3

248 9 35
                                    

Stojąc przed lustrem powinnam była czuć dumę, ale tak nie było. Czułam rozczarowanie samą sobą. Granatowa sukienka idealnie opinała moje ciało i uwydatniała same jego atuty. Długie zgrabne nogi, wcięcie w talii i szczupłe ramiona. Loki zrobione przez Emily spływały mi na plecy, a makijaż po raz pierwszy od długiego czasu wyglądał nienagannie. Weszłam w czarne wysokie obcasy, które dodawały tylko centymetrów do mojego i tak wysokiego wzrostu. Na szyi miałam srebrny łańcuszek i kolczyki w kształcie srebrnych węży z zielonymi oczami, które dostałam na ubiegłe urodziny od Draco. Wyglądałam ładnie, ale mimo to wiedziałam, że nawet mój wygląd wili nie zawsze może być rozwiązaniem wszystkich problemów. Ostatni raz spojrzałam w lustro i wyszłam z pokoju kierując się do pomieszczenia, gdzie miała rozpocząć się kolacja. Na miejscu był tylko Regulus, co mnie nie zdziwiło, bo Syriusz i Emily musieli gdzieś na chwilę wyjść i powinni byli być za jakieś pięć minut. Regulus miał na sobie białą koszulę, czarny garnitur i tego samego koloru spodnie. Na nogach miał również czarne buty. Jedynym wyróżniającym się elementem był ciemnozielony krawat wskazujący na jego przynależność do Slytherinu. 

— Ładnie wyglądasz — pochwalił mnie. — ale co się dziwić. Osoba z krwią wili nie może wyglądać źle. 

Parsknęłam bez większego humoru. Braciom Black też niczego nie brakowało, zawsze dobrze wyglądali nawet w samych dresach. 

— Tobie też niczego nie brakuje — mruknęłam. — ale możesz myśleć o mnie jak o konkurencji, bo jestem świadoma swojej zajebistości. 

Sarkazmu w moim głosie nie można było pomylić z niczym. Czarnowłosy parsknął śmiechem na moją odpowiedź. Po chwili spoważniał nawiązując do naszej porannej rozmowy. 

— Mówiłaś Syriuszowi lub Emily? — zapytał. — wiesz, że będziesz musiała. 

Westchnęłam spuszczając wzrok. Miał rację. 

— Wiem — mruknęłam. — ale nie dzisiaj. Nie chcę psuć ani im ani sobie tego wieczoru. Powiem za jakiś czas. 

Regulus pokiwał głową. W tym samym czasie drzwi wejściowe się otworzyły, więc nie zdążył mi odpowiedzieć. Do salonu weszli Syriusz z Emily. Zaczęłam pomagać blondynce przynosić przyrządzone potrawy do salonu. Kiedy już wszystko było na swoim miejscu czekaliśmy na gości. Dorośli rozmawiali ze sobą, a ja pogrążyłam się we własnych myślach. Temat mojego ojca w ostatnim czasie stał się dla mnie jeszcze drażliwszy niż ostatnimi czasy, a ten list z każdą chwilą napawał mnie złością i niepokojem. 

— Crystal, wszystko dobrze? — poczułam dłoń na swoim barku. Cała trójka mi się przyglądała, więc prawdopodobnie ktoś zadał mi jakieś pytanie, którego nie usłyszałam. — zadałam ci pytanie. 

— Nic nie jest dobrze — mruknęłam. Było to niepodobne do mnie, ale musiałam w końcu to z siebie wyrzucić. Cała ta sytuacja przysparzała mi samych problemów. Powiedziałam wszystko, co się wydarzyło w ciągu ostatnich dni. Dołożyłam do tego swoje przemyślenia na ten temat i czekałam już tylko na ich reakcję. 

Długo nie słyszałam odpowiedzi. Moi opiekunowie zamyślili się, myśląc chyba, co mi powiedzieć. Byłam spięta, naprawdę nie chciałam ich obarczać w akurat ten dzień swoimi problemami. 

— Dlaczego wcześniej nie powiedziałaś? — zapytała Emily. W jej głosie nie było wyrzutu, tylko troska. Poczułam się przez to jeszcze gorzej. 

— Miałam wam powiedzieć dopiero za kilka dni — mruknęłam. — nie chciałam obarczać was własnymi problemami przed świętami. I tak przecież przeze mnie macie ich wystarczająco dużo. 

Blackowie wymienili ze sobą spojrzenia i powrócili do mnie. Głowę miałam spuszczoną, ale po chwili poczułam palce na podbródku. Należały do Syriusza, uśmiechał się. 

Czarnowłosa wila | Theodore NottOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz