14. Ból jest do zniesienia

370 26 7
                                    

Naucz się odróżnić rzeczywistość od fikcji.
Spójrz prawdzie w oczy i przekonaj się czym jest prawdziwe życie. Problemy, kłamstwa, zdrady, oszustwa to to z czym mierzymy się na co dzień. Nie opieraj się na pięknych historiach, które nigdy mogą cię nie spotkać. Weź w garść swoje życie i znajdź swoje szczęście, nie czekaj aż samo do ciebie przyjdzie.

***

Uchyliłam ociężałe powieki. Nadal odczuwałam resztki snu, z którego się wybudziłam. Śniło mi się, że moi bliscy siedzieli przywiązani do krzeseł, w jakiejś ciemnej piwnicy. Śmiało mogę nawet uznać, że wyglądało to jak loch. Ja stałam na środku, czując presję. Kiedy spoglądałam na każdego z osobna chciało mi się płakać. Ojciec siedział ze spuszczoną głową, a Hunter miał podbite oko i złamany nos. Mój najgorszy koszmar. Całe moje ciało drżało, kiedy czułam na sobie czyjś oddech. Ten ktoś chciał mnie złamać. Chciał, żebym wybrała, a ten wybór miał mnie zniszczyć. Zza moich pleców wyszedł zakapturzony mężczyzna. Nie musiałam widzieć twarzy, żeby wiedzieć, że tak jest. Stanął obok mnie i nic nie mówił. Odbezpieczył pistolet i wymierzył w moją rodzinę. Pośpieszał mnie. Ten psychol chciał grać w ruletkę, a ode mnie będzie zależało kto przeżyje. Kiedy nie podjęłam decyzji, zrobił to za mnie. Nie zdążyłam zobaczyć w kogo wystrzelił pocisk, bo wzrok zaczął mi się zamazywać i pochłonęła mnie ciemność.

Pojebany sen. Mój najgorszy koszmar.

Skrzywiłam się i przetarłam oczy. Dopiero teraz ogarnęłam, że w pokoju pali się lampka. Zerknęłam w bok, ale nie było śladu po Killianie, jego strona łóżka była pusta. Skrzypienie podłogi zwróciło moją uwagę, serce przez chwilę mocniej zabiło w mojej piersi. Kiedy ujrzałam Killiana stojącego przy oknie, uspokoiłam się. Ulga jaką odczułam nie trwała długo, kiedy dostrzegłam go grzebiącego przy opatrunku, który nie tak dawno temu mu zmieniłam. Uniosłam się na łokciach i przyglądałam się jego poczynaniom. Co on odpierdala o tej godzinie?

- Co ty robisz? - zapytałam go, siadając na krańcu łóżka.

Nawet się drgnął, słysząc mój głos. Powoli odwrócił się do mnie przodem, przez co zobaczyłam to co zobaczyłam. Nie wiedziałam czy się wściekać czy na spokojnie wypytać go o to. Nasze relacje od naszej ostatniej rozmowy trochę się wyprostowały, wciąż byłam wściekła za to, że muszę siedzieć zamknięta w tym mieszkaniu i zostało mi odmówione prawo do skontaktowania się z rodziną. Rozumiałam, że to wszystko jest skomplikowane i nie powinnam się teraz wychylać, ale to trudne. Nie znam ich i mimo, że postanowiłam im zaufać (oczywiście nie ufałam im w stu procentach czy nawet pięćdziesięciu) to nie podobała mi się cała ta zasrana sytuacja. Kiedy gniew i wściekłość zmalały, pozwoliłam sobie na dokładną analizę tego co stało się przez ostatnie dni i doszłam do wniosku, że zareagowałam gwałtownie, ale co mi się dziwić. Kto normalny nie próbuje walczyć o swoje, kiedy do gry wchodzi jego życie i jego rodzina.

Tak o to zawarłam z Killianem ciche porozumienie.
Chociaż nadal byłam zła o to, że muszę spać z nim w jednym łóżku. Ten uparty chuj, robił mi na złość i przez ostatnie dni musiałam spędzić noce, śpiąc obok niego. Z początku nie mogłam spać, ale z czasem zmęczenie brało nade mną górę i zasypiałam ja dziecko.

Kiedy się poruszył, zauważyłam, że trzymał w ręce czerwony bandaż, a jego skóra i bokserki ociekały od krwi.

Aj, zerwał szwy.

Wstałam i podeszłam bliżej bruneta. Nie odrywałam uważnego spojrzenia od rany, która powinna powoli się goić, ale przez niego to tak szybko nie nastąpi. Założyłam ramiona na piersi, a ciche westchnienie opuściło moje usta.

- Nie potrafisz usiedzieć na dupie? - burknęłam, mrużąc oczy. - Bo jeśli nie, to chętnie pokażę ci jak to jest być przykutym do łóżka.

Jego stalowe spojrzenie utkwiło we mnie, a brew uniosła się do góry w ten pretensjonalny sposób. Miałam ochotę dźgnąć go w miejsce, gdzie jeszcze jakiś czas temu znajdowały się nici chirurgiczne, które miały za zadanie przytrzymać przy sobie kawałki rozerwanej skóry, po to, żeby się zrosła. Jak na faceta, który jest dorosły to jest też nieodpowiedzialny. Biorąc pod uwagę to w jakiej sytuacji się znajdujemy, powinien uważać na siebie. Może i go nie znam, nie wiem kim tak naprawdę jest i czym się zajmuje, to wiem, że powinien być ostrożniejszy.

Mafioso's daughterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz