𝑾𝒊𝒆𝒍𝒌𝒊 𝑷𝒐𝒘𝒓𝒐́𝒕

128 4 3
                                    

Małe ale duże info

Akcja odbywa się przed przyjazdem Hailie do Pensylwani pojawi sie ona za jakiś czas

(przepraszam za spoiler ale musialam was poinformować)

Buziaki ~Julita

Wczoraj wróciłam do Pensylwani rok temu poznałam tu moją przyjaciółkę. Przyjechałam do babci i od tamtego roku przyjeżdżam tu kiedy tylko moge jednak jest to troszkę ciężkie ze względu na to że ja na codzień mieszkam z Hiszpanii i jest ciężko dostać sie tutaj tak z dnia na dzień. Całe miesiące namawiania rodziców a właściwie taty bo moja mama nas zostawiła. Jednak oboje radzimy sobie świetnie. Wracając. Namówiłam tate ze względu na moje stopnie w szkole byłam jedną z najlepszych i gdyby nie pragnienie przyjechania do "domu" (czyli do mojej przyjaciółki i babci) nie starałabym sie w sprawie lepszych stopni. Zwyczajnie one są moją motywacją. Jasne kocham tate i chciałabym spędzić z nim wakacje jednak z nim mieszkam na codzień a moją przyjaciółkę i babcie widuje strasznie rzadko ostatni raz z Lindy spotkałam sie w święta bo z tatą byliśmy u babci.

Tęskniłam

Właśnie leżę i czekam az Lindy przyjdzie. Wczoraj odebrała mnie z lotniska i siedziała dobre cztery godziny wraz ze mną i babcią obgadując sąsiadki.

Nim się obejrzałam usłyszałam ten charakterystyczny pisk.

- szykuj się lecimy w tango mała! - Lindy wpadła do mojego pokoju.

- o boże. Wariatko zabije cie - rzuciłam w nią jedną z poduszek leżacych obok mnie.

- dobra bez jaj ubieraj sie - zażądziła. Zauważyłam że ona była już gotowa. Piękna suknienka podreślała jej kształty, włosy które miała prawie do pasa były pofalowane.

Ubrałam czarną przylegającą do ciała, zrobiłam mocny makijaż i ruszyłam po prostownicę.

- nigdy nie sądziłam że przez 10 miesięcy staniesz się tak seksowna stara będziesz tutaj atrakcją numer jeden - moja super przyjaciółka i jej parszywy chumorek który dziś rzeczywiście jej dopisywał.

- tak a teraz Zrób mi kreski i możemy lecieć idiotko pierdolona - posłałam jej środkowy palec z wielką ochotą przyjebania w ten jej piękny ryjek.

- milszej edycji Pani Astrid Grey nie można sie spodziewać - westchnęła i odwróciła mnie w swoją stronę i w mgnieniu oka zrobiła mi cudowne kreski.

Zawsze zastanawiało mnie to skąd ona umie to robić bez problemu i w tak szybkim czasie. Powinna zająć się makijażem na poważnie jest do tego stworzona.

- Ready? - zapytała zabierając torebkę i najpotrzebniejsze rzeczy z mojej toaletki.

- Yes baby - zaśmiałam się i osobiście zabrałam rzeczy po czym obie ukazałysmy się mojej babci.

- matko boska. Zakochać się idzie moje dziewczynki - babcia ucałowała nas na starcie z uśmiechem.

Ava Emily Grey najcudowniejsza kobieta na tej planecie. Ma juz 50 na karku a dalej trzyma sie jakby miała 30. Moja babcia urodziła mojego tate w wieku 16 lat co bylo dość podobne w moim przypadku gdy ja sie urodziłam tata mial 18. W naszej rodzinie byłoby tak gdybym wogóle miała chłopaka. Nie zamierzam rodzić w tak młodym wieku co mojemu tacie sie bardzo podoba. Mój tata zawsze miał mnie za ideał człowieka. Zawsze byłam jego idealną córeczką której oddałby serce. Co już zrobił. Wracając do mojej babci. Ta kobieta to chodzący terminator ja bym sie bała na miejscu chłopaka któryby odważył sie zranić mnie lub Lindy. Podejrzewam że babcia by mu dosłownie rzeźnie z życia zrobiła.

