- Clarke! Obudź się!- krzyczała Gaia szturchając dziewczynę w ramiona i próbując ją wybudzić- Obudź się! Clarke!- powtarzała jej imię w kółko z niepokojem patrząc na "paraliż senny"- Raven!- krzyknęła obracając się po pokoju. Nad łóżkiem blondynki chwilę później stała Octavia ze swoim mrożącym wzrokiem, Raven, Gaia i Charmaine Diyoza.
- Nie...- mamrotała Clarke odpychając się rękoma i rozkopują kołdrę- Zostawcie ją...- powtarzała w kółko. Po chwili spanikowane oczy dziewczyny otworzyły się gwałtownie. Jej oddech był płytki i szybki, a piżama strasznie spocona. Clarke szybkim tempem przysunęła się do końca łóżka i przetarła oczy.
- Clarke?- zapytała Raven, a spanikowana dziewczyna rozejrzała się po stojących wokół niej przyjaciółkach.
- To tylko sen- powiedziała wciąż marszcząc brwii.
- Sen?- zapytała Octavia- Chyba paraliż senny- dodała.
- Octavia ma rację. Byłaś całkowicie sztywna. W kółko powtarzałaś jedno i to samo- stwierdziła Gaia siadając na łóżko dziewczyny i sprawdzając ciepło jej czoła- I jesteś rozpalona..
- To jest zły znak- powiedziała Charmaine Diyoza unosząc brwii.
- To tylko sen- odpowiedziała Clarke- Żaden znak. Nie mógłby...
- Raven przyniesiesz zimny okład?- zapytała Gaia, a Raven chwilę później przyniosła zimną złożoną w prostokąt szmatkę i położyła ją na rozgrzane czoło blondynki- Przez te wszystkie lata nauczyłam się, że takie reakcje podczas snów są powodem do niepokoju. Lexa miała takie same.
- To wszystko było takie realne... Wciąż czuję każdy...
- Już wszystko dobrze- stwierdziła Raven łapiąc przyjaciółkę za dłoń- Jesteś bezpieczna- dodała a Clarke spojrzała w jej stronę szeroko otwartymi i niespokojnymi oczami.
- Muszę się przejść- oznajmiła Clarke powoli zbierając się z łóżka.
- Pomóc...
- Jest okej- przerwała Clarke i odsuwając dłoń Raven od siebie. Clarke wychodząc z kapsuły ocierała się o ściany. Obraz w jej oczach wciąż był zamazany i krzywy. Mimo zawrotów szła w głąb lasu i przecierała twarz. Chwilę później oparła się o jeden z konarów drzewa i złapała się za tył głowy. Masa wspomnień ze snu przeszła jej przed oczami. Najbardziej zabolał ją widok mężczyzny torturującego Lexe. Wspomnienie to było najwolniejsze i widziała każdy szczegół... Zdzieraną skórę, łamane kości, wycinany symbol na nadgarstku, a na sam koniec czuła wzrok Lexy, starającej się jej coś powiedzieć, ale nie rozumiała. Gdy wspomnienia przeszły Clarke wzięła większy oddech, wyciągnęła z kieszeni płomień komandorów i głęboko w niego spojrzała- Mam nadzieję, że w środku nie jest tak źle, jak w moim śnie- powiedziała w stronę wyrzeźbionego kamyczka z symbolem nieskończoności chowając go do kieszeni- Na zawsze ze mną- dodała po czym przez kolejne dwie godziny, do samego świtu przemierzała las. Gdy pierwsze *¹boable zaczęły wydawać dźwięki była juz przed automatycznymi drzwiami kapsuły. Przechodząc przez nie, jej oczom ukazał się Murphy. Na jego widok odskoczyła do tyłu i krzyknęła.
- Boisz się mnie?- zaśmiał się Murphy, a Clarke starała się uspokoić oddech.
- Murphy- powiedziała idącą w ich stronę z kamiennym wyrazem twarzy Gaia- Nie masz nic do roboty?- zapytała.
- Mam poranną wartę- odpowiedział, a ona zrobiła jeszcze surowszą minę.
- Zapomniałem chyba o jednej rzeczy w pokoju. Zaraz wrócę- stwierdził oddalając się.
- Clarke. Pozwól mi sobie pomóc.
- To nic. Od miesiąca śni mi się to samo. Daje sobie radę- odparła.
CZYTASZ
The 100~ Płomień Komandorów
Adventure~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ Od miesiąca Clarke Griffin zauważa dziwne, niekontrolowane zachowanie płomienia komandorów. Doświadcza również przerażających snów, przez które jest na wyczerpaniu. Clarke boi się, że ostateczne starcie było tylko początkiem...