś słodkiego. - powiedział i posłał jej delikatny uśmiech.
-Oh, dziękuję. To bardzo miłe z Twojej strony. - odrzekła nadal dość posępnie. Gabriel odstawił tacę na stoliku. I zatrzymał Nathalie. Złapał ją za ramiona i przysunął bliżej siebie.
-Uśmiechnij się. Co Ty jesteś dzisiaj taka smutna? - spytał, zdejmując jej okulary, by lepiej spojrzeć w jej rozżalone oczy.
-Nie mam się z czego cieszyć. Przecież dzisiaj jest pogrzeb. - odparła nieco oschle i wyrwała mu okulary z dłoni odwracając wzrok. Aż zawiało chłodem.
-Ah, tak. Przepraszam. Zupełnie o tym zapomniałem... - odparł nieco zmieszany i zażenowany.
-Nic nie szkodzi. Ale muszę już iść się pakować. - powiedziała do szefa, który nadal stał w drzwiach, a ona potrzebowała wydostać się z pokoju. - Mogę... wyjść?
-Hm...? A tak. Tak. Proszę. - powiedział robiąc dla niej miejsce. - A na jak długo wyjeżdżasz? - spytał kobietę. Nathalie odwróciła się i przystanęła na moment.
-Z tydzień... rodzina chce, żebym ich wszystkich odwiedziła, bo dawno się nie widzieliśmy. Mogę wziąć tydzień wolnego?
-Oczywiście, że tak. Tym akurat nie musisz się martwić.
-Świetnie. Dziękuję. - powiedziała i dotknęła jego dłoni, na co Gabriela przeszedł dreszcz.

Nieco później pod rezydencję zajechał duży czarny samochód Michaela. Nathalie pakowała do torby ostatnie potrzebne rzeczy. Nagle zobaczyła nad sobą jakiś cień. Uniosła wzrok. Gabriel stał na nią i przypatrywał jej się ze smutnym wyrazem twarzy.
-Będę za Tobą tęsknić... - wyznał cicho.
-Ja za Tobą też. - powiedziała i nastała chwila ciszy. Teraz stali na przeciwko siebie w niezręcznej głuchocie, w której słychać było tylko tykanie zegara.
-Cóż... w takim razie do zobaczenia za tydzień. - to mówiąc położyła mu dłoń na ramieniu. Gabriel postawił na niej swoją rękę.
-Już nie mogę się doczekać.
Potem kobieta odeszła.
-Nathalie, zaczekaj! - krzyknął nagle.
-Hm? - kobieta obejrzała się za siebie. Gabriel podszedł do niej, po czym położył dłonie na jej szyi i przysunął ją jednym ruchem do siebie. Przytulił ją mocno przyciskając do piersi. Ona objęła go i położyła mu ręce na plecach. Wolnym ruchem przesuwała po nich swoimi dłońmi. Oboje chcieli, żeby ta chwila trwała wiecznie. Potem spojrzeli jeszcze raz na siebie i w końcu Nathalie posłała mu drobny uśmiech i ruszyła w kierunku samochodu. Gabriel odprowadził ją wzrokiem. A potem odprowadził wzrokiem również odjeżdżające auto. Wszedł do domu w ponurym nastroju. Nagle dojrzał, że na komodzie Nathalie zostawiła portfel.
-Będzie go pewnie szukała. - stwierdził i wyciągnął telefon, żeby do niej zadzwonić. Potem jednak uznał, że przyniesie go jej osobiście. Zmienił się we Władcę Ciem i ruszył za samochodem.

Kiedy kobieta wychodziła z samochodu usłyszała nagle znajomy głos.
-Witaj, moja droga. - asystentka rozejrzała się, jednak nikogo nie zauważyła. - Tu jestem. Bardziej w górę. - kobieta uniosła głowę. Na dachu siedział Władca Ciem.
-Gab... znaczy Władco Ciem, co Ty tutaj robisz?
-Zapomniałaś czegoś. - powiedział i wręczył jej portfel.
-O, dziękuję Ci bardzo... Potem bym się martwiła, że go gdzieś zgubiłam. Przeszedłeś taką długą drogę, żeby mi go oddać... jestem Ci naprawdę wdzięczna.
-Nie ma za co. - mrugnął do niej i dodał. - No cóż. Czas na mnie.
-Nie chciałbyś może... ze mną zostać?

"Powiedz mi... prawdę..." (Miraculous Gabenath)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz