Rozdział XVIII

67 9 1
                                    

-Gabryś, proszę podnieś się. Nie chcę znów zostać sama. - wyszeptała mu do ucha. - Choć wiem, że Twoja dobroć w stosunku do mnie nie będzie trwała wiecznie i tak chcę Ci pomóc. Może nie jestem nią i nigdy nie będę, nie zajmę jej miejsca, ale chcę Cię w końcu nie zawieść. Chcę być z Tobą i chcę żebyś Ty był ze mną. Choć i tak wiem, że odejdziesz. Ale proszę Cię nie w taki sposób. Pozwól mi najpierw Cię uszczęśliwić.
-Już to zrobiłaś... - wyszeptał do łkającej nad nim Mayurą. - Nie mam siły wstać.
-Teraz! - krzyknęła Biedronka. - Póki Władca Ciem jest bezbronny!
Czarny Kot rzucił się z ostrymi pazurami na mężczyznę. Jednak Mayura ochroniła go własnym ciałem. Przez to Adrien zrobił jej bliznę w okolicy lewego oka.
-Dobrze, Czarny Kocie! - pochwaliła go wspólniczka. - Będzie nam łatwiej zdemaskować Mayurę, jeśli będzie miała taki znak szczególny jak blizna po przejściu przemiany zwrotnej.
-A jeśli nie? Przecież Twoja magia wszystko naprawia. - zwrócił uwagę chłopak.
-Hm... rzeczywiście. - przyznała dziewczyna.
-Tak, magia Biedronki naprawi wszystko, ale moje ciało jest już tak zniszczone uszkodzonym miraculum, że już nawet to na mnie nie działa. Nic nie jest w stanie mi pomóc... Ta blizna mi zostanie... wkrótce się dowiedzą i nas zdemaskują... znów go zawiodłam... - pomyślała kobieta. Potem dostała kolejny cios od Biedronki. Upadła na ziemię. Nagle zobaczyła jak Czarny Kot zbliża się do Gabriela, by odebrać mu miraculum. Czym prędzej odepchnęła bohatera i ruszyła w kierunku wspólnika. Podała mu dłoń i pomogła wstać. Potem jak najszybciej ewakuowała się stamtąd ciągnąc przy tym Władcę Ciem za sobą za rękę.
-Szybko, tędy! - krzyknęła stanowczo po czym zeskoczyli razem z budynku. Oszołomiony mężczyzna dał się jej prowadzić, ufał jej bowiem bezgranicznie.
-Ona jest... cudowna. Jesteś moją bohaterką, Nathalie... - pomyślał zauroczony. - Taka delikatna, a jednak taka zdecydowana... jest doskonała... - mówił sam do siebie.

Szybko znaleźli się w domu. Gdy byli już w gabinecie odetchnęli z ulgą. Jednak to nie był koniec ich przygód. Ledwie Gabriel zdjął miraculum do gabinetu wszedł Adrien.
-Tato, bo jutro... - nagle zaniemówił. Nathalie miała małą bliznę pod lewym okiem. Zrobiło mu się słabo i gorąco. Dokładnie taką samą skazę wyrządził parę minut temu Mayurze. Chłopak nerwowo przełknął ślinę. - Nathalie...? Co stało Ci się w oko? - spytał uważnie obserwując jej reakcję. Kobieta gwałtownie złapała się za twarz w miejscu rany. Zakłopotana odparła na prędce.
-Zacięłam się.
-A czym? W takim miejscu?
-Yyy... kawałkiem... szkła...
-Jak?
-Adrien to nie przesłuchanie. - wtrącił się nagle Gabriel. - Mów to co chciałeś mi przed chwilą powiedzieć, zamiast zadawać dziwne pytania. - odparł lekko poirytowany.
-Już nieważne. - odparł chłodno syn i wyszedł.
-O co mu chodziło? - zastanowił się Gabriel.
-Myślisz, że coś podejrzewa? - spytała nerwowo kobieta. Gabriel nic nie odpowiedział tylko ciężko westchnął.
-Dziękuję Ci, uratowałaś mi życie, kochana. - powiedział do niej po chwili.
-Nie ma za co. Jesteśmy duetem, prawda? - powiedziała i lekko się do niego uśmiechnęła.
-Oczywiście, kochana. - stwierdził z dumą.
-Narazie jesteśmy duetem... przecież to nie może trwać wiecznie... w końcu uda Ci się ożywić Emilie... a wtedy ja... ehhh... nieważne... I tak nic dla niego nie znaczę. Jestem tylko narzędziem w jego dłoni, może nawet dosyć przydatnym, choć i tak go często zawodzę. Ale nic lepszego niż ja nie posiada. Oprócz Emilie... Ale i tak pragnę mu pomóc i przy nim być... jakkolwiek bardzo to boli... - pomyślała i natychmiast znów posmutniała.

Potem zjechali na dół do kryjówki Władcy Ciem. Gabriel wpatrywał się w śpiącą Emilie.
-Jestem taki głupi... - myślał. - Wciąż nie wyznałem jej prawdy. A dlaczego? Bo się boję... pogardy z jej strony za to, że zostawiłem Emilie. Jestem żałosny. Też bym sobą pogardził.
Potem spojrzał na stojącą z boku Nathalie. Ona uśmiechnęła się do niego smutno. Ten uśmiech był nieco wymuszony, ale nie umiała się zdobyć na nic innego mając świadomość, że mężczyzna dla którego ciągle się poświęca jest poza zasięgiem jej możliwości. Mimo to chciała go jakoś podnieść na duchu w sytuacji tęsknoty za żoną. Tak tęsknił za nią, ale to nie było to uczucie co dawniej. Bo to które się narodziło było o wiele silniejsze. Przed prawdą hamowała go

jedynie wizja pogardy, żalu i zawiedzionej i rozczarowanej jego postępowaniem asystentki i syna. Bo w końcu jak można potraktować osobę, która obiecuje żonie, że przywróci ją do życia a potem zakochuje się w kimś innym? Czy to nie jest zdrajca? Nawet jeśli bardzo mocno ona go kocha, czy w takiej sytuacji należy cieszyć się czy raczej płakać. Gabriel nie miał pewności czy mimo swoich uczuć Nathalie mu nie odmówi i nie wyrzeknie się miłości do niego. W końcu robiła to cały czas. Wspólny romans byłby nieodpowiedni z ich strony w stosunku do Emilie. Ale czy ten romans przypadkiem już nie miał miejsca? A może dopiero miał się rozpocząć? To był początek czy koniec? Zwycięstwo czy porażka? Myśli zalewały ich głowy, sami nie wiedzieli, która droga będzie odpowiednia. Nie można przecież całe życie tłumić swoich uczuć. A może... można? Nagle ich rozważania przerwał im czyiś głos.
-Wiedziałem... - wyszeptał z przerażeniem w oczach.

"Powiedz mi... prawdę..." (Miraculous Gabenath)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz