Fallon
Nienawidzę latać samolotem, nie rozumiem jak ktoś mógł wymyślić tą śmiercionośną maszynę. Wiadomo, można zaoszczędzić dużo czasu i w ogóle, więc tylko dla tego zmuszam się średnio kilka razy w roku, by wsiąść to tej blaszanej maszyny zagłady. Mimo że lot, z Nowego Jorku do Chicago trwa około 2 godzin, są to najgorsze 2 godziny mojego życia. Te wszytki turbulencje i anomalie pogodowe....
Dobra stop, Fallon musisz się wziąć w garść i przestać dramatyzować. Żyję i jestem cała. Teraz muszę się skupić na dotarciu do domu, odprężającej kąpieli i położeniu w spokoju spać. Tak, to bardzo dobry plan, w szczególności, że Aiden jest z Jordanem w domku nad jeziorem, około godzinę jazdy w jedną stronę od domu. Już współczuje mojemu kochanemu czterolatkowi, że musi spędzić z tą kanalią cały weekend.
Jordan z pozoru wydaje się być idealnym mężem i ojcem. Tylko że wszystko, jest tak naprawdę idealnym kłamstwem. Wychodzi z synem do parku, by móc porozmawiać bez skrępowania z swoją kochanka przez telefon, ale dla obcego przechodnia, który usłyszy jego rozmowę brzmi to jakby rozmawiał, ze swoją żoną. Czy to nie idealny plan? Bierze Aidena do domku na jezioro by niania się nim opiekowała a on mógł bez świadków posuwać swoją kochankę w sypialni na piętrze. Po prostu idealny mężczyzna.
Po wyjściu z lotniska udaje mi się od razu złapać taksówkę i już kilkadziesiąt minut później otwieram drzwi wejściowe swojego domu. Odkładam walizkę przy schodach na piętro a sama kieruje się do kuchni. Skoro mam jeszcze kilka godzin wolności zamierzam zaszaleć. Co znaczy, że wezmę kąpiel z duża ilością piany i wypije max lampkę mojego ulubionego wina. Na więcej nie mogę sobie pozwolić, bo znając mojego kochanego męża w każdej chwili mogę dostać telefon ze szpitala, że mojemu synkowi się coś stało przez nieuwagę Jordana. Taka sytuacja stała się na szczęście tylko raz, ale uraz pozostał więc teraz zawsze muszę być w stanie czuwania.
Z półki biorę butelkę z winem, nalewam trochę do kieliszka i z uśmiechem na ustach kieruje się na piętro prosto do łazienki. Nie tracę nawet czasu by wciągnąć walizkę na piętro, zajmę się tym potem. Wchodzę do łazienki, okładam kieliszek na brzeg wanny, odkręcam kran regulując wodę, by była maksymalnie gorąca czyli taka jaką uwielbiam. Mówi się że kobiety, pochodzą z piekła i uwielbiają kąpać się w gorącej wodzie, bo wtedy czują się jak w domu. Cóż, coś w tym jest.
Rozbieram się i wchodzę do wanny od razu czując jak woda rozluźnia moje spięte mięśnie na łydkach po całym dniu chodzenia na szpilkach. Jako współwłaścicielka kancelarii prawniczej muszę się jakoś stosownie prezentować jakby to powiedziała moja matka. Kiedy byłam nastolatką ciągle chodziłam w dresach i za dużych koszulkach, ale gdy po śmierci mojego kochanego taty wraz z bratem przejęliśmy jego kancelarię matka postawiła mi warunek.
"- Fallon, wraz z Loganem staliście się teraz właścicielami "Williams Office" i musicie należycie reprezentować firmę waszego ojca. Koniec z tym całym syfem, który ty nazywasz ubraniami. Musisz zacząć się ubierać jak na szanowanego adwokata przystało. Postaraj się by tata był z ciebie dumny."
Słowa matki wyryły piętno się w mojej głowie i wątpię żeby kiedyś zdołały z niej wyjść. Od tamtego czasu zmieniłam całkowicie swoje życie. Styl, charakter, dosłownie wszystko. A wszystko to dla mojego taty, czyli człowieka, którego zawsze i bezwarunkowo będę kochać. Przysięgałam mu stojąc nad jego grobem, w dniu jego pogrzebu, że nigdy go nie zawiodę. Jak na razie chyba się wywiązuje z mojej obietnicy.
Moje niezbyt wesołe wspomnienia przerwał dzwonek telefonu, który położyłam na umywalce obok siebie.
Logan