- dziękujemy ale naprawdę musimy już iść kochamy cie i tak wiemy mamy uważać papa buzii - krzyknełam ciągnąc przyjaciółkę do taksówki która już na nas czekała. Obie wskoczylyśmy do taksówki podając odpowiedni adres.

Z informacji jakie wyciągnęłam od Lindy ma to być impreza u jej kuzyna który jest od nas troszke straszy ma on 21 lat jednak zadaje się z młodszymi ludźmi (spokojnie to nie stuu czy Marcin dubiel ~Julita). Ma być tam masa osób ze względu na to że ten chlopak poprostu jest znany w mieście i osobiście go poznałam na świętach kiedy byłam odwiedzić Lindy i jej rodzine podczas drugiego dnia świąt. Gdy dojechałyśmy na miejsce wyszłam wraz z przyjaciółką z pojazdu. Ogromna willa, ale Mój wzrok zatrzymał sie na bardzo drogim samochodzie. Nie za bardzo znałam sie na autach ale śmiało moge stwierdzić że było to lamborghini a obok niego lśniący Motor.

- wow... Bogatych masz tych znajomych - szepnęłam do Lindy stojącej obok.

- Tsa to Typowi Monettowie - rzuciła.

Laska? Jacy kurwa Monettowie? Kto to do chuja jest.

Wybaczcie koleżance.

- kto kurwa? - nie miałam zielonego pojęcia kim byli ci ludzie ale chciałam wiedzieć.

Ciekawość to pierwszy stopień do piekła.

Kocham tematy piekła szatana itp więc moge iść do piekła.

Za dużo sie lucyfera na oglądałam.

Hociak z niego.

- najbogatsi ludzie w mieście. Osobiście znam ich ale wiem że mają jeszcze dwójkę nudnego rodzeństwa. Zaraz ci ich pokaże - pociągnęła mnie w stronę domu. Gdy weszliśmy do środka poczułam mocny odur imprezy (zioło, alko, szlugi i pot standardowo). Kiedy zatrzymaliśmy się w ogromnym salonie gdzie tańczyli nastolatkowie.

- spójrz w strone kuchni - tak jak kazała zrobiłam. - ten słodki to Shane mój przyjaciel. Ten piękniś w tatuażach to Tony - zrobiła krótką przerwę - a ten wysportowany blonyn to Dylan Największy ruchacz i babiarz jakiego znam. - powiedziała.

No no nieźle szczerze powiedziawszy. Nie miałam jakiejś ochoty ich poznawać. Najmilszy z twarzy wydawał się Shane taki niegroźny dzieciak z wielkim sercem.

- chodz po alko - pociągnęła mnie w stronę kuchni w której stali chłopcy o których mówiliśmy.

Każda para oczu była skierowana na moją osobę

Niech patrzą lol mają na co.

Ego top mi sie załącza (córeczka tatusia)

- hejj - Lindy wpadła w ramiona niejakiego shane'a.

- cześć gwiazdko któż to taki - chłopak wskazał na moją osobe.

- moja najcudowniejsza na świecie przyjaciółka Astrid. Astrid jest tutaj na wakacje i mam nadzieję że sie tu odnajdzie - powiedziała. Odchodząc od chłopaka i zarzucając ręke na moje ramie.

- hej jestem shane - podał mi dłoń co orazu odwzajemniłam - to moi bracia. Tony - wskazał na chłopaka z kamiennym wyrazem twarzy co nie przekonywało mnie wogóle. Chłopak nawet sie nie odezwał na co shane szturchnął go w ramie.

- ta to ja - rzucił i zaczął przeglądać telefon.

Bitch?

- wybacz za niego. Jestem Dylan - puścił mi oczko. Miałam ochotę zaśmiać mu sie w twarz ale aż tak bezczelna nie będę.

- ta? To zajebiscie - zabrałam butelke wódki i pociągnełam moją przyjaciółkę na parkiet.

Hay!!!

Prosze o szczerą opinie!!
(jebcie sie hejterzy)
Prosze o docenienie moich starań ponieważ poprawiam tą książkę a mamy uwaga!! 2:39 mam nadzieję że sie przyjmie i będziecie chcieli więcej!!

Buzka~Julita

Face to Face [Dylan Monet] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